Zakazane symbole na marszu Tuska? "Będziemy zwracać uwagę"
Obserwatorzy z ramienia Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa podczas niedzielnego marszu będą zwracać uwagę na wszystkie elementy bezpieczeństwa. Będziemy również zwracać uwagę, czy będą zakazane symbole – powiedział dyrektor Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa Michał Domaradzki.
Na niedzielę w Warszawie zgłoszono 39 zgromadzeń. Największe z nich rozpocznie się o godzinie 12.00 i przejdzie z placu na Rozdrożu na plac Zamkowy.
CZYTAJ TEŻ:
USA krok od bankructwa. Prezydent podpisał ustawę
Łukaszenka: „Błędem było to, że nie wykończyliśmy z Rosją Ukrainy w 2014 roku
„Spodziewamy się ok. tysiąca autobusów, ale uczestnicy przyjadą również pociągami i własnym transportem. Żeby zadbać o bezpieczeństwo uczestników, zrobiliśmy lustrację trasy, a także prosiliśmy administratorów o usunięcie z trasy przemarszu niebezpiecznych przedmiotów” – informował w piątek dyrektor Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa Michał Domaradzki.
Dyrektor przekazał też, że w niedzielę w siedzibie Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa od godz. 9.00 będzie działał specjalny sztab.
„Skorzystamy z monitoringu oraz z naszych obserwatorów wewnątrz marszu. Jesteśmy również w kontakcie z organizatorami, którzy zapewniają ochronę marszu. Pomoże nam to na bieżąco reagować na sytuację na trasie” – zapewnił.
W rozmowie z PAP dyrektor Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa przekazał, że podczas niedzielnego marszu obserwatorzy z ramienia Centrum będą zwracać uwagę na wszystkie elementy bezpieczeństwa.
„Będziemy również zwracać uwagę na pewne symbole. Jeżeli będą one zakazane, zwrócimy się do organizatora o to, aby zwrócił uwagę takim osobom, że te symbole są zakazane. Zwrócimy się również do policji, informując o tym, że zaobserwowaliśmy takie symbole” – powiedział Domaradzki.
Pytany o to, czy w razie pojawienia się zakazanych symbolów miasto zdecyduje się na rozwiązanie marszu, odpowiedział, że „należy zwrócić uwagę na to, że rozwiązanie dużego zgromadzenia w sytuacji, kiedy nie wiemy, jak zareagują uczestnicy tego zgromadzenia, rodzi pewne ryzyka”.
„To jest naprawdę duża ostateczność i bardzo rzadko z takiego rozwiązania korzystamy” – dodał.
PAP/ as/