Resort finansów ma plan jak seks ma uratować budżet
Jeśli ktoś zarabiał na seksie i nie potrafi tego udowodnić, to będzie musiał zapłacić organowi podatkowemu 75 proc. podatek - wynika z przedstawionego przez przez Ministerstwo Finansów projektu nowelizacji przepisów o nieujawnionych źródłach przychodów - informuje "Rzeczpospolita".
Jak podkreśla gazeta nowe przepisy prowadzą do opodatkowania prostytutek, tyle że tylnymi drzwiami, a nie oficjalnie, jak to jest w niektórych krajach (np. w Niemczech, Francji, Holandii).
W praktyce tłumaczenie, że dochody pochodzą z nierządu, nie uchroni ich już przed skarbówką. Do tej pory dobrym sposobem na uniknięcie daniny było twierdzenie, że są to dochody z prostytucji. Po zmianie regulacji trzeba będzie się okazać dowodami.
Jeśli wiec prostytutka kupiła dom za 1 mln zł, to będzie musiała udowodnić, że pieniądze na niego zarobiła na prostytucji. Eksperci zwracają uwagę, że prostytutki nie prowadzą księgi przychodów i rozchodów. Po wejściu w życie przepisów to się zmieni.
Źródło: Rzeczpospolita.pl/Jas