Informacje
Samochody elektryczne / autor: Fratria
Samochody elektryczne / autor: Fratria

Unijne plany na elektryki są nieosiągalne – ostrzega jeden z potentatów

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 2 lipca 2025, 20:29

  • Powiększ tekst

Czy włosko-francuski koncern Stellantis zamknie niektóre fabryki we Włoszech? Powód to presja na elektromobilność w Europie, choć popyt na auta z wtyczka ciągle jest słaby.

Szef Stellantis na Europe ostrzegł – według medialnych doniesień – kilka dni temu parlamentarzystów włoskich, ze groźba zamknięcia niektórych fabryk w Italii jest całkiem realna. Wszystko przez nowe unijne wymagania dotyczące ograniczenia emisji w transporcie w ramach Zielonego Ładu, które choć zostały nieco złagodzone trzy miesiące temu pod wpływem nacisków branży, to jednak i tak nie gwarantują, że miejsca pracy i produkcja w istniejących fabrykach zostanie zachowana. Jean-Philippe Imparato wskazał, że w obecnej sytuacji są tyko dwa wyjścia: albo radykalny nacisk na elektromobilność, albo ograniczenie produkcji tradycyjnych aut spalinowych ICE. - I dlatego zamknę fabryki – stwierdził. A jako przykład podał włoski zakład furgonetek Atessa.

Przypomnijmy, że w ramach przejścia na elektromobilność koncerny samochodowe muszą co roku zmniejszać emisję, a zatem sprzedawać więcej elektryków. Formalnie już w tym powinna być o 15 proc. mniejsza niż z zeszłym, ale – ze względu na słabą kondycje sektora – władze unijne zgodziły się, żeby rozliczenia z emisji firmy dokonały nie za jeden 2025 rok ale całościowo za trzy lata (2025-2027). Zatem jeśli wykażą, że osiągnęły poziom emisji wymagany na koniec 2027 roku, to nie będą musiały płacić kar.
Lecz wypowiedź prezesa Imparato może być sygnałem, iż nawet złagodzenie przepisów niewiele pomoże. Bo w czasie swojego wystąpienia ostrzegł, że cele dotyczące sprzedaży „elektryków”, jaki musiałaby firma spełnić, są „nieosiągalne” (ich sprzedaż musiałby się bowiem podwoić).

Stellantis wcześniej szacował, że potencjalne kary za emisję mogą sięgać nawet 2,5 mld euro rocznie. Zatem nawet gdyby były o połowę niższe, to i tak stanowić będą poważne wyzwanie, więc w tej sytuacji nie dziwi zapowiedź prezesa o możliwości zamknięcia niektórych fabryk wytwarzających auta spalinowe.

Przypomnijmy, że władze unijne przeforsowały przepisy zakazujące rejestracji nowych aut spalinowych w 2035 roku. A pakiet elektromobilności prowadzi prosto do podwyżek ich cen. Do korzystania z tradycyjnych samochodów ma zniechęcić Europejczyków także nowy podatek od emisji CO2 (ETS). Od 2027 roku znacząco więcej zapłacimy za paliwo (diesla, benzynę, LPG) na stacjach ale także za to stosowane do ogrzewania.

Agnieszka Łakoma

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych