TYLKO U NAS
To będzie nowy powszechny podatek klimatyczny i każdy zapłaci za unijną rewolucję Fit for 55
- Przyjęto założenie, że po prostu Unia Europejska jako Wspólnota musi „coś” zrobić czyli zrealizować politykę klimatyczną i pakiet Fit for 55, a ty podatniku za to zapłacisz – mówi nam Filip Elżanowski, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, prezes Stowarzyszenia Prawników Prawa Energetycznego
Agnieszka Łakoma: Gospodarstwa domowe w Unii Europejskiej będą karane na emisję CO2, bo będzie nowy system handlu emisjami tzw. ETS 2 i obejmie paliwo do ogrzewania i do transportu. Do jego ceny zostanie doliczona specjalna opłata. Polski rząd był przeciwny tym pomysłom, ale i tak wejdą w życie. Wszystkich, którzy ogrzewają dom węglem, gazem albo olejem opałowym i mają samochody spalinowe, czekają wyższe wydatki. Czy wchodzimy w nową erę „podatkowej walki o klimat”?
Filip Elżanowski: Faktycznie idziemy w kierunku nowego podatku. Nikt przynajmniej w Brukseli nie chce tego głośno powiedzieć, ale w praktyce chodzi o powszechny podatek klimatyczny. I jest związany ze strategią globalną forsowaną przez międzynarodowe szczyty klimatyczne – czyli COP oraz oczywiście ze strategią Unii Europejskiej, zakładającą osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku. Nie ulega wątpliwości, że wraz z przyjętymi regulacjami ta polityka i strategia ochrony klimatu zacznie teraz obowiązywać i dotykać wszystkich obywateli unii, nie tylko tych którzy już słyszeli o polityce klimatycznej ale stanie się obligatoryjna.
- Skoro mówimy o nowym podatku, to zgodnie z unijnym prawem decyzje w tej sprawie należą do państw członkowskich. Czy zatem instytucje unijne czyli i Komisja i Parlament wprowadzają podatek tylnymi drzwiami? Może należało najpierw zapytać społeczeństwa państw unijnych, czy tego chcą? Zwłaszcza, że poszczególne kraje są na różnym poziomie rozwoju. Nasz miks energetyczny jest oparty na węglu, choć dokonaliśmy wielkiego postępu gdy chodzi o odnawialne źródła, a instalację paneli słonecznych szczególnie, to też wiadomo, że nie będziemy mieć takich możliwości w tym zakresie jak Grecja, Hiszpania czy Portugalia.
- Ma Pani rację, gdy chodzi miks energetyczny. Ale w kwestii przyjętego ETS 2 te nowe przepisy - choć będą szeroko rozumianym opodatkowaniem - to jednak tak się ich nie nazywa. Przyjęto w 2008 roku założenie, że po prostu Unia Europejska jako Wspólnota musi „coś” zrobić czyli zrealizować politykę klimatyczną, zaś ostatnio - pakiet Fit for 55, a ty podatniku za to zapłacisz. I oczywiście wdrożenie tych rozwiązań w zakresie ETS 2 nie wymaga żadnego referendum, bo Unia nie ma obowiązku pytać obywateli o zdanie, skoro wcześniej rządy krajów członkowskich się zgodziły na wyznaczone cele i strategię. A gdy chodzi już konkretnie o „zapytanie społeczeństwa”, to przypominam, że odbyły się referenda przedakcesyjne.
- Zatem wniosek jest taki, że skoro raz zgodziliśmy się wejść do Unii Europejskiej, to teraz musimy akceptować i wykonywać, to co postanowi, nawet jeśli polski rząd ma inne zdanie…
- Nie chcę się wypowiadać na temat ewolucji, jaką przeszła Unia Europejska od czasu, gdy do niej wchodziliśmy. Ale jednak skoro weszliśmy i staliśmy się jej członkiem, to należało także liczyć się z tym, że wprowadza ona mechanizmy, które dotykać będą obywateli w dłuższej perspektywie. I tak jest właśnie z polityką klimatyczną i pakietem Fit for 55. Obecnie wdrażane rozwiązania są następstwem tych strategii, które zostały zaakceptowane przez rządy i będą rzutować na najbliższe dekady.
- Czy to znaczy, że nie mamy możliwości sprzeciwić się nowym podatkom węglowym? Mimo, że system opłat, do którego doprowadzi reforma EU ETS taki ma cel. I choć wcześniej przy ogłaszaniu polityki energetyczno-klimatycznej UE oraz Fit for 55 o tym nie mówiono.
- Wszystkie regulacje przyjęte przez Europarlament są jeszcze uzgadniane z Radą UE. I tego byliśmy świadkami w kwietniu w sprawie reformy EU ETS. Ministrowie na Radzie się zgodzili i dokumenty zostały przyjęte. Przedstawiciel polskiego rządu, który głosował przeciw, musiałby zdobyć poparcie innych państw, by skutecznie zablokować reformę. A zatem polskie argumenty musiałyby podzielać jeszcze 4 inne kraje, a cała ta grupa stanowić 35 proc. populacji unii.
- Jak dotąd na koalicję przeciwników reformy się nie zanosi, skoro przeciw były jeszcze tylko Węgry, zaś Bułgaria i Belgia wstrzymały się od głosu. Może zatem należałoby podważyć zasadność tych rozwiązań w inny sposób, argumentując, że sfera podatków to domena każdego Państwa a nie całej unii?
- Obawiam się, że nie ma takiej możliwości. Jak wspomniałem, reforma EU ETS jest związana z daniną publiczną, ale nie nazywa się tego bezpośrednio podatkiem, choć wywoła efekt podatkowy. Znam także opinie prawne, według których nie można ich kwestionować i nazywać podatkiem, bo przecież opłaty nie będą płacone i zależne od przychodów obywateli. Najprościej będzie obecną sytuację porównać do tego, co płacimy wszyscy jako pracownicy czyli do ZUS. Choć składkę emerytalno-rentową albo na NFZ nie nazywa się podatkiem, to jednak i tak ją trzeba uregulować. Reforma systemu handlu emisjami sprowadza się więc w przypadku gospodarstw domowych, bo o nich teraz mówimy, do tego że wprowadzona zostanie pośrednia danina publiczna ukryta w produkcie czyli np. w każdym litrze zatankowanego paliwa albo w każdej tonie węgla i w każdym metrze sześciennym gazu kupionego do celów grzewczych. Oczywiście zakres paliw jest szerszy od tego, jaki teraz wymieniłem.
- Jak ocenia Pan fakt, że przy okazji ETS2 Bruksela ustaliła wysokość opłat za paliwo na ok. 10 – 14 eurocentów do każdego litra benzyny i diesla. Ale przy założeniu, że jedno pozwolenie na emisję CO2 będzie kosztować zaledwie 45 euro. Tymczasem już teraz cena wynosi ok. 90 euro, a w lutym osiągnęła nawet 100 euro. Jeśli będzie jeszcze drożej, a na to się zanosi, to i podatek węglowy doliczany do paliwa będzie większy. Czy zatem wyliczenia Brukseli to tylko myślenie życzeniowe, czy chodzi o to, by nie straszyć na razie ludzi?
- Rynek uprawnień do emisji jest na tyle duży, że KE powinna mieć mechanizmy zabezpieczające przed wahaniami cen. Ale nie ma ich, bo nie działały w ostatnich latach. Komisja od dawna przygotowywała się do reformy EU ETS, zatem mogła lepiej to zrobić. Bardzo trudno mi wyobrazić sobie, że cena uprawnienia nie przekroczy 45 euro. I oczywiście nie można wpisać tej kwoty do prawa jako sztywną. Obawiam się, że opłaty doliczane do ceny paliwa niestety będą wyższe. A przez to szybciej Komisja Europejska osiągnie cele klimatyczne.
- A może właśnie o to w tym wszystkim chodzi? I nowy podatek węglowy ma wymusić zmiany, przestawić gospodarstwa domowe na mniej emisyjne źródła ogrzewania i zniechęcić do samochodów spalinowych, bez względu na koszty i opinie, że doprowadzi to do zubożenia społeczeństw czy wykluczenia komunikacyjnego.
- Transformacja energetyczna, jak każda transformacja gospodarcza, niesie ze sobą określone koszty. Im szybciej zrozumiemy, że na tym etapie jest to w Europie proces nieunikniony i skierujemy naszą energię na dopasowanie się do niego, a nie walkę z nim, to tym szybciej i lepiej dostosujemy się do nowych realiów gospodarczych. Choć zdaję sobie sprawę, że to będzie bardzo trudne i bardzo kosztowne. Teraz najważniejsze, by jak najszybciej zarówno Komisja Europejska jak i polskie władze poinformowały uczciwie społeczeństwo o tych nowych regulacjach, o tym na jakim etapie wdrażania są, jak to będzie wyglądać w praktyce i ile czasu wszyscy mamy na dostosowanie się. Niestety informacji jest niewiele i można je różnie interpretować, dlatego powstaje wrażenie, że Komisja Europejska staje się takim „żelaznym wilkiem”, który tylko narzuca nowe regulacje i nakłada obciążenia na społeczeństwa i przedsiębiorstwa.
Rozmawiała Agnieszka Łakoma
.