
TYLKO U NAS
Pół miliona kur pod nóż, a weterynarze chcą pracować krócej
Rzekomy pomór drobiu nie odpuszcza. W Polsce potwierdzono pięć kolejnych ognisk tej choroby, która dziesiątkuje fermy, wdrażane są procedury bioasekuracyjne, mnożą się problemy biurokratyczne związane z wyznaczeniem stref zagrożonych epidemią i egzekwowaniem wprowadzonych obostrzeń. Tymczasem Inspekcja Weterynaryjna znalazła się w gronie 90 podmiotów biorących udział w trwającym ponad rok pilotażowym programie dotyczącym wprowadzenia… czterodniowego tygodnia pracy.
Główny Inspektorat Weterynarii poinformował o wykryciu pięciu kolejnych ognisk rzekomego pomoru drobiu. Epicentrum epidemii pozostaje Mazowsze, z powiatem żuromińskim na czele. Łącznie w zainfekowanych gospodarstwach utrzymywano, bagatela, ponad 522 tys. ptaków, które zostaną teraz wybite i zutylizowane w zgodzie z przepisami weterynaryjnymi. Wszystkiego musi oczywiście dopilnować powiatowy lekarz weterynarii.
Będą problemy
Póki co, mimo nawału obowiązków, weterynarze dają radę. Jednak już niebawem nie będzie to takie oczywiste, a hodowców drobiu, bydła i trzody chlewnej czekają perturbacje. To samo dotyczy przetwórców mięsa czy zakładów utylizacyjnych. Dlaczego? Bo Inspekcja Weterynaryjna zakwalifikowała się do flagowego projektu Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, jakim jest pilotaż czterodniowego tygodnia pracy.
Porażający brak kompetencji
Szefowa tego resortu, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i jej współpracownicy najwyraźniej nie zdają sobie sprawy z tego, że są branże, które po prostu muszą funkcjonować w trybie ciągłym. Udział Inspekcji Weterynaryjnej w programie pilotującym czterodniowy tydzień pracy budzi powszechne oburzenie – szczególnie w obliczu takich zagrożeń, jak ptasia grypa czy afrykański pomór świń. Poza tym, kolejne kraje blokują import mięsa z Polski, a w przypadku drobiu jesteśmy w światowej czołówce – zajmujemy pierwsze miejsce w Unii Europejskiej i trzecie na świecie (po Brazylii i Stanach Zjednoczonych. Do polskich dostawców należy jedna piąta unijnego rynku drobiu, a eksport mięsa drobiowego ma istotny udział w PKB.
Rolniku, radź sobie sam
Dla zobrazowania problemu wyobraźmy sobie taką sytuację. Hodowca zauważa u swoich ptaków typowe objawy ptasiej grypy. Zgodnie z przepisami, trzeba ubić i zutylizować całe stado – dajmy na to 200 tys. sztuk drobiu. Rolnik dzwoni więc do powiatowego lekarza weterynarii, żeby poinformować o sprawie i słyszy: „Mamy piątek, a w piątki lekarz ma wolne, w weekendy też nie pracujemy”. I zostaje z problemem sam (nie licząc 200 tys. potencjalnie zagrożonych epidemią ptaków).
Grzegorz Szafraniec
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Nie darują! Zmiana stawki za przejazd i więcej dróg płatnych
Chopin jak Taylor Swift? Kto i jak zarobił na Konkursie Chopinowskim
Eksplozja zainteresowania gazem z terminala LNG w Gdańsku
»»Serwis najnowszych doniesień o biznesie i finansach – oglądaj Wiadomości Gospodarcze w telewizji wPolsce24
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.