Armia nieudaczników, którzy nie potrafią organizować wyborów będzie nas kosztowała w tym roku 420 mln zł
Prawie 50 milionów złotych rocznie w latach, gdy nie ma wyborów, a nawet blisko 300 milionów, gdy są, kosztuje nas Krajowe Biuro Wyborcze. To jest armia urzędników, którzy wybory organizują na polecenie Państwowej Komisji Wyborczej - wylicza portal Money.pl. PKW to z kolei dziewięciu sędziów sprawujących nadzór nad tym, aby wybory przebiegły sprawnie i zgodnie z prawem
Krajowe Biuro Wyborcze musi mieć urzędników, oddziały terenowe, aby aktualizować listy wyborcze, organizować lokale wyborcze, zatrudniać komisje wyborcze. Z mocy prawa muszą im w tym pomagać gminy. Wiążą się też z tym koszty stałe - pensje dla pracowników czy utrzymanie biur. Dlatego też budżet KBW mocno się waha i co oczywiste, najwyższy jest w latach wyborczych. Pomijając ten rok, Ministerstwo Finansów najwięcej przekazało KBW w 2010. Była to suma ponad 270 milionów złotych - podaje Money.pl Poza wyborami samorządowymi, które kosztowały 115 milionów złotych, mieliśmy wówczas z pamiętnych względów przyspieszone wybory prezydenckie, które pochłonęły 107 milinów. Pozostałe pieniądze poszły na utrzymanie urzędu.
Obecny rok bez wątpienia będzie najdroższy w historii. Jak przypomina Money.pl, na wybory wydamy w sumie 290 milionów złotych. To nie jest jednak ostateczna cena, jaką zapłacą podatnicy. Rząd planuje dołożyć do tego kolejne 130 milionów złotych, co ostatecznie daje 420 milionów złotych.
Koszty wyborów są wysokie nie tylko przez problemy z liczeniem głosów, z koniecznością organizacji drugich tur, ale też urosły diety osób zasiadających w komisjach. PKW argumentuje, że musi pozyskiwać odpowiedzialnych ludzi, a tych trzeba godziwie wynagrodzić za choć niedługą pracę, to jednak bardzo intensywną.
I tak przewodniczący obwodowej komisji wyborczej zarobił 380 zł, jego zastępca 330, a pozostali po 300 złotych. W poprzednich wyborach było to odpowiednio wcześniej 165 zł, 150 i 135. Natomiast przewodniczący terytorialnych komisji wyborczych dostali 650 zł, zamiast dotychczasowych 245 zł. Ich zastępcy zarobili 600 zł (dotychczas 225 zł). Pozostali członkowie dostali 550 zł, a wcześniej musieli się zadowolić kwotą 200 zł.
Krajowe Biuro Wyborcze zatrudnia około 400 pracowników, którym płaci blisko 30 milionów złotych rocznie. Finanse KBW monitoruje Najwyższa Izba Kontroli.
Wydatki na utrzymanie PKW to również koszty utrzymania biur. Są to przede wszystkim opłaty administracyjne za wynajem lokali, opłaty za media oraz koszty eksploatacji. W ubiegłym roku, według informacji Money.pl, pochłonęły 5,5 mln złotych.
Osoby odpowiedzialne za wybory nie powinny narzekać na wynagrodzenia. Zarabiają średnio ponad tysiąc złotych więcej niż wynosi średnia krajowa. Ta zaczyna oscylować w okolicach czterech tysięcy złotych, tymczasem w KBW, jak ustalił portal Money.pl, zarabia się średnio 5,2 tys. złotych.