Informacje

fot. Facebook
fot. Facebook

Zysk ważniejszy niż historia: Deweloper niszczy ślady po Żołnierzach Wyklętych

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 28 stycznia 2015, 14:13

  • 1
  • Powiększ tekst

W kamienicy na warszawskiej Pradze powstać miało muzeum "Żołnierzy Wyklętych". Dziś niszczone są piwnice, w których UB więziła bohaterów.

„POMOCY! W katowni NKWD i UB na ulicy Strzeleckiej 8 deweloper właśnie rozwala piwnice, w których przetrzymywano więźniów i grzebano zamęczonych w śledztwie! Demolka robiona jest w piwnicach, które IPN nie objął swoim patronatem! W tych piwnicach są dramatyczne napisy na ścianach wykonane przez więźniów - tam są ślady ubeckich zbrodni” — informuje Fundacja „Łączka” na swoim profilu na Facebooku.

Sytuacja dotyczy 9 piwnic w budynku przy ul. Strzeleckiej 8, na warszawskiej Pradze. Do budynku nie mają dostępu również ludzie, którzy mają w pobliżu swoje garaże.

„ Rano usłyszałam huki. Sądziłam, że to z powodu remontu, który jest tutaj przeprowadzany. Poszłam do piwnicy, skąd wydobywał się hałas i zobaczyłam, że są rozwalane drzwi. Było ciemno, nie mogłam niczego zobaczyć. Zrobiłam awanturę i zapytałam, dlaczego to robią. Pan, który podawał się za administratora powiedział, żebym się tym nie interesowała i nie denerwowała. Stwierdziłam, że zadzwonię na policję i do IPN-u, na co nieładnie odpowiedział, powiedzmy oględnie: <>” — mówi portalowi wPolityce.pl Agnieszka Murati, mieszkanka kamienicy przy ul. Strzeleckiej 8.

Te drzwi miały swoje znaczenie historyczne.

„To drzwi ze śladami zbrodni NKWD-owskich. Tu byli przetrzymywani więźniowie, są nazwiska, są wyryte daty, kalendarze. Drzwi jeszcze nie są objęte ochroną konserwatora zabytków” — tłumaczy Murati.

Nie wiadomo, co stało się z drzwiami, na którym żołnierze podziemia niepodległościowego zostawili po sobie ślady.

„Nie zostały skradzione. Na pewno są zabezpieczone.” — ucina temat wykonawca remontu przy ul. Strzeleckiej 8.

Mężczyzna podkreśla, że nie wiedział o tym, że ościeżnice będą wyrywane. „Ja nawet nie wiem, co to jest, co to za drzwi i czego dotyczy ten problem” — tłumaczy mężczyzna.

Jak dowiedział się portal wPolityce.pl, o sprawie został poinformowany Instytut Pamięci Narodowej. Warszawski oddział IPN prowadzi rozmowy z właścicielem budynku.

Rzecznik IPN trochę zbagatelizował tę sprawę. Powiedział, że będzie się dowiadywał, ale odsyłał nas do warszawskiego oddziały Instytutu Pamięci Narodowej — mówi portalowi wPolityce.pl Anna Szeląg z Fundacji „Łączka”, której przedstawiciele złożyli zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zbrodni komunistycznej. Chodziło o to, żeby IPN wszczął postępowanie, w ramach którego mógłby zabezpieczyć teren w celu poszukiwania szczątków. Dowiedziałam się, że prokuratura IPN posiada pełną dokumentację fotograficzną i filmową tego miejsca robioną kilka lat temu, ale w tej chwili nie widzi żadnych możliwości procesowych, żeby jakichkolwiek czynności dokonać, które zabezpieczyłyby to miejsce — tłumaczy przedstawicielka Fundacji „Łączka”.

„Próbowałam argumentować, że są świadectwa, że mogą być tam pochowane szczątki ofiar. Prokurator Marcin Gołębnik powiedział jednak, że nie ma jednoznacznych dowodów, iż są tam pochowane ofiary zbrodni i w związku z tym, on żadnych czynności podjąć nie może. Nie jestem w stanie zrozumieć takiej podstawy” — mówi Anna Szeląg.

mly/ wPolityce.pl/

Powiązane tematy

Komentarze