Ginący zawód: Opiekun zabytków
Praca nad "dziewiczym" obrazem, którego nikt nie dotykał po tym, jak namalował go artysta - to dla restauratora zabytków najwspanialsze przeżycie. O swojej pracy opowiada Alessandro Pavia - właściciel pracowni restauracji zabytków przy słynnej, artystycznej ulicy Margutta w Rzymie.
Jego pracownia to podtrzymanie historycznej pamięci, swoiste spłacanie długu - mawiają ostatni restauratorzy zabytków w tej części Rzymu.
We Włoszech są 3 tysiące restauratorów zabytków po wyższych, pięcioletnich studiach na uczelniach państwowych, m.in. w Rzymie, Florencji i w Turynie - ich ukończenie gwarantuje najwyższy stopień wtajemniczenia do zawodu i uprawnia do przyjęcia pełnej odpowiedzialności za dane dzieło sztuki. Kolejne 12 tysięcy techników konserwacji zabytków i przedstawicieli pokrewnych zawodów posiada podobną wiedzę, ale nie może samodzielnie decydować o metodach konserwacji.
Nawet we Włoszech, kraju tak bogatym w zabytki i dzieła sztuki, kryzys gospodarczy poskutkował odcięciem funduszy państwowych na sztukę i - co za tym idzie - spadkiem zamówień od instytucji publicznych. Na 500 pracowni, mniej niż połowa otrzymuje zamówienia. Lepiej jest na rynku kolekcjonerstwa prywatnego. Dziś większość zamówień restauracji obrazów pochodzi od osób prywatnych i prywatnych galerii sztuki.
PAP/ as/