Konkurs na prezesa ZUS trwa, mimo, że instytucja ta obecnie ma już dwóch
We wtorek odbędzie się drugi etap konkursu na nowego prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, do którego zakwalifikowało się pięciu kandydatów. Ostatni etap zaplanowano na 14 kwietnia.
Warunki formalne niezbędne do wzięcia udziały w konkursie spełniło pięciu kandydatów: Katarzyna Kalata, Piotr Kobierski, Adam Niedzielski, Michał Schroeder oraz Edyta Stępień.
Jak informował niedawno wiceminister pracy Marek Bucior, który przewodniczy komisji konkursowej, we wtorek kandydatów do objęcia funkcji prezesa ZUS czeka część pisemna konkursu oraz badanie kompetencji kierowniczych. Kompetencje te mają być weryfikowane za pośrednictwem firmy zewnętrznej, która przeprowadzi m.in. testy psychologiczne kandydatów.
"Gdy będziemy mieć wyniki, nastąpi część ustna konkursu, która jest planowana na 14 kwietnia" – mówił wiceszef resortu pracy.
Jak dodał, bezpośrednio po zakończeniu konkursu komisja przedstawi jego wyniki ministrowi pracy Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi. "Komisja konkursowa ma możliwość wyłonienia do trzech kandydatów, których nazwiska zostałyby przekazane ministrowi pracy" – informował Bucior.
Ogłoszenie o naborze na stanowisko prezesa ZUS ukazało się w połowie marca. Kandydaci mogli składać oferty do 24 marca. Nabór jest prowadzony w związku z dymisją dotychczasowego prezesa Zakładu Zbigniewa Derdziuka, który piastował to stanowisko od 2009 r. Składając swoją dymisję na początku lutego Derdziuk oświadczył, że "wypełnił swoją misję".
"Po pięciu latach pracy mogę z czystym sumieniem odejść, stąd złożona na ręce pani premier dymisja. Gdy przychodziłem do ZUS, mówiłem o potrzebie poprawy jakości obsługi klientów. Wszystko, co robiłem jako prezes ZUS, miało na celu właśnie podniesienie satysfakcji milionów naszych klientów. Dziś Zakład to już inna instytucja niż ta sprzed pięciu lat. Duża w tym zasługa zespołu ludzi, z którymi współpracowałem: zarządu, dyrektorów i zespołu pracowników ZUS" - oświadczył wówczas Derdziuk.
Wyraził też opinię, że ZUS to nowoczesna instytucja, "zarządzana zgodnie z najwyższymi standardami, zaawansowana technologicznie i przede wszystkim przyjazna klientom". "Mam nadzieję, że zaufanie do niej w społeczeństwie będzie rosło" - podkreślał.
Derdziuk zakończył pracę w Zakładzie wraz z końcem marca. W efekcie premier Ewa Kopacz powołała do pełnienia obowiązków prezesa ZUS Elżbietę Łopacińską. Funkcję tę ma pełnić do czasu wyłonienia nowego prezesa.
Wokół ZUS było ostatnio głośno, m.in. z powodu zatrzymania przez CBA na początku grudnia ub.r. 14 osób, w tym trzech pracujących w departamencie zarządzania systemami informatycznymi ZUS i byłego członka zarządu Zakładu. Miało to związek ze śledztwem dotyczącym zmowy przy przetargu, który przewidywał zakup przez ZUS 3,3 tys. drukarek i urządzeń wielofunkcyjnych.
Do Krajowej Izby Odwoławczej trafiło odwołanie firm z branży, które twierdziły, że warunki określone w specyfikacji przygotowanej w ZUS spełniają tylko produkty jednego producenta. Zakład zaprzeczył i podał, że mogą to być urządzenia kilku firm; KIO uwzględniła jednak odwołania i nakazała powtórzenie oceny ofert. Prokuratura zastosowała poręczenia majątkowe w różnej wysokości wobec zatrzymanych osób, którym postawiono zarzut zmowy przetargowej.
Z kolei w lecie ubiegłego roku Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport nt. ZUS, w którym oceniła, że kwota rzeczywistych, nieściągniętych i wymagalnych należności Zakładu z tytułu składek na ubezpieczenia społeczne przekroczyła w 2013 r. 55 mld zł. Derdziuk odrzucał wówczas stawiane zarzuty.
W wywiadzie dla radiowej Jedynki, udzielonym już po ogłoszeniu dymisji, Derdziuk zapewnił, że nie wynika ona z kontrowersji w związku z przetargami na system informatyczny czy zakup drukarek i nie ma też związku z ostatnim raportem NIK. Zapowiedział też, że zamierza przejść do pracy w sektorze prywatnym.
PAP/ as/