Informacje

Fot. Mario Sarto/Wikipedia
Fot. Mario Sarto/Wikipedia

Po zuchwałym napadzie Antwerpia boi się zachwiania pozycji centrum diamentów

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 23 lutego 2013, 12:38

    Aktualizacja: 23 lutego 2013, 12:39

  • Powiększ tekst

Światowe centrum handlu diamentami w Antwerpii boi się, że po zuchwałym, niemal filmowym napadzie, podczas którego zrabowano kamienie o wartości ok. 50 mln dol. Budowana ponad 500 lat dominująca pozycja miasta w tym biznesie zostanie zachwiana.

Położona niecałe 50 km na północ od Brukseli Antwerpia jest największym na świecie centrum handlu diamentami. Aż osiem na dziesięć surowych kamieni i połowa oszlifowanych diamentów przechodzi przez tutejszą giełdę. W ubiegłym roku Antwerpia wyeksportowała diamenty wartości ponad 13 mld dolarów.

Historycy uważają, że międzynarodowy handel diamentami rozpoczął się ok. tysiąc lat temu, gdy kupcy zaczęli przywozić surowe kamienie z Indii do Arabii. Przed sprzedażą na kontynent europejski kamienie były cięte i szlifowane. Później trafiały do rodzin królewskich i arystokracji. Centra handlu powstały w Wenecji we Włoszech i Brugii w dzisiejszej Belgii. W XVI wieku przeniosły się one do Amsterdamu i Antwerpii, które oferowały lepsze warunki prowadzenia handlu i miały opracowane techniki cięcia i szlifowania kamieni.

Przez wieki diamentom przypisywano niezwykłe właściwości - wierzono, że przynoszą one szczęście i zdrowie. Chorzy połykali je w nadziei na wyleczenie się z dolegliwości. Dziś są obiektem pożądania głównie kobiet lubiących luksusowe dobra, ale też złodziei, ze względu na niewielki rozmiar łączący się z ogromną wartością.

Właśnie dzięki temu w zaledwie w pięć minut przebranym za policjantów rabusiom udało się w poniedziałek ukraść z brukselskiego lotniska kamienie o wartości ok. 50 mln dolarów.

Zrzeszające diamentowy przemysł Światowe Centrum Diamentów w Antwerpii (AWDC) obawia się, że kradzież może zaszkodzić głównej pozycji Antwerpii w biznesie diamentowym. "Czekamy na wyniki dochodzenia, ale obawiam się, że szkody dla Antwerpii, jako dla wiodącego na świecie centrum handlu (diamentami), są znaczące" - napisała w oświadczeniu po napadzie rzeczniczka Centrum Caroline De Wolf.

Słowa rzeczniczki Centrum o tym, że społeczność handlująca diamentami jest "w szoku", dobrze odzwierciedlają strach przed oddaniem pola. Organizacja chwali się, że do tej pory Antwerpia była najlepiej zabezpieczonym centrum diamentów w całej branży na świecie. Gwarantować miała pewne środowisko biznesowe, a także bezpieczny transport ogromnego strumienia cennego towaru do i z Antwerpii.

Taki napad, jaki miał miejsce na lotnisku, gdzie złodzieje forsując ogrodzenie wjechali na płytę, byłby dużo trudniejszy w "diamentowej dzielnicy" w Antwerpii. Wjazd samochodem do niej jest niemożliwy bez wsunięcia się w ziemię kilku potężnych metalowych blokad. Ulicy strzegą na stałe policjanci.

Belgijskie miasto budowało swoją pozycję globalnego centrum diamentów przez ponad 500 lat. Pierwsze wzmianki, które mówią o handlu diamentami w Antwerpii sięgają 1477 r., gdy tamtejszy magistrat wydał edykt w sprawie rygorystycznych środków mających uniemożliwić obrót fałszywymi kamieniami.

Początek XVI w. przyniósł złoty okres dla Antwerpii, przez której porty przechodziła duża część światowego handlu morskiego. Surowiec diamentowy trafiał do niej przez szlaki handlowe wiodące z Indii przez Wenecję i Lizbonę. Wielką sławą cieszyli się antwerpscy rzemieślnicy, którzy zajmowali się cięciem i szlifowaniem drogocennych kamieni.

Późniejsze wojny, wyczerpanie się kopalń diamentów w Indiach, odkrycie ich w Brazylii przynosiły wzloty i upadki zarówno branży jak i miastu. W XVIII wieku nagły napływ dużej ilości surowca diamentowego doprowadził do dramatycznego spadku cen. Ale później i kopalnie w Ameryce Południowej zmniejszyły swoją produkcję i nieoszlifowanych kamieni zaczęło brakować. Nad Antwerpią zawisło widmo końca tego dochodowego przemysłu.

Na szczęście dla Antwerpii w 1866 r. w Republice Południowej Afryki odkryto ogromne ilości surowca i flamandzkie miasto znowu odrodziło się jako diamentowe centrum. Napływ afrykańskich kamieni wzmógł zapotrzebowanie na wykwalifikowanych rzemieślników, z których słynęła Antwerpia.

Pierwsza giełda, na której handlowano diamentami, Diamantclub van Antwerpen, została powołana w 1893 r. Jej budynek był zalążkiem położonej do dziś obok pięknego dworca w Antwerpii "dzielnicy diamentowej". Tak naprawdę składa się ona z trzech ulic, które układają się na mapie w literę S.

Za największą część produkcji diamentów w tym mieście historycznie odpowiadała społeczność żydowska - to przez jej dzielnicę przepływa gros światowej produkcji tych kamieni. W latach 60. i 70. XX wieku do Antwerpii zaczęli ściągać Hindusi i obecnie również oni są znaczącą grupą zajmującą się obróbką i sprzedażą diamentów.

Dziś - jak podkreśla AWDC - spacer diamentową dzielnicą w Antwerpii odzwierciedla przekrój globalnej społeczności zajmującej się tymi szlachetnymi kamieniami. Spotkać w niej można Flamandów, ortodoksyjnych Żydów i Hindusów współpracujących z producentami, sprzedawcami kamieni i odbiorcami z niemal każdego kraju na świecie.

Wyjątkowość diamentów bierze się z ich właściwości fizycznych, niezwykłej twardości i blasku, które to zdecydowały o popularności tych kamieni. Antwerpia przez ponad pięć wieków potrafiła czerpać z tego ogromne korzyści.

 

Krzysztof Strzępka (PAP)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych