Bardzo poważne kłopoty z finansami Fundacji Lecha Wałęsy: Spółka Energa domaga się zwrotu 700 tys. złotych
Fundacja Lecha Wałęsy ma coraz większe problemy finansowe i jest poważnie zadłużona. Do dawnych zaległości finansowych doszło kolejna.Energa domaga się od Fundacji byłego prezydenta zwrotu 700 tys. zł. Sprawa trafiła do sądu, a Mieczysław Wachowski, prezes Fundacji sprawy nie komentuje.
W trakcie sejmowego audytu minister skarbu państwa Dawid Jackiewicz wymienił „siedem grzechów głównych” koalicji PO - PSL. Jednym z poważniejszych było wykorzystywanie spółek Skarbu Państwa do celów politycznych. Mówił też, że np. Fundacja Lecha Wałęsy dostała wsparcie w wysokości aż 700 tysięcy złotych od pewnej spółki - w zamian za świadczenia reklamowe. Jak podkreślał, Fundacja nie wywiązała się ze świadczeń, a spółka nie zażądała zwrotu pieniędzy.
Jak dowiedział się serwis trojmiasto.wyborcza.pl minister Jackiewicz mówił o umowie z Grupą Energa z Gdańska. Okazuje się też, że Energa SA skierowała sprawę przeciwko Fundacji Lecha Wałęsy do sądu. Chodzi o zwrot 700 tys. zł, które spółka miała przeznaczyć na świadczenia reklamowe.
Mieczysław Wachowski, prezes Fundacji Lecha Wałęsy, nie znalazł czasu na rozmowę. Nie odpowiedział też na pytanie wysłane drogą elektroniczną — czytamy w serwisie.
Wiadomo za to, że Energa współfinansowała film „Wałęsa. Człowiek z nadziei” Andrzeja Wajdy. Kwota wsparcia filmu jest jednak tajemnicą. Spółka traktowała zaangażowanie w produkcję filmu w Wałęsie jako „nośnik promocyjny firmy” i jako misję społeczną w zakresie edukacji.
Fundacja Lecha wałęsa od dłuższego czasu ma problemy finansowe. Nie płaciła np. za wynajem willi w Warszawie. Jest winna Urzędowi Marszałkowskiemu, właścicielowi budynku, prawie 400 tys. zł. Teraz Fundacji grozi zwrot 700 tys. zł otrzymanych od Energi.
Krzysztof M. Załuski zapowiedział, że spółka „w sposób adekwatny do sytuacji dochodzi należnych sobie wierzytelności, a w sytuacji stwierdzenia podejrzenia popełnienia przestępstwa kieruje stosowne zawiadomienia do organów ścigania” — informuje trojmiasto.wyborcza.pl.
Czyżby Lech Wałęsa, który lubi mówić o sobie, że sam obalił komunizm i jest legendą „Solidarności”, uważał, że nie musi wywiązywać się z umów?
Więcej na wPolityce.pl.
ann/ trojmiasto.wyborcza.pl/ as/