Wenezuelski socjalizm w kolejnej odsłonie: Kryzys w portach - do gry wkracza wojsko
Prezydent Nicolas Maduro poinformował we wtorek w swym cotygodniowym wystąpieniu radiowym, że pięć głównych portów kraju znajdzie się pod ścisłym zarządem i kontrolą wojska. Prezydent powołał też do życia strukturę odpowiedzialną za funkcjonowanie portów.
Na czele zarządu Zjednoczenia Portów (La Bolivariana de Puertos) stanął generał Efrain Velasco Lugo, który będzie jego prezesem.
CZYTAJ TEŻ: Wenezuelczycy są tak głodni, że muszą kraść jedzenie, by przetrwać.
Maduro podkreślił, że decyzję o militaryzacji portów podjął w porozumieniu z ministrem obrony Vladimirem Padrino. Wyraził nadzieję, że kontrola wojskowa przyczyni się do tego, że porty: Guanta, La Guaira, Puerto Cabello, Maracaibo oraz Guamache "zaczną w końcu normalnie funkcjonować" i przestaną być obszarami, gdzie "króluje chaos i bałagan sprzyjający korupcji"
Jak podkreśla agencja AFP, porty, lotniska oraz niektóre większe przedsiębiorstwa, w tym zagraniczne, zostały obsadzone wojskiem już w poniedziałek.
Również od poniedziałku prezydent Maduro i minister obrony "sprawują wyłączne dowództwo w sferze zaopatrzenia".
W Wenezueli od kilku miesięcy obowiązuje stan wyjątkowy w sferze gospodarczej, który pozwala na okresowe korzystanie z zasobów sektora prywatnego dla zapewnienia zaopatrzenia ludności. Został on wprowadzony na podstawie dekretu prezydenckiego w styczniu b.r. na dwa miesiące. W marcu został przedłużony o 60 dni, a następnie o kolejne trzy miesiące. Stan wyjątkowy w gospodarce ma obowiązywać "aż do odzyskania przez wenezuelską gospodarką pełnych mocy produkcyjnych".
Wenezuela przechodzi poważny kryzys ekonomiczny od czasu, gdy na świecie spadły ceny ropy naftowej, której eksport był jednym z głównych źródeł dochodów kraju. Ok. 80 proc. towarów pierwszej potrzeby, takich jak ryż, cukier czy papier toaletowy, jest praktycznie nie do zdobycia. Codziennie dochodzi do przerw w dostawie energii elektrycznej, a wiele placówek służb publicznych jest otwartych tylko przez dwa dni w tygodniu.
Kraj jest również pogrążony w głębokim kryzysie politycznym. Opozycja, która od poprzednich wyborów parlamentarnych ma większość w parlamencie, domaga się przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania Maduro.
Szef państwa uważa, że obecne kłopoty gospodarcze są częścią planu jego przeciwników mającego na celu zdestabilizowanie kraju i pozbawienie go władzy.(PAP)