Niemiecki minister ponagla Wielką Brytanię ws. Brexitu
Niemiecki minister ds. europejskich Michael Roth nie wykluczył przyznania "specjalnego statusu" stosunkom Wielkiej Brytanii z UE po Brexicie, ale po raz kolejny ponaglił Londyn ws. rozpoczęcia negocjacji na temat wyjścia ze wspólnoty.
Brytyjski "Sunday Times" napisał w niedzielę, że rozpoczęcie procesu wyjścia Wielkiej Brytanii z UE może zostać odłożone nawet do końca przyszłego roku, ponieważ rząd działa zbyt chaotycznie i nie jest gotowy, aby rozpocząć trwające dwa lata negocjacje. Oficjalnie Downing Street informuje tylko, że wniosek o ich rozpoczęcie nie zostanie złożony w tym roku.
Tymczasem Roth powiedział w wywiadzie dla Reutersa, że Wielka Brytania powinna być gotowa do startu negocjacji na początku 2017 roku.
"Czas do końca bieżącego roku powinien być wystarczający, by się zorganizować i dostosować do nowej sytuacji. Nie powinniśmy pozwolić, by minęło zbyt dużo czasu" - uznał minister.
Powtórzył ponadto, że negocjacje rozpoczną się dopiero, gdy Wielka Brytania złoży przewidziany w art. 50 Traktatu UE wniosek o wystąpienie z UE. Jego zdaniem jest możliwe zakończenie rozmów w ciągu dwóch lat, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku.
"Nie ma co się o to spierać (...). Brexit wygrał i z tego powodu nie może być żadnych brytyjskich posłów w przyszłym Parlamencie Europejskim" - powiedział.
Pytany, czy po Brexicie Wielka Brytania może mieć z UE takie relacje jak Norwegia lub Szwajcaria - które nie są członkami wspólnoty, ale mają z nią ścisłe powiązania - Roth powiedział, że przyszłe porozumienie będzie pewnie odmienne niż w przypadku obu krajów.
"Z uwagi na rozmiary Wielkiej Brytanii, jej znaczenie i długie członkostwo w UE, będzie to zapewne specjalny status, który tylko w ograniczonym stopniu będzie przypominał te dwa kraje, które nigdy nie należały do UE" - powiedział.
"Chciałbym, aby relacje między Unią a Wielką Brytanią były tak bliskie, jak to możliwe" - dodał Roth.
Krytycznie odniósł się do możliwości, by Wielka Brytania wynegocjowała sobie dostęp do unijnego jednolitego rynku, jednocześnie ograniczając jedną z jego zasad, jaką jest swoboda przepływu osób. "Nie potrafię sobie tego wyobrazić" - powiedział.
"Swoboda przepływu osób jest wysoko cenionym prawem w Unii Europejskiej" - podkreślił.
(PAP)
Czytaj także: Ekspert: przetargi na śmigłowce mogłyby być wstępem do odbudowy narodowego przemysłu lotniczego