Brexit: Do gry wkracza Japonia
Japoński premier Shinzo Abe podkreślił w czwartek znaczenie porozumienia Wielkiej Brytanii z Unią Europejską ws. warunków wyjścia ze Wspólnoty, dodając, że „liczy na uniknięcie scenariusza brexitu bez umowy, co jest też życzeniem całego świata”.
Abe wypowiedział się podczas krótkiego pobytu w Londynie, gdzie został przyjęty na Downing Street przez brytyjską premier Theresę May.
Premier Japonii tłumaczył, że obecność na Wyspach jest dla japońskich firm „bramą do rynków europejskich”, zaznaczając, że inwestorzy z Kraju Kwitnącej Wiśni stworzyli już w W. Brytanii ponad 150 tys. miejsc pracy.
„Istnieje silna wola ze strony Japonii, aby rozwijać to silne partnerstwo z Wielką Brytanią, inwestować w waszym kraju więcej i cieszyć się z rozwoju gospodarczego” - oświadczył, podkreślając jednak, że w tym kontekście „liczy na uniknięcie scenariusza brexitu bez porozumienia, co jest też życzeniem całego świata”.
Abe jasno zadeklarował, że „Japonia absolutnie popiera projekt umowy wyjścia, (…) gwarantujący stabilność prawną firmom, które zainwestowały w tym kraju”.
Jego komentarze zostały odebrane przez media jako wyraźny wyraz wsparcia politycznego dla May, która stoi na czele mniejszościowego rządu i mierzy się z ryzykiem politycznie kłopotliwej porażki w zaplanowanym na najbliższy wtorek głosowaniu nad projektem porozumienia ws. opuszczenia UE.
Odpowiadając na jego słowa, premier May ponownie zaapelowała do posłów, aby poparli wynegocjowaną przez nią umowę. Podkreśliła, że to jedyny sposób na uniknięcie brexitu bez porozumienia.
Brytyjska premier tłumaczyła także, że po brexicie władze w Londynie będą „orientowały się na resztę świata”, zapewniając, że w tym kontekście relacje z Japonią będą „coraz ważniejsze”.
„Nasze wyjście z UE stwarza bezprecedensową szansę wzmocnienia naszego partnerstwa w zakresie handlu i inwestycji” - oświadczyła, przypominając, że wartość wymiany między W. Brytanią i Japonią sięga 28 miliardów funtów rocznie.
W listopadzie rząd w Londynie zakończył negocjacje z Komisją Europejską w sprawie niezbędnego porozumienia, ale nie zostało ono jeszcze przyjęte przez brytyjski parlament. Pierwotnie głosowanie nad tym porozumieniem było zaplanowane na połowę grudnia, ale z obawy przed porażką rządu na dużą skalę zostało przełożone i odbędzie się we wtorek, 15 stycznia.
Zdaniem ekspertów szefowa mniejszościowego rządu ma niewielkie szanse na zwycięstwo w pierwszym głosowaniu, bo sprzeciw zapowiedziały nie tylko wszystkie partie opozycyjne, ale także ponad stu deputowanych rządzącej Partii Konserwatywnej oraz dziesięciu posłów północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów (DUP), którzy dotychczas wspierali gabinet May.
W weekendowym wywiadzie z BBC szefowa rządu przyznała, że do głosowania nad umową może dojść więcej niż raz. Oznaczałoby to, że w miarę zbliżania się planowanego terminu wyjścia z UE - 29 marca br. - rząd będzie próbował uzyskiwać nowe ustępstwa ze strony Wspólnoty lub przekonywać do umowy kolejnych posłów.
Brak poparcia parlamentu dla umowy do tego czasu doprowadziłby - o ile rząd nie zdecydowałby się na przedłużenie procesu wyjścia - do chaotycznego brexitu.
Aby uniknąć takiego rozwoju wydarzeń, posłowie musieliby przyjąć rządowy projekt porozumienia z UE i powiązane ustawy przed 29 marca. Alternatywnie musieliby zagłosować za przedłużeniem lub anulowaniem procesu opisanego w artykule 50. traktatu UE. Żadne z tych rozwiązań nie ma jednak na tym etapie poparcia większości w Izbie Gmin.
PAP/ as/