Polacy w przedświątecznej spirali długów
Święta Bożego Narodzenia zbliżają się coraz większymi krokami. Wkrótce, jak co roku, zaczną się szturmy Polaków na sklepy – zarówno te stacjonarne, jak i internetowe. I jak co roku, Polacy będą chcieli świętować godnie – niestety często w myśl starej zasady "zastaw się, a postaw się".
Jak wynika z danych przedstawionych przez Biuro Informacji Kredytowej, tylko w zeszłym roku Polacy zadłużyli się w celach konsumpcyjnych na prawie 80 miliardów złotych. I chociaż banki coraz skrupulatniej sondują możliwości swoich klientów, ci coraz częściej wpadają w spiralę długów. Spiralę, z której trudno się wydobyć.
Różne są powody popadnięcia w tarapaty finansowe. Wypadek losowy, utrata pracy czy czasami zwykłe przeszacowanie swoich możliwości. Mechanizm niestety zazwyczaj wygląda podobnie. Często zaczyna się niewinnie, właśnie od „pożyczki na święta”, ale po kilku miesiącach okazuje się, że i tego nie jesteśmy w stanie spłacić. Wówczas bierzemy kolejny kredyt, żeby spłacić wcześniejsze zobowiązania i tak w kółko i w kółko – problem jednak narasta, podobnie zresztą jak i dług. Zabójcze okazują się odsetki, szczególnie przy tzw. chwilówkach, których reklamy można spotkać na większości przystanków autobusowych. Znane są przypadki, że pośrednicy „chwilówek” miesiąc w miesiąc pojawiają się w domach zadłużonych, pobierając tylko „odsetki”. Dług jednak nie maleje, bo wszystko pożerają lichwiarskie procenty.
„Cześć, mam na imię Tomek. Jestem dłużnikiem… (teraz Wy) Cześć Tomek… Tak, dziś jestem świadomym dłużnikiem. Co oznacza „świadomym”? Po prostu zdaję sobie sprawę z błędów jakie popełniłem na przestrzeni ostatnich 2-3 lat… Błędów oczywiście dotyczących finansów. Ale dlaczego o tym zdecydowałem się napisać? Chyba dla Was, użytkowników tego portalu… Pewnie trafiliście tutaj tak jak ja – z potrzeby, szukając ostatnich desek ratunku w internecie. Otóż w wielkim skrócie powiem Wam, że marne są szanse aby ktoś Wam pomógł…Jeśli ktokolwiek może to zrobić to jesteśmy to my sami (świadomi dłużnicy)…” – czytamy na jednym z forów internetowych.
Podobna spirala długów nie jest niczym nowym. Ponad 100 lat temu Polacy też musieli się z nią mierzyć. Remedium na te problemy stały się spółdzielcze kasy oszczędnościowo-pożyczkowe organizowane przez Franciszka Stefczyka, społecznika, który jak nikt inny, rozumiał zagrożenia wynikające z niespłacanych zobowiązań. Kasy stworzone przez Stefczyka pomagały poprzez udzielanie Polakom nielichwiarskich pożyczek, tworząc alternatywę dla będących w rękach niepolskiego kapitałów banków. Ogromne znaczenie miała także prowadzona przez Stefczyka edukacja finansowa. Działania podjęte przez galicyjskiego pioniera spółdzielczości pomogły wielu polskim rodzinom uniknąć pętli zadłużenia.
Misję swojego patrona, a wkrótce być może błogosławionego (w 2011 roku rozpoczęło się postępowanie beatyfikacyjne Franciszka Stefczyka) przejęła odtworzona po latach PRL-u Kasa Stefczyka. Podobnie, jak miało to miejsce przed laty, Kasa nie tylko stanowi alternatywę dla nielichwiarskich pożyczek, które – co nasila się przed świętami – wyniszczają i wpędzają w pętlę zadłużenia polskie rodziny, ale także poprzez SKEF (Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji Finansowej), prowadzi szeroko zakrojone akcje uświadamiające.
Mając na uwadze ideę patriotyzmu gospodarczego, Kasa Stefczyka wykazuje głęboką troskę o finanse Polaków i dokłada wszystkich starań aby nie popadali oni w pętle długów. Wychodzi przy tym z prostego założenia, że bogactwo obywateli, to także bogactwo całego kraju.