Informacje

Były prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka zeznaje przed sejmową Komisją śledczą ds. Amber Gold, fot. PAP/Paeł Supernak
Były prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka zeznaje przed sejmową Komisją śledczą ds. Amber Gold, fot. PAP/Paeł Supernak

Były prezes NBP Marek Belka o Amber Gold: „to było oczywiste, że to gruby przekręt”

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 21 lutego 2017, 22:55

  • Powiększ tekst

”Przecież trochę oleju posiadający w głowie człowiek jak spojrzał na reklamę, która obiecuje gwarantowany dochód 13 proc., to już wiadomo było, że to jest gruby przekręt" - powiedział we wtorek b. szef NBP Marek Belka. Nie zgodził się z twierdzeniem, że NBP nic nie zrobił ws. Amber Gold. Pozytywnie ocenił działania KNF, krytycznie m.in. prokuratury.

Przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold Belka powiedział też, że z ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem rozmawiał telefonicznie o Amber Gold, gdy dowiedział się, że spółka ta inwestuje w tanie linie lotnicze OLT Express. Jak mówił, "wtedy się okazało, iż jest to +palenie pieniędzy+" i premier powinien wiedzieć o jego "opinii, że ta piramida zaczyna być jeszcze bardziej niebezpieczna i bardziej zmierza ku katastrofie".

Belka stwierdził, że jako były prezes NBP za sprawę Amber Gold nie jest odpowiedzialny w sensie prawnym. Jak dodał, szef banku centralnego nie zna pojęcia odpowiedzialności politycznej i w jego przypadku można mówić o "odpowiedzialności moralnej".

Belka, który szefował NBP od czerwca 2010 do czerwca 2016 r., mówił przed komisją śledczą, że o sprawie Amber Gold dowiedział się z mediów jeszcze przed objęciem tej funkcji.

Poseł PiS Marek Suski pytał, dlaczego Belka nie informował o sprawie Amber Gold. "Panie pośle, a o czym tu było informować. Przecież trochę oleju posiadający w głowie człowiek jak spojrzał na reklamę, która obiecuje gwarantowany dochód 13 proc., to już wiadomo było, że to jest gruby przekręt" - stwierdził b. szef NBP.

Poinformował też, że kiedy objął w czerwcu 2010 r. stanowisko szefa NBP, spotkał się z ówczesnym przewodniczącym KNF Stanisławem Kluzą. "Musiałem, nie pamiętam podczas której rozmowy, ale musiałem go zapytać o tę sprawę. On musiał powiedzieć, bo się tym zajmował, o zgłoszeniu do prokuratury, o tym, że to bardzo powoli idzie (...)" - mówił Belka. Jak dodał, on problem, jaki widział, to "czy ta sprawa i w jakim stopniu dotyczy NBP i czy musimy, możemy coś w tej sprawie zrobić".

Na pytanie, co NBP zrobił w sprawie Amber Gold, Belka odpowiedział, że bank centralny sprawdził, czy spółka ta podlega kontroli, rejestracji, regulacji przez NBP. "Najbliżej było do ustalenia, czy Amber Gold to działalność kantorowa - zasada jest taka: jeżeli ktoś zamierza prowadzić działalność kantorową, zgłasza się do NBP z prośbą o wpis na listę rejestrowanych firm, w tym momencie podlega kontroli" - mówił.

"Firma Amber Gold ani się nie zgłosiła, a też jakby się zgłosiła, to by nie dostała licencji na działalność kantorową - tak że z tym mieliśmy, jakby to powiedzieć, spokój, bezpośredniego związku z działalnością NBP nie było" - dodał.

Suski ocenił, że NBP nic nie zrobił w kwestii Amber Gold i nie zgłosił tej sprawy do prokuratury. "To jest po prostu nieprawda, że nic nie zrobiliśmy ws. Amber Gold, to jest nieprawda wreszcie, że mogliśmy zgłosić tę sprawę do prokuratury, bo byłoby to wyjście poza mandat NBP, a instytucja publiczna, która wychodzi poza swój mandat, łamie prawo" - odpowiedział Belka.

Dopytywany przez szefową komisji Małgorzatę Wassermann (PiS), co konkretnie NBP zrobił ws. Amber Gold, Belka odpowiedział, że "po pierwsze NBP rozpoczął działalność albo nasilił działalność informacyjną". "To my żeśmy spowodowali, że dziennikarze zaczęli o tym pisać" - powiedział. "Sprawdziłem, czy jest to (Amber Gold - PAP) instytucja, która podlega naszej jakiejkolwiek NBP-owskiej jurysdykcji, gdyby była, to byśmy wtedy wkroczyli, ale nie, nie była" - dodał Belka.

tytuł

Belka mówił, że tego rodzaju przypadki jak Amber Gold zdarzają się na całym świecie. Wskazał na tzw. piramidę finansową Bernarda Madoffa (skazanego później na 150 lat więzienia), która - jak się okazało w 2008 r. - w USA pochłonęła 50 mld dolarów.

W innym fragmencie przesłuchania Belka powiedział: "Nie chcę wyjść wobec państwa jako jakiś bezduszny typ, który uważa ludzi za półgłówków i chciwusów, bo to nie jest tak. Jak ktoś inwestuje dużo pieniędzy, czasami oszczędności życia, to wymagajmy od niego nie tyle rozsądku, co znacznych przygotowań".

Belka podkreślił też, że gdyby NBP sam wydał komunikat, że "+proszę szanownych państwa, to jest piramida i proszę z tego wycofać pieniądze jak najszybciej+, to oczywiście w ciągu trzech dni bańka pękłaby, a NBP byłby przedmiotem pozwu". Dlatego on sam - jak powiedział - "_zadzwonił do trzech osób: redaktora naczelnego +Gazety Wyborczej+ i redaktora naczelnego +Rzeczpospolitej+ i być może następnego dnia do premiera".

"Chodziło mi o poinformowanie redaktorów naczelnych, że zarabiają pieniądze na oszustwie, bo przecież Amber Gold umieszczał w tych poczytnych dziennikach reklamy, które oszukiwały ludzi. Oczywiście dla gazet był to interes. Obaj redaktorzy przyjęli to do wiadomości. Mniej więcej za dwa tygodnie reklamy ustały, jak się wydaje, okresy umowne się skończyły" - powiedział b. szef NBP.

Pytany przez Wassermann, ile odbył rozmów z premierem Tuskiem do wybuchu afery Amber Gold w sierpniu 2012 r. Belka stwierdził, że nie więcej niż dwie-trzy. Dopytywany, czy Tusk wobec niego, jako szefa NBP, formułował zarzuty i miał pretensje, że nie poinformował go o tej sprawie, Belka zaprzeczył.

Belka pytany, czy rozmawiał z ówczesnym szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem i czy ta rozmowa miała miejsce przed czy po powstaniu firmy OLT Express stwierdził, że jego rozmowa z Bondarykiem miała miejsce "znacznie przed" powstaniem firmy. Jak podkreślił, rozmowy dotyczyły przede wszystkim szkoleń, które ABW miała przeprowadzić dla pracowników NBP. Dopytywany przez Wassermann, czy w tej rozmowie pojawił się wątek Amber Gold, mówił: "Nie, w każdym razie nie pamiętam dokładnie takich tematów" - dodał.

Pytany przez Joannę Kopcińską (PiS), czy widzi jakieś nieprawidłowości w funkcjonowaniu instytucji publicznych ws. Amber Gold, Belka odpowiedział: "Oczywiście, że tak. Mówiliśmy głównie o prokuraturze. Ale - o ile wiem - państwo interesują się również działaniami sądownictwa, rejestru sądowego. Jest jeszcze kwestia UOKiKu - też nie wszystko mogło mi się tam podobać". Ocenił, że "Komisja Nadzoru Finansowego działała zgodnie ze swoimi prerogatywami, swoimi uprawnieniami". "Można powiedzieć, że zachowywała się w tej całej sprawie (...) najdzielniej".

»» Zeznania szefa KNF Andrzeja Jakubiaka przed sejmową komisją czytaj tutaj:

Były szef KNF Andrzej Jakubiak przed sejmową komisją ds. Amber Gold: Marcin P. to Nikodem Dyzma razy dwa

"Nie reprezentuję tutaj poglądu, że ludzie są tutaj winni, a instytucje zadziałały świetnie, bo nie. Uważam, że instytucje tutaj zawiodły i dlatego jest ta komisja śledcza" - mówił Belka.

Pytany przez posła Kukiz'15 Tomasza Rzymkowskiego, czy sprawa Amber Gold była dla niego sprawą ważną, priorytetową, Belka odpowiedział, że sprawą bardzo ważną była sprawa stabilności finansowej państwa, poziomu cen, rezerw walutowych, zdrowia systemu bankowego. "Konsekwencje Amber Gold, jakkolwiek dolegliwe i bolesne dla określonej grupy ludzi, z punktu widzenia systemu finansowego to nie jest wielka strata" - powiedział b. prezes NBP.

PAP, sek

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych