Glapiński: Przyspieszenie integracji w oparciu o strefę euro to mrzonki
Prezes NBP Adam Glapiński sceptycznie odniósł się we wtorek na łamach "Financial Timesa" do pogłębiania w najbliższym czasie integracji europejskiej. Jego zdaniem, nowi członkowie UE podzielają sceptycyzm W. Brytanii wobec unii walutowej
Według Glapińskiego, żadne z dużych państw członkowskich Unii Europejskiej nie jest skłonne oddać swych uprawnień decyzyjnych dotyczących tak ważnych kwestii, jak opodatkowanie i wydatki.
Dalszy rozwój unii ekonomicznej i walutowej jest wstrzymany - uważa prezes Narodowego Banku Polskiego i wyraża opinię, że wszelkie idee dotyczące przyspieszenia integracji UE "nie są niczym więcej niż mrzonką".
Autor wskazuje, że państwa członkowskie UE spoza unii walutowej "nie spieszą się z przystąpieniem do euro". Jego zdaniem, trudno sobie wyobrazić jakieś epokowe wydarzenie, które "odwróciłoby tę niechęć do większej integracji ekonomicznej". Glapiński pisze, że minie jeszcze wiele czasu, zanim państwa europejskie będą skłonne poniechać swoich miejsc w G7, czy Międzynarodowym Funduszu Walutowym.
Autor wskazuje na państwa UE, które zrezygnowały ze wspólnej waluty, korzystając z tzw. klauzuli opt-out - Wielką Brytanię i Danię. Dodaje, że Szwecja zachowuje się podobnie, choć nie ma opt-out. Pisze, że państwa Europy Środkowej i Wschodniej, które przystąpiły do UE w latach 2000., początkowo postrzegały członkostwo w strefie euro jako "odznakę honorową". Później jednak kryzys zadłużenia zniszczył wszelką wiarę w to, że strefa euro jest "Nowym Jeruzalem" i większość nowych członków wykreśliła wspólną walutę ze scenariusza monetarnego.
Glapiński zwraca uwagę, że polski złoty oscyluje wobec obecnego poziomu od początku wieku, a w Czechach mamy do czynienia z aprecjacją korony. Jego zdaniem, łagodne fluktuacje kursów wymiany walut "to niewielka cena za zachowanie autonomicznej polityki monetarnej". Podkreśla, że dla względnie małych gospodarek taka polityka jest skuteczna.
Autor przypomina, że Warszawa zasygnalizowała, iż w ciągu 10 lat nie jest zainteresowana przystąpieniem do euro. Kraj potrzebuje czasu, by bardziej zrównać polskie standardy życia z resztą kontynentu.
Glapiński pisze następnie, że "niektórzy puryści" twierdzą, iż pozostawanie poza unią walutową bez klauzuli opt-out narusza traktat europejski. Jednak - jego zdaniem - kierownictwo UE musi wiedzieć, że "głupotą byłoby zmuszanie jakiegoś kraju do dotrzymywania zobowiązań traktatowych wbrew woli jego narodu".
Autor pisze, że wyzwania związane z unifikacją walutową wydają się przeszkodą nie do pokonania dla europejskiego establishmentu. "Traktat Rzymski ma 60 lat" - przypomina Glapiński i stwierdza, że to o wiele za krótki okres, żeby kraje europejskie mogły zapomnieć o korzyściach z polityki narodowej.
Obywatele UE wciąż zachowują się tak, jak to opisała kiedyś pani Thatcher. Zdobywając Mount Everest, umieszczają tam nie emblemat UE, lecz swoją flagę narodową. Będziemy potrzebowali dużo czasu, zanim zjednoczona drużyna piłkarska UE wyjdzie na boisko w unijnych barwach – kończy Glapiński.
PAP, MS