Kanada redefiniuje swoją politykę gospodarczą - z mniejszą rolą USA
Zbliżające się wejście w życie umowy o wolnym handlu między Kanadą a Unią Europejską (CETA) to część zmiany dokonującej się w kanadyjskiej polityce: Kanada chce odgrywać istotniejszą rolę w świecie
Największym partnerem handlowym Kanady pozostają USA, jednak CETA jest jednym z sygnałów zmian w kanadyjskiej gospodarce i polityce: dywersyfikacji kierunków handlu i poszukiwania większej roli politycznej na świecie. Model CETA, jak mówiła niedawno minister spraw zagranicznych Chrystia Freeland, będzie służył w negocjacjach innych kompleksowych umów handlowych. W lutym br. Parlament Europejski przyjął CETA, a w maju weszła w życie ustawa kanadyjskiego parlamentu ratyfikująca umowę.
Sfinalizowanie CETA w październiku ub.r. wyprzedziło zmiany w relacjach gospodarczych USA - Kanada. Obecny prezydent USA Donald Trump zapowiedział rewizję umowy NAFTA, która głęboko wiąże gospodarki USA, Kanady i Meksyku. Trump podkreślał swój szacunek dla Kanady i mówił tylko o "poprawkach", a ostre uwagi kierował przede wszystkim pod adresem Meksyku. Tymczasem to właśnie Kanada stała się pierwszą ofiarą protekcjonistycznej polityki Trumpa: USA nałożyły dodatkowe cła na kanadyjskie drewno konstrukcyjne i rozpoczęły spór w kwestii handlu produktami mlecznymi.
Jak komentował dziennik "The Globe and Mail", "coś się wydarzyło podczas majowych szczytów NATO i G7, co przekonało premiera Justina Trudeau, że nic się nie wygra na rozmowach z tym człowiekiem" (Trumpem - PAP).
Zmianę potwierdza wtorkowa prezentacja kierunków polityki zagranicznej przez minister Freeland w parlamencie w Ottawie. Podkreśliła rolę USA jako przyjaznego sąsiada, ale przestrzegała przed izolacjonistyczną polityką, ignorującą zagrożenia globalne.
Wskazała, że coraz większą rolę na świecie odgrywają państwa Afryki, Ameryki Południowej i Azji. "Bądźmy, jako Kanadyjczycy, aktywną częścią tej zmiany" - powiedziała Freeland.
Zwróciła uwagę, że Kanada jest przykładem tego, jak dobrze może funkcjonować wielokulturowe społeczeństwo i zapowiedziała, że Kanada będzie udzielać schronienia uchodźcom, wyznaczać standardy traktowania kobiet, mniejszości seksualnych, mniejszości etnicznych, kulturowych, językowych, religijnych czy rdzennych narodów. "Jest naszą rolą jasno stawać w obronie tych praw tak w Kanadzie, jak i na świecie" - podkreśliła Freeland.
Uwagę komentatorów zwróciła uwagę ta część wystąpienia Freeland, w której odniosła się ona do zmian w USA. Podkreśliła, że Kanada będzie zawsze współdziałać ze swym sąsiadem, ale zauważyła, że najbliższy sojusznik Kanady zaczął podawać w wątpliwość swoją rolę światowego lidera, a to "uwidacznia potrzebę wyznaczenia własnego i suwerennego kierunku".
Zapowiedziała zwiększenie wydatków wojskowych przez Kanadę, wskazując, że "poleganie wyłącznie na bezpieczeństwie zapewnianym przez USA uczyniłoby z nas państwo zależne i chociaż mamy niezmiernie dobre relacje z naszymi amerykańskimi przyjaciółmi i sąsiadami, taka zależność nie byłaby w najlepszym interesie Kanady.
Jak komentował "The Globe and Mail", "po raz pierwszy w historii naszego kraju kanadyjska polityka zagraniczna jest fundamentalnie w opozycji do polityki zagranicznej USA". Z drugiej strony, jak mówili w czwartek wieczorem w telewizji CBC Andrew Coyne z "National Post" i Chantal H,bert z "Toronto Star", charakter polityki zagranicznej Kanady znacząco się nie zmienia, zmieniła się za to sytuacja.
Dzień po prezentacji kierunków polityki zagranicznej przez minister Freeland, szef resortu obrony Harjit Sajjan oraz minister transportu Marc Garneau przedstawili w Ottawie plan zwiększania wydatków wojskowych. W ciągu najbliższych 10 lat wojskowy budżet ma się zwiększyć o 70 proc., do 32,7 mld dolarów. "Jeśli mamy poważnie traktować rolę Kanady na świecie, musimy być poważni w finansowaniu naszej armii" - podkreślił Sajjan. Wśród zapowiedzi są zwiększone zakupy samolotów myśliwskich - większe niż planował poprzedni konserwatywny rząd, zakupy dla marynarki wojennej, czy wydatki na "cyberoddziały".
Te zapowiedzi padły w tym samym dniu, gdy szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini podczas prezentacji w Brukseli dokumentu dotyczącego obronności mówiła o zamiarach wzmocnienia bezpieczeństwa i obronności w UE.
W miniony wtorek podczas publicznego wystąpienia w Montrealu poprzedni prezydent USA Barack Obama wskazywał, że postęp, który się dokonał od czasów II wojny światowej, jest zagrożony przez tych, którzy nie chcą przystosować się do zmian. Pod koniec czerwca ub.r. Obama mówił w parlamencie w Ottawie, że świat stanął na rozdrożu, zachęcał Kanadę do promowania współpracy międzynarodowej, a swoje przemówienie zakończył: "świat potrzebuje więcej Kanady".
SzSz PAP