Informacje

Reforma emerytalna tańsza od przewidywań

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 3 października 2017, 12:07

  • 0
  • Powiększ tekst

Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska prognozuje, że wydatki związane z pokryciem skutków reformy emerytalnej mogą być niższe niż zabezpieczone na ten cel środki.

Minister była we wtorek gościem programu „Poranna Rozmowa Dnia” w Radiu Gorzów, lokalnej rozgłośni Polskiego Radia Zachód w Zielonej Górze. Pytano ją m.in. o reformę emerytalną i wpływ programu Rodzina 500 plus na aktywność zawodową kobiet oraz o zakaz handlu w niedzielę.

Pieniądze na wypłaty emerytur absolutnie są i myślę, że w znacznie wyższych kwotach zabezpieczone, niż okażą się rzeczywiste potrzeby, ale poczekajmy chwilę i wtedy zobaczymy () To, co zostało policzone jako skutki wdrożenia reformy emerytalnej, czyli 9,5 mld zł w roku 2018 - moim zdaniem te skutki będą znacznie niższe - powiedziała na antenie Rafalska.

Według minister nie ma żadnych „przerażających wizji” dotyczących wpływu reformy na budżet państwa. Jej zdaniem takie głosy uderzają w Fundusz Ubezpieczeń Społecznych i nie budują zaufania do tego systemu. Jak podkreśliła, warto zaufać systemowi publicznemu z gwarancją wypłacalności.

Sytuacja FUS jest teraz najlepsza od 2001 roku i ona jest zależna od tego, jaka jest sytuacja na rynku pracy, a ta jest bardzo dobra. Nie ma lepszego, nie ma pewniejszego systemu – powiedziała Rafalska.

Oceniła, że ZUS dobrze sobie poradził z przyjmowaniem wniosków, a główna ich fala jest już za nami. Największą dynamiką charakteryzował się pierwszy tydzień ich składania, kiedy dziennie wpływało do 30 tys. wniosków, potem to tempo znacząco malało.

Spośród wszystkich złożonych wniosków 60 proc. złożyły kobiety. Rafalska poinformowała, że ZUS jest gotowy do wydania 50 proc. decyzji o przyznaniu świadczenia emerytalnego i pierwsze płatności mają nastąpić 6 października br.

W opinii minister Polacy mają coraz większą świadomość dotyczącą ich sytuacji emerytalnej i wbrew pojawiającym się głosom, nie wszyscy uprawnieni od razu skorzystają z możliwości przejścia na emeryturę.

Niektóre decyzje będą odłożone w czasie, na drugie półrocze, bo warto poczekać, albo są jakieś inne przyczyny - koniec roku, chcemy otrzymać pełną trzynastkę, chcemy jeszcze trochę popracować, chcemy poczekać na waloryzację, powiedzmy czerwcową, więc przejdziemy na emeryturę w lipcu - wyjaśniła minister.

Szefowa resortu rodziny wysoko oceniła pracę doradców emerytalnych, przypomniała, że każdy może skorzystać z tzw. kalkulatora emerytalnego, by dowiedzieć się, na jakie świadczenie będzie mógł liczyć.

My mówimy, że 60 i 65 to jest minimalny wiek, że to jest wiek, w którym możemy pójść a nie musimy, a ja mówię, że różnica między rządem PO-PSL, a naszym, co do wieku emerytalnego była taka – tamten rząd mówił o przymusie pracy do 67 roku, a my mówimy o wyborze i dajemy wiek minimalny, ale też dajemy 4-letni okres ochronny, który nie pozwoli pracodawcy, brzydko mówiąc, pozbyć się czasami pracownika, który jest w wieku emerytalnym, i którego często wcześniej pozbywano się z pracy - powiedziała Rafalska.

Według niej doświadczony pracownik może być „bezcenny” dla pracodawców, gdyż jest w stanie przygotować do pracy młodszych pracowników, przekazać im swoją wiedzę.

Uważam, że to jest taki system uzupełniający się - są potrzebni młodzi pracownicy, ale i ci dużym doświadczeniem i kapitałem są niezwykle potrzebni - oceniła.

Pytana o wpływ Programu 500 plus na aktywność zawodową kobiet minister przypomniała, że miesiąc po jego wprowadzeniu pojawiały się opnie, że z rynku pracy ubędzie nawet 250 tys. kobiet.

Dziś mamy już twarde dane. I one mówią, że bierność zawodowa kobiet zmalała, aktywność zawodowa kobiet rośnie. Kobiety na rynku pracy są trudniejszymi negocjatorami, bo stawiają swoje oczekiwania płacowe. A więc nic takiego się nie stało. Były to płonne zarzuty - uznała minister Rafalska.

Była też pytana o plany ograniczenia handlu w niedziele, czego domaga się m.in. „Solidarność”. Rząd zaproponował, by wolne od handlu były dwie niedziele w miesiącu.

Wszystko na to wskazuje, lepiej mieć dwie niedziele niż wycofać (się) po całkowitym zakazie, tak, jak to się stało na Węgrzech, ale póki co jeszcze rozstrzygnięcia nie ma. Na najbliższym posiedzeniu Sejmu będą pewnie głosowane poprawki, wszystko w rękach parlamentu, już nie wyłącznie strony rządowej; i przewodniczącego komisji (podkomisji stałej ds. rynku pracy - PAP) Janusza Śniadka, który skłania się też do tych dwóch niedziel, do etapowania wprowadzania tego ograniczenia handlu - powiedziała Rafalska.

Powiązane tematy

Komentarze