Tego fotoradaru kierowcy powinni się obawiać
LaserCam4 oferuje znacznie większy wachlarz usług dzięki opcji nagrywania obrazu. Teraz nie skończy się na mandacie za nadmierną prędkość. Nowa broń drogówki zarejestruje nasz każdy błąd: rozmowę telefoniczną z aparatem przy uchu, nie przypięte pasy lub dziecko posadzone bez obowiązkowego fotelika.
Laserowe cudo przechodzi właśnie fazę testów. Wyniki są imponujące – przynajmniej te finansowe. W ciągu 52 godzin pracy podczas testów na przejściach dla pieszych w Bielsku-Białej radar zarobił prawie 25 tys. zł (185 mandatów za przekroczenie prędkości).
Niedługo policjantów wyposażonych w nowoczesny sprzęt spotkamy na ulicach i trasach. Z jednej strony ta wiadomość nie ucieszy kierowców. Szczególnie tych, których wkład finansowy do budżetu jest zauważalny, równie jak rosnąca liczba punktów karnych w kartotece.
Jednak nowa generacja „suszarek” to jednocześnie nadzieja na mniejszą ilość błędów pomiarowych i niesłusznych mandatów. Kamera rejestrująca obraz pomaga w precyzyjnym wskazaniu winnego. Nawet jeśli w kadrze rejestrowane całe grupy pojazdów – dla każdego z nich określa się osobne parametry. Jest to możliwe dzięki obsłudze wielu limitów prędkości: dla różnych klas pojazdów zobowiązanych do przestrzegania różnych prędkości, dla obu kierunków jazdy – nawet o różnych ograniczeniach.
Nowoczesny radar będzie działał równie skutecznie w nocy, pod warunkiem, że korzysta się jednocześnie ze specjalnej lampy.
Wszystko wskazuje na to, że LaserCam4 niedługo zastąpi przestarzałe radary dziś stosowane na naszych drogach. Choć koszt jednego egzemplarza wydaje się dość wysoki: 34 tys. zł. - wiemy, że dzięki współpracy polskich kierowców ta inwestycja zwróci się bardzo szybko.