Szyszko: Zmiany w działaniach MŚ nie będzie
Nie sądzę, aby nastąpiła istotna zmiana w polityce Ministerstwa Środowiska, gdyż jest ona po prostu niemożliwa - mówi były minister środowiska Jan Szyszko w wywiadzie dla „Naszego Dziennika”, komentując odwołanie go z tego stanowiska.
Były minister wyjaśnił, że np. w kwestii sporu z Komisją Europejską w sprawie Puszczy Białowieskiej zmiany nie są możliwe, bo „wszystkie działania, jakie podjęliśmy w sprawie Puszczy Białowieskiej, były i są zgodne z prawem europejskim”.
„Udowodniliśmy też przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, że Komisja Europejska została wprowadzona w błąd przez lewackie środowiska ekologiczne w kwestii stosowania przez Polskę dyrektyw ptasiej i habitatowej. Pokazaliśmy, że uruchomiliśmy pełną inwentaryzację zasobów przyrodniczych na 1400 powierzchniach badawczych, co kosztować będzie co roku lasy państwowe ponad 5 mln zł. Ponadto jedną trzecią puszczy wyodrębniliśmy jako obszar badawczy. I na tym terenie obserwujemy co by się działo, gdybyśmy w całej PB przestali stosować działania ochronne, czego żądają aktywiści ekologiczni. Na dwóch trzecich terenu prowadzimy natomiast prace ochronne, ale i one także są monitorowane” - mówi Szyszko w „ND”.
Jego zdaniem KE mogłaby wycofać skargę przeciw Polsce z TSUE tylko wtedy, „gdyby Polska uznała stanowisko ekocentrystów i wycofała się z aktywności w Puszczy Białowieskiej”.
„Mam nadzieje, że do tego nie dojdzie, że nie będziemy świadkami żadnego zgniłego kompromisu, bo wtedy lewacy znowu odtrąbią sukces, a poza tym będą wywierać na ministerstwo presję w kolejnych ideologicznych sprawach” - zaznaczył.
Spór o sposób ochrony puszczy rozgorzał, kiedy pod koniec 2015 roku leśnicy zaproponowali zmianę dotychczasowego planu urządzenia lasu (PUL) dla Nadleśnictwa Białowieża. W aneksie zaproponowano pięciokrotnie większe pozyskanie drewna niż zakładał wcześniejszy plan na lata 2012-2021 z limitem ponad 60 tys. m sześc. na 10 lat. Po nowym roku zaproponowano nowy limit, tym razem trzykrotnie większy od pierwotnego, a ewentualna wycinka miała się ograniczać do cięć sanitarnych.
Pod koniec marca 2016 roku Szyszko zaakceptował większy limit cięć dla Nadleśnictwa Białowieża. Umożliwił on pozyskanie - do 2021 r. - maksymalnie do ok. 125 tys. m sześc. drewna.
Ministerstwo tłumaczyło, że cięcia są niezbędne ze względu na gradację kornika drukarza, który atakując świerki doprowadził do ich zamierania. To z kolei - zdaniem resortu - spowodowało zanikanie cennych siedlisk i obszarów Natura 2000.
Aktywiści z Greenpeace wraz z sześcioma innymi organizacjami m.in. ClientEarth złożyli skargę do Komisji Europejskiej na działania resortu w Puszczy Białowieskiej.
Komisja Europejska wszczęła przeciwko Polsce procedurę naruszenia prawa europejskiego; chodzi o nieprzestrzeganie dyrektyw ptasiej i siedliskowej. 12 grudnia podczas głównej rozprawy Trybunał Sprawiedliwości UE zdecydował, że opinia rzecznika generalnego TSUE w sprawie dotyczącej Puszczy Białowieskiej ma zostać wydana 20 lutego br. Następnie Trybunał ma ją przeanalizować i wydać ostateczny wyrok. W połowie grudnia ówczesny minister Szyszko ocenił, że ostatecznego wyroku ws. puszczy spodziewa się w połowie kwietnia 2018 roku.
Pod koniec lipca ub.r. Trybunał zastosował tzw. środek tymczasowy (na wniosek KE) o zaprzestanie wycinki w puszczy, dopuszczając jedynie niezbędne cięcia wynikające z zachowania bezpieczeństwa publicznego. Pod koniec listopada TSUE zagroził, że jeżeli Polska nie zaprzestanie wycinki, będą mogły nam grozić kary finansowe w wysokości 100 tys. euro dziennie.
Minister Szyszko odpowiadając KE, TSUE oraz ekologom przekonywał, że prowadzone w puszczy cięcia są zgodne z prawem polskim i UE; wynikają jedynie ze względów bezpieczeństwa oraz chęci zachowania istniejących cennych siedlisk przyrodniczych. Działania szefa resortu środowiska popierała m.in. część lokalnej społeczności z okolic puszczy oraz leśnicy.
Podczas expose w Sejmie premier Mateusz Morawiecki powiedział, że polski rząd uszanuje wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczący sporu o ochronę Puszczy Białowieskiej między Polską a KE.
Odwołany we wtorek ze stanowiska Szyszko był już po raz trzeci ministrem środowiska, a odwołany został z piątego rządu, w którym zasiadał.
W latach 1997-99 był bowiem szefem tego resortu (wówczas Ministerstwa Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa) w rządzie Jerzego Buzka, w latach 2005-07 ministrem środowiska w gabinetach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, a od 2015 roku w rządach Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego.
PAP/ as/