Informacje

autor: Fratria
autor: Fratria

To straszne! Przybywa zarażonych pornografią dzieci!

Rafał Zaza

Dziennikarz i publicysta ekonomiczny

  • Opublikowano: 13 marca 2018, 21:16

  • 4
  • Powiększ tekst

Rośnie liczba dzieci uzależnionych. Nie od gier, dopalaczy, czy alkoholu – chociaż od tego też. Prawda jest znacznie bardziej szokująca. Do ośrodków terapii trafiają ośmio- i dziewięcioletni pornoholicy.

„Postulujemy o reakcję w sprawie ograniczenia dostępu do pornografii nieletnim. (…) Od 40 do 50 procent młodzieży sięga po pornografię. Oznacza to, że co drugie dziecko styka się z pornografią.” - tak brzmi początek petycji skierowanej do Ministra Cyfryzacji przez „Misję Gabriela.”

Jej autorzy powołują się na badania przeprowadzone przez Instytut Profilaktyki Zintegrowanej wśród gimnazjalistów. Wyniki porażają: aż  61 proc. chłopców i 42 proc. dziewcząt „przygodę” z pornografią zaczęło już w wieku 12 lat. 46 procent gimnazjalistów sięga po treści seksualne od kilku do kilkudziesięciu razy w miesiącu, 15 proc. codziennie.

Aneta Zielińska, psycholog dziecięcy, coraz częściej styka się z dziećmi uzależnionymi od pornografii. Mali pacjenci z takim problemem przylatują do niej na konsultacje także z innych krajów europejskich.

Terapeutka ostrzegała już kilka lat temu w różnych mediach:

Zaczyna się zazwyczaj od tego, że dziecko szuka w internecie informacji potrzebnych na przykład do szkoły, i przypadkiem natrafia na treści dla dorosłych: zdjęcia czy filmiki erotyczne – mówiła. - Doświadcza ono seksualnej przyjemności stymulowanej przez pornograficzne obrazy. Mam pacjentów w wieku dziewięciu, dziesięciu lat, którzy oceniają, że pornografia jest dla nich po prostu odprężająca - tłumaczyła psycholog.

Najnowsze badania Fundacji „Dajemy Dzieciom Siłę, przeprowadzone na zlecenie Ministerstwa Zdrowia w ramach Narodowego Programu Zdrowia 2016-2020, potwierdzają ponury obraz sytuacji. Niepokojący jest przede wszystkim fakt, że z pornografią styka się 28 proc. najmłodszych dzieci w wieku 11-14 lat. Dwa razy częściej na treści pornograficzne trafiają maluchy, których rodzice nie ustalili zasad dotyczących korzystania z internetu.

Wszyscy jednak zdajemy sobie sprawę, że ani zasady, ani założenie blokad i kontroli rodzicielskiej w komputerze, laptopie czy komórce nie rozwiązuje do końca problemu. Może jedynie przesunąć w czasie moment, w którym dziecko, często nieświadomie, natrafi na nieodpowiednie treści. A jeśli już do nich dotrze, ciekawość zwycięży. Nawet najmłodsi nie obawiają się wiekowych ograniczeń. Nie mają problemów z okłamaniem dostawcy treści, że ukończyli 18 lat. Ci, których zainteresuje sfilmowany seks, z wyszukiwaniem kolejnych obrazów z golizną radzą sobie nadzwyczajnie dobrze. I robią to chętnie. Na pornografii nie zostawia suchej nitki seksuolog Zbigniew Lew-Starowicz.

Generalnie jestem za tym, aby młodzież nie miała kontaktu z porno – mówił profesor Lew-Starowicz w wywiadzie dla Onet.pl - Nasycenie pornografią mózgu osoby, która jest daleko przed inicjacją seksualną, nie jest zdrowe.

Profesor podkreśla, że w Polsce można zaobserwować rosnącą liczbę osób uzależnionych od tego typu filmów i seksu. Jeśli chodzi o dzieci, problem pojawił się wraz z internetem. Filmy porno nie tylko zaciekawiają ale i edukują. Aż nazbyt często okazują się pierwszym źródłem wiedzy o seksualności. Niestety, obraz w nich przedstawiany jest mocno zniekształcony i odbiegający od rzeczywistości.  - Może wypaczyć postrzeganie sfery seksualnej i prowadzić do trudności w budowaniu związków  - alarmują specjaliści. Jednak zaledwie 35 procent polskich nastolatków rozmawia z rodzicami o seksie. Reszta edukuje się właśnie w sieci lub u kolegów. Wciąż zbyt wielu dorosłych unika tematów związanych z seksualnością, bo się po prostu wstydzą.
Z przemysłem pornograficznym trudno walczyć. Nie jest łatwo, bo generuje on ogromne zyski. To ponad 3 tys. dolarów na sekundę. Także e-biznes związany z seksem jest niezwykle intratny. Już w 2006 r. dochody z internetowej pornografii przekroczyły 97 mld dolarów. Dziś jest to z pewnością więcej, bo witryny zawierające treści seksualne generują coraz większy ruch. Korzysta z nich na przykład 11,5 mln Polaków, czyli 46 proc. polskich użytkowników internetu.

Jeszcze w 2015 r. do Sejmu trafił projekt antypornograficznej uchwały. Stali za nią posłowie „Solidarnej Polski”. Poproszono Ministra Administracji i Cyfryzacji do przygotowania rozwiązań ograniczających dostęp do pornografii w internecie. W pierwszej wersji projektu, jego autorzy mówili nawet o daniu rodzicom „gwarancji prawa dostępu do sieci internetowej wolnej od pornografii”. Uchwała nie trafiła jednak ostatecznie pod głosowanie. I wtedy, i obecnie jakiekolwiek próby ograniczenia dostępu do czegokolwiek w internecie budzą ogromny sprzeciw społeczny i nazywane są wprost próbą inwigilacji i zamachem na wolność.

Petycję Misji Gabriela podpisało jednak już prawie 19,5 tys. osób. Autorzy chcą by normą stało się świadome udzielanie zgody podczas podpisywania umowy z dostawcą internetu. Kupując dostęp do sieci decydowałoby się, czy chce się posiadać dostęp do treści pornograficznych, czy nie. Pomysł ten może jednak podzielić los uchwały. Także w tym przypadku dużą przeszkodą może okazać się rozwiązanie problemów technicznych, zwłaszcza, że treści seksualne są rozsiane po całej globalnej sieci. Niektóre kryją się pod niewinnymi tytułami bajek lub umieszczone są w grach.

Zanim jednak ministerstwa Administracji oraz Cyfryzacji podejmą nowe działania, pozostaje zwracać baczną uwagę na to, co syn czy córka oglądają na ekranie laptopa i smartfona. Należałoby też przełamać opory i zdążyć z edukacją seksualną pociechy, zanim ona sama podejmie próby zaspokojenia ciekawości w sieci.

Małgorzata Azembska Rafał Zaza

Powiązane tematy

Komentarze