"Financial Times": USA gubią się w syryjskim chaosie
Zamieszanie w sprawie obecności sił amerykańskich w Syrii, podsycane przez sprzeczne komunikaty z Waszyngtonu, to przejaw szerszego chaosu i niezdecydowania tej i poprzednich administracji USA - ocenia we wtorkowym komentarzu redakcyjnym „Financial Times”.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan sam już nie wie, czego się spodziewać ze strony USA i nie jest w tym odosobniony. „Jeśli USA same nie wiedzą, czy zostają w Syrii, czy się z niej wycofują, czy zrobią to powoli czy szybko, na elastycznych zasadach czy bez zasad, to skąd ma to wiedzieć Bliski Wschód?” - pisze brytyjski dziennik.
Jak zaznacza, administracja Donalda Trumpa nie jest pierwszą, lecz kolejną amerykańską administracją, która w sprawie tego regionu świata wysyła sprzeczne sygnały.
Przypomina, że w 2003 roku inwazja USA na Irak, zarządzona przez George’a W. Busha, miała zaprowadzić demokrację w regionie, jednak w rezultacie wzmocniła tylko teokratów w sąsiednim Iranie. W miarę jak regionalne konflikty przybierały coraz bardziej wyznaniowy charakter, Bush znów „zaczął przedkładać stabilność (w krajach regionu - PAP) nad wolność”.
W ocenie „FT” także następca Busha juniora, Barack Obama, często cierpiał na paraliż decyzyjny. „Najpierw ucieszył się z arabskiej wiosny, gdy wybuchła w Tunezji w 2011 roku, i pobłogosławił obalenie reżimu Hosniego Mubaraka w Egipcie. Gdy jednak przekonał się, jaki styl rządzenia ma Bractwo Muzułmańskie (…), on także wolał przewidywalnego autokratę od islamistycznych demokratów (…). (…) Później postanowił +kierować z tylnego siedzenia+ dowodzonym przez Brytyjczyków i Francuzów obaleniu reżimu Muammara Kadafiego w Libii. Dwa lata później nie ukarał Syrii za przekroczenie +czerwonej linii+, gdy reżim Baszara el-Asada użył broni chemicznej przeciw własnemu narodowi. Reżim Syrii jest dziś bezpieczny” - podkreśla gazeta.
„FT” zauważa, że w przeciwieństwie do swoich poprzedników Trump „nawet nie deklaruje działania w służbie demokracji na Bliskim Wschodzie”. „Ponadto z jednej strony chce spełnić swoją obietnicę wyplątania USA z prowadzonych za granicą wojen, z drugiej - praktycznie poparł zmianę reżimu w Iranie. (Sekretarz stanu USA Mike) Pompeo deklarował, że USA wyrzucą wszystkich irańskich żołnierzy z Syrii, choć kilka dni wcześniej Trump na Twitterze pisał, że w Syrii Iran może robić, co mu się tylko podoba”.
Niestety nie wiadomo, której z tych deklaracji powinien zawierzyć Bliski Wschód, choć prawdopodobne jest połączenie kolejnych sprzecznych sygnałów i narastających postaw „jastrzębich” - pisze „FT”.
Doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton jest obecnie jedynym członkiem władz USA mającym doświadczenie - zauważa, zastrzegając, że „marna to pociecha”, skoro dał się poznać jako zwolennik militarnego ataku na Iran, a Pompeo „raczej nakręca Trumpa, niż go hamuje”.
W obliczu powyższego „Bliski Wschód powinien przygotować się na najgorszy możliwy wariant - przyszłość bez stabilności ani wolności” - konkluduje „Financial Times”.
PAP/ as/