250 tys. zł poręczenia za byłego szefa KNF
Wobec b. szefa KNF Marka Chrzanowskiego prokuratura zastosowała 250 tys. zł poręczenia majątkowego, dozór policji oraz zakaz kontaktowania się ze świadkami w sprawie - poinformowała Prokuratura Krajowa. W piątek sąd utrzymał decyzję o nieprzedłużaniu Chrzanowskiemu aresztu.
Chrzanowski, który jest podejrzany o przekroczenie uprawnień w związku z rozmową z właścicielem Getin Noble Banku Leszkiem Czarneckim, opuścił areszt w sobotę rano.
Jak przekazała Prokuratura Krajowa, prokurator po decyzji sądu o nieprzedłużeniu aresztu wobec Chrzanowskiego sporządził postanowienie o zastosowaniu wobec niego środków wolnościowych: 250 tys. zł poręczenia majątkowego, dozoru policji oraz zakazu kontaktowania się - zarówno bezpośredniego, jak i pośredniego - z osobami, które w tym postępowaniu są świadkami.
Obrońca Chrzanowskiego, mec. Radosław Baszuk, powiedział w środę, że postanowienie prokuratury w tej sprawie formalnie jeszcze do niego nie dotarło.
Najpierw będę chciał je przeczytać. Na pewno nie będę składał zażalenia w zakresie zakazu kontaktu mojego klienta ze świadkami, jeśli zaś chodzi o poręczenie i dozór myślę, że tak - dodał pytany o ewentualne zażalenie w sprawie zastosowanych środków zapobiegawczych.
Były szef KNF został zatrzymany 27 listopada ub. roku. W śląskim wydziale Prokuratury Krajowej usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień w związku z rozmową z właścicielem Getin Noble Banku Leszkiem Czarneckim, na którym omawiano przebieg postępowania KNF w sprawie programu naprawczego tego banku. Czarnecki, który nagrał tę rozmowę, na początku listopada ub.r. złożył doniesienie w prokuraturze, a 19 listopada przez 12 godzin składał w niej zeznania.
Chrzanowski, który po zatrzymaniu był w prokuraturze przesłuchiwany przed dwa kolejne dni - w sumie przez kilkanaście godzin - nie przyznał się do winy. Kierując do sądu wniosek o aresztowanie podejrzanego prokuratura motywowała go grożącą podejrzanemu surową karą - do 10 lat więzienia - oraz obawą matactwa. W nocy z 28 na 29 listopada Sąd Rejonowy Katowice-Wschód uwzględnił wniosek prokuratury i aresztował podejrzanego na dwa miesiące. Później zażalenia obrony w tej sprawie nie uwzględnił sąd okręgowy.
W związku z upływem terminu aresztu prokuratura informowała, że zwróciła się do sądu o przedłużenie stosowania tego środka zapobiegawczego o kolejny miesiąc. Tym razem sąd rejonowy jej wniosku nie uwzględnił. Sąd okręgowy nie uwzględnił zażalenia prokuratury i w piątek utrzymał tę decyzję w mocy.
Jak podawała po przesłuchaniu Chrzanowskiego Prokuratura Krajowa, podczas spotkania z Czarneckim ówczesny szef KNF zaproponował biznesmenowi „zatrudnienie Grzegorza Kowalczyka w charakterze prawnika w Getin Noble Bank SA na okres 3 lat oraz przekazał Leszkowi Czarneckiemu informację, że zatrudnienie to będzie skutkować przychylnością Komisji Nadzoru Finansowego w czasie realizacji programu naprawczego Getin Noble Bank SA”.
Chrzanowski usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego - przewodniczącego KNF - w celu osiągnięcia korzyści osobistej i majątkowej przez inną osobę. Jak wyjaśniła prokuratura, zgodnie z uchwałą KNF przewodniczący Komisji był zobowiązany „do powstrzymania się od prowadzenia jakichkolwiek spraw osobistych, które mogłyby kolidować lub wskazywać na konflikt z wypełnianiem przez niego obowiązków członka Komisji Nadzoru Finansowego oraz do powstrzymania się od podejmowania działań, które mogłyby narazić Komisję Nadzoru Finansowego na utratę zaufania”.
„Gazeta Wyborcza” napisała 13 listopada ub.r., że w marcu 2018 roku ówczesny przewodniczący KNF zaoferował Czarneckiemu przychylność dla Getin Noble Banku w zamian za około 40 mln zł - miało to być wynagrodzenie dla wskazanego przez szefa KNF prawnika. Czarnecki nagrał rozmowę, jednak w nagraniu nie znalazła się wypowiedź Chrzanowskiego o tej kwocie. Według biznesmena szef KNF pokazał mu kartkę, na której napisał „1 proc.”, co miało stanowić część wartości Getin Noble Banku „powiązaną z wynikiem banku”.
Po publikacji „GW” Chrzanowski - który wyjechał w podróż służbową do Singapuru - został wezwany przez premiera Mateusza Morawieckiego. Po południu poinformował, że składa dymisję.
PAP, MS