Minister zataił majątek. Jest dymisja
Bułgarski minister rolnictwa, gospodarki żywnościowej i leśnictwa Rumen Porożanow podał się we wtorek do dymisji z powodu oskarżeń o zatajenie majątku i udział w skandalu z finansowaniem unijnym. Premier Bojko Borisow przyjął dymisję.
Jako powód swojej decyzji Porożanow wskazał, że „nie chce, by atak wymierzony w niego wpłynął na rząd”.
Prokuratura prowadzi dochodzenie wobec Porożanowa w związku z niepełnym oświadczeniem majątkowym, jakie złożył jako członek rządu w krajowej komisji antykorupcyjnej. W jego przypadku sprawa dotyczy nie tylko prywatnego majątku jego rodziny, ale też środków unijnych.
Program rozwoju regionów wiejskich, z finansowaniem w wysokości 3,2 mld euro, jest największym źródłem środków unijnych dla Bułgarii. Środkami tymi zarządza Państwowy Fundusz Rolniczy przy ministerstwie rolnictwa, który nie podlega unijnej kontroli programów operacyjnych, co oznacza, że Fundusz jest tych pieniędzy pełnoprawnym i niekontrolowanym dysponentem.
W Funduszu wielokrotnie dochodziło do afer i skandali, a jeden z najgłośniejszych dotyczył mianowania i wkrótce po tym zwolnienia jego szefowej Kaliny Ilijewej, której dyplom ukończenia studiów wyższych okazał się sfałszowany. Później na czele Funduszu stał Rumen Porożanow. Za czasów jego urzędowania w Funduszu doszło do finansowania ze środków unijnych tzw. domów dla gości, które według doniesień mediów w większości okazały się prywatnymi willami.
Jak wynika z medialnych publikacji, w ramach programu rozwoju regionów wiejskich można było otrzymać 135-200 tys. euro unijnego dofinansowania na budowę „domów dla gości”, pomyślanych jako miejsce odpoczynku miłośników agroturystyki. W latach 2007-2013 zbudowano 746 takich domów. Łącznie chodzi o ponad 200 mln euro.
Skandal majątkowy, który wybuchł pod koniec marca wraz z pierwszymi publikacjami o nabyciu luksusowych mieszkań po sztucznie zaniżonych cenach, doprowadził już do kilku dymisji: przewodniczącego klubu poselskiego rządzącej partii GERB Cwetana Cwetanowa, minister sprawiedliwości Cecki Caczewej, szefa parlamentarnej komisji energetycznej Deliana Dobrewa, dwóch wiceministrów, a także kilku posłów i innych wysokich urzędników.
Zamieszani w skandale okazali się też szef i wiceszef specjalnej komisji, mającej sprawdzać wysokich przedstawicieli władzy pod kątem konfliktów interesów i korupcji. Szef komisji jest obecnie na przymusowym urlopie.
„Jeżeli są winni, trzeba ich natychmiast i bezkompromisowo zwolnić oraz przekazać prokuraturze” - zaznaczył premier pod adresem osób zamieszanych w aferę.
Kolejny skandal majątkowy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, które w Bułgarii odbędą się 26 maja, wiąże się dla Borisowa z wysokimi kosztami politycznymi.
Sondaże wskazują, że jego partia GERB traci w sondażach i z minimalną przewagą prowadzi lewicowa Bułgarska Partia Socjalistyczna. Według części obserwatorów przegrana GERB w wyborach europejskich i osłabienie poparcia dla niej doprowadzą do przedterminowych wyborów parlamentarnych w kraju. Mogłyby odbyć się na jesieni br. razem z samorządowymi, lecz niektórzy analitycy nie wykluczają wcześniejszego terminu.
Borisow zapewnia, że w odróżnieniu od jego dwóch pierwszych kadencji na stanowisku szefa rządu, zakończonych przedwcześnie dymisją, tym razem nie zamierza odchodzić z urzędu.
W ocenie Poliny Paunowej z Radia Wolna Europa, autorki pierwszych publikacji o skandalach majątkowych, zarówno dymisja Porożanowa, jak i wcześniejsze, mają na celu zatuszowanie skandali przed wyborami, jest to jednak trudne ze względu na skalę afery. „Oczywiste jest, że chodzi o malwersacje środków unijnych, które powinny zostać dokładnie zbadane” - dodała.
PAP/ as/