Mrzonka armii UE
Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego dwaj byli szefowie francuskiego sztabu generalnego w piątkowym „Le Figaro” nazywają pomysł stworzenia armii europejskiej „mrzonką”, wzywając do urzeczywistnienia „ambitnej i realistycznej wizji obrony europejskiej”.
Generałowie Bertrand Ract-Madoux i Pierre-Francois Forissier sprzeciwiają się zarówno „federalistycznej utopii”, jak i „nierealistycznemu zamknięciu się” na europejską współpracę.
Przed wyznaczonymi we Francji na 26 maja wyborami do PE obaj wojskowi wyrażają poparcie dla projektu prawicowej partii Republikanie, który „wydaje się najlepszą gwarancją strategiczną dla autonomii Europy wobec innych mocarstw świata i zapewnieniem suwerenności państw, które wchodzą w jej skład”.
Unia Europejska stoi w obliczu „poważnych wyzwań strategicznych”, takich jak terroryzm, spodziewane wyjście Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty i rola USA w NATO - wskazują generałowie, dodając, że wyzwania te odbijają się w sposób oczywisty na bezpieczeństwie Francji.
Najważniejszą według nich sprawą jest odrzucenie „mrzonki, jaką stanowi +armia europejska+, w którą nie wierzy żaden ekspert w dziedzinie obrony”.
Ract-Madoux i Forissier tłumaczą, że siły zbrojne to „przede wszystkim mężczyźni i kobiety gotowi na wezwanie władz politycznych poświęcić życie w służbie dla ojczyzny”. „Aby zaistniała armia europejska, konieczny jest więc wspólny rząd europejski, co jest czystą utopią, zaprzeczeniem tego, czym w rzeczywistości jest Europa” - oceniają.
I dlatego „konieczna jest ambitna i realistyczna, francuska wizja Europy obronnej” - stwierdzają generałowie, przeciwstawiając się ideom prezydenta Francji Emmanuela Macrona, wyrażonym w marcowym „liście do Europejczyków”. Macron wzywał w nim do podpisania nowego traktatu obronnego UE i utworzenia „rady bezpieczeństwa europejskiego”.
„Te deklaracje miały skutek odwrotny do zamierzonego i wyzwoliły głębokie różnice w sprawie wspólnego bezpieczeństwa wśród Europejczyków” - piszą Ract-Madoux i Forissier i jako przykład dają „kraje Europy Środkowej i Wschodniej, które nadal widzą w NATO podstawową gwarancję bezpieczeństwa i zaniepokojone są napuszonymi deklaracjami wyglądającymi na chęć zerwania (z Sojuszem)”.
„Entuzjastyczne deklaracje nie są w stanie zasypać przepaści strategicznej, jaka dzieli kraje UE, gdy chodzi o politykę obronną i zasady użycia siły” - piszą generałowie i podkreślają „różnice między Francją a Niemcami w sprawach interwencji poza granicami UE i eksportu broni”. Za „bardzo poważne wyzwanie” uważają brexit, gdyż - jak twierdzą - „Zjednoczone Królestwo wciąż jest naszym (Francji) głównym partnerem wojskowym”.
Potrzebna jest nie armia europejska, a dzielenie wysiłków zbrojnych Francji na Bliskim Wschodzie i w Afryce - wzywają Ract-Madoux i Forissier.
Byli szefowie sztabu generalnego przeciwstawiają się jednocześnie „eurosceptykom, którzy prześcigają się we wrogości wobec projektów współpracy obronnej”. „Francuskie siły zbrojne, niewątpliwie najlepsze w Europie, doskonale zdają sobie sprawę z wyzwań operacyjnych, technologicznych i finansowych” i dlatego „wiedzą, że koniecznością jest rozwój ambitnych kooperacji z partnerami europejskimi” - wyjaśniają generałowie.
Jako przykład wskazują „wzmocnienie współpracy między uzupełniającymi się armiami, stworzenie wspólnej bazy przemysłowej, jak najściślejszą współpracę przy precyzyjnie określonych, realistycznych projektach”.
Swój artykuł Ract-Madoux i Forissier kończą radą, by nie słuchać „syreniego śpiewu utopii i ideologii”.
PAP/ as/