Informacje

autor: www.sxc.hu
autor: www.sxc.hu

Nawet w najlepszych szkołach są jeszcze miejsca

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 13 lipca 2019, 17:14

    Aktualizacja: 13 lipca 2019, 17:14

  • Powiększ tekst

Nadal są wolne miejsca w najlepszych szkołach.16 lipca postaramy się przekazać całościowe dane dot. pierwszego etapu rekrutacji do szkół średnich - powiedział w piątek minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.

Całościowe dane dot. pierwszego etapu rekrutacji do szkół średnich szef MEN przedstawi 16 lipca.

Terminy są różne dla poszczególnych województw. Część województw kończy dzisiaj, 12 lipca, część ogłosiła już wyniki wczoraj, część przedwczoraj, a kilka pozostałych województw będzie ogłaszało wyniki dopiero 16 lipca” - powiedział Piontkowski.

Minister edukacji wskazał podczas konferencji, że w skali kraju absolwentów szkół podstawowych i gimnazjów jest ok. 730 tys., zaś szkoły średnie przygotowały ponad 830 tys. miejsc dla absolwentów gimnazjów i szkół podstawowych. „Mamy więc 100 tys. miejsc dodatkowych w szkołach średnich” - podał.

Jak powiedział minister wolne miejsca są także w najlepszych szkołach, które oferują je uczniom w drugim etapie rekrutacji. Dał przykład, że wolne miejsca są nadal m.in. w dobrych liceach w Krakowie, Lublinie i Olsztynie.

W Krakowie po pierwszym etapie rekrutacji w II LO im. Jana III Sobieskiego zostało 20 dodatkowych miejsc, w VIII LO im. Stanisława Wyspiańskiego - 25, a w Zespole Szkół Łączności - 26. Powiedział, że podobnie sytuacja wygląda w Lublinie i Olsztynie” -powiedział.

Dodał, że w Krakowie w sumie „mamy ponad 2,5 tys. uczniów, którzy w pierwszym etapie rekrutacji nie znaleźli swojej szkoły, a jednocześnie mamy 3,9 tys. miejsc”.

O tym, że problemów z rekrutacją nie ma zapewniał również podczas konferencji wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera.

Sytuacja pokrycia miejsc we wszystkich naszych placówkach szkolnych jest absolutnie pod kontrolą” - powiedział. „Prowadzimy analizę od wielu miesięcy i nie było momentu, w którym moglibyśmy powiedzieć, że jest problem z rekrutacją” - dodał.

Jak podkreślił Sipiera „od wielu miesięcy prowadzimy z kurator (mazowieckiej oświaty Aurelią Michałowską - PAP) dokładną analizę tego, co dzieje się w naszych szkołach i absolutnie nie było takiego momentu, o którym moglibyśmy wspólnie powiedzieć, że jest jakiś ogromny problem” związany z rekrutacją uczniów do szkół.

Wskazał również, że „to nie jest tak, że samorząd nie ma planowania, musi planować; obowiązkiem planowania przez każdy samorząd jest to, żeby nie tylko mówić o dniu dzisiejszym, ale też o tym, co jest na przestrzeni najbliższych lat”. Sipiera zauważył, że reforma edukacji „nie jest prowadzona od roku”.

O tym było mówione wiele, wiele lat, dlatego też w sytuacji, w której jest większa subwencja dla samorządów, jest więcej osób (chodzących do szkół - PAP), to to jest koszt, który nazywa się kosztem rozwoju” - powiedział.

Apeluję, żeby (…) te sprawy rozwiązywać w dialogu, a nie epatowania, że +brakuje+, +nie ma+, +tragedia+” - powiedział. „Ja stwierdzam, że nie ma żadnej tragedii, natomiast oczywiście są pewne wybory i od tego jesteśmy, żeby pomóc edukacji: wydziały w stolicy, wydziały dzielnicowe, biura edukacji, zastępca prezydenta, sam prezydent, czy też kurator i wojewoda” - podkreślił Sipiera. Jak dodał, instytucje te „są od tego, żeby pomagać, ale nie zastępować, bo kompetencja ta jest przypisana do samorządu”. Sipiera zaznaczył również, że „jesteśmy dorośli i zajmujemy odpowiednie funkcje, żeby pomagać młodym ludziom”.

Minister Piontkowski przypomniał, że instytucją odpowiedzialną za nabór do szkół jest samorząd. „Prezydent Warszawy zobowiązany jest do tego, aby zapewnić miejsca nauki dzieciom ze swojego terenu” - powiedział.

Zapytany o pozew, który przeciwko Polsce w związku z „chaosem w edukacji” ma zamiar złożyć ojciec dwóch dziewczynek z Łodzi, odpowiedział, że „odpowiedzialną instytucją za nabór do szkół jest samorząd”.

Proszę pytać panią prezydent (Łodzi - PAP) co zrobiła, by doprowadzić do tego, że będzie odpowiednia liczba miejsc w szkołach średnich” - powiedział szef MEN. Według Piontkowskiego „jeśli ktoś chce składać jakieś pozwy to niech zapyta PO i PSL, dlaczego doprowadzą za kilka lat do tego, że kolejne dwa podwójne roczniki trafią do szkół średnich”.

Pragnę przypomnieć, że PO z PSL - przy poparciu ZNP - zmusiły rodziców do tego, aby posłali dzieci sześcioletnie do szkół. To spowodowało, że (…) te dzieci za kilka lat rozpoczną rekrutację do szkół średnich (…). Czy ten ojciec, albo kolejni rodzice, wysyłali pozwy, że dzieci z dwóch roczników miały gorsze warunki w pierwszych klasach szkoły podstawowej, że nie mieli komfortu nauki? Jakoś sobie nie przypominam” - podkreślił.

Na przykładzie Mazowsza widać, że część samorządów zauważa, że będzie potrzeba zwiększenia miejsc w szkołach średnich i to spokojnie robi. Inne tego dotąd nie zrobiły, ale zawsze istnieje możliwość, aby spokojnie zwiększyć liczbę oddziałów, liczbę miejsc w szkołach średnich” - zaznaczył.

Podkreślił, że z informacji napływających od samorządów wynika, iż miejsc jest zdecydowanie więcej niż absolwentów gimnazjów i szkół podstawowych. Spokojnie czekamy, aż koleje samorządy przekażą nam informację o tym, jak wygląda pierwszy etap rekrutacji” - powiedział.

Piontkowski zapewnił że „nie ma obaw, aby ktoś nie mógł kontynuować edukacji na kolejnym etapie”. Nie będzie również takiej sytuacji ” aby uczeń z Warszawy nie znalazł na jej terenie miejsca w szkole i musiał dojeżdżać do szkoły kilkanaście kilometrów. „Prezydent Warszawy (…) zobowiązany jest do tego, aby zapewnić miejsca nauki dzieciom ze swojego terenu. A więc pan prezydent dzisiaj może wydać decyzję o tym, aby utworzyć dodatkowe oddziały, aby żadne dziecko z Warszawy nie musiało gdzieś jeździć w poszukiwaniu szkoły” - powiedział.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych