Perła Wschodu pogrąża się w kryzysie
Setki Libańczyków demonstrowały w niedzielę w stolicy, Bejrucie, i innych miejscach z powodu złej sytuacji gospodarczej kraju, która dodatkowo pogorszyła się w ostatnich tygodniach. Wielu protestujących oskarżało rządzących o niegospodarność i korupcję.
Protestujący na krótko przed południem zgromadzili się na Placu Męczenników w centrum Bejrutu, skąd rozpoczęli przemarsz w kierunku budynków rządowych. Aby ich tam nie dopuścić, interweniowały policyjne oddziały prewencji.
„Naród chce obalić reżim” - skandowała część demonstrantów.
Jak zauważa agencja AP, przypomina to hasła z demonstracji organizowanych w 2011 roku na fali tzw. arabskiej wiosny.
Inni protestujący wznosili okrzyki „Pokój!” i próbowali powstrzymać grupę młodych mężczyzn, którzy starli się z siłami bezpieczeństwa.
Jak informuje libańska państwowa agencja prasowa, rozwścieczony tłum na krótko zablokował ruch samochodów na prowadzącej do Damaszku drodze w mieście Masnaa na wschodzie Libanu. Do blokad dróg doszło też w regionach Baalbek i Al-Hirmil na północnym wschodzie kraju.
Liban to jedno z najbardziej zadłużonych państw na świecie (zadłużenie wynosi 86 mld dolarów, czyli ponad 150 proc. libańskiego PKB). Kraj ten boryka się z trudnościami finansowymi, związanymi ze spowolnieniem napływu kapitału do zaspokojenia potrzeb finansowych rządu i gospodarki zależnej od importu oraz z niskim wzrostem gospodarczym w ostatnich latach.
Mimo miliardowych inwestycji przeprowadzonych w kraju od zakończenia wojny domowej w 1990 roku Libańczycy nadal borykają się z codziennymi, trwającymi wiele godzin przerwami w dostawach prądu, zalegającymi na ulicach stertami śmieci, a niekiedy nawet z przerwami w dostawach wody od państwowego przedsiębiorstwa wodociągowego.
W ostatnim czasie jeden dolar kosztował w kantorach aż 1650 funtów libańskich, choć wcześniej przed 22 lata pozostawał na stabilnym poziomie 1500 funtów za dolara. Oficjalny kurs wymiany nie zmienił się, ale ludzie mają problem z kupowaniem dolarów w tej cenie od lokalnych banków.
W ostatnich dniach mieszkańcy Libanu ustawiali się w długich kolejkach do stacji benzynowych, by zatankować na zapas, z powodu powszechnych obaw, że na stacjach ogłoszony zostanie bezterminowy strajk.
Firmy importujące paliwo, leki i pszenicę skarżyły się, że z powodu braku twardej waluty swoje towary muszą kupować za granicą za dolary amerykańskie i sprzedawać je w Libanie w lokalnej walucie, co po ostatnich perturbacjach kursowych oznacza dla nich zmniejszony zysk.
Jak pisze AP, oczekuje się, że we wtorek libański bank centralny wyda zalecenia, by uregulować sposób finansowania importu paliwa, leków i pszenicy.
PAP, sek