Łukaszenka podkłada narkotyki dziennikarzom
Dziennikarz Uładzimir Czudzieńcau usłyszał zarzuty dotyczące przechowywania narkotyków bez zamiaru sprzedaży i próby nielegalnego przewiezienia narkotyków przez granicę - podał portal TYT.by. 21 listopada Czudzieńcau został zatrzymany na granicy w Brześciu.
Za oba zarzuty grozi mu kara do siedmiu lat pozbawienia wolności - napisał w sobotę TUT.by.
Czudzieńcau został zatrzymany 21 listopada na przejściu granicznym Brześć-Terespol. Miał mieć przy sobie 0,87 g marihuany. Później przeprowadzono przeszukanie w jego mieszkaniu, gdzie podobno znaleźć 6,02 g marihuany.
Według opozycyjnego blogera Sciapana „Nexty” Puciły zatrzymanie Czudzieńcaua to „sprawa polityczna” i kara za współpracę z nim przy filmie krytykującym prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę.
Sądząc po komentarzach w internecie, większość użytkowników uważa, że narkotyki zostały mu podrzucone - napisała gazeta internetowa „Nasza Niwa”.
Część niezależnych mediów odżegnuje się jednak od dziennikarza, wypominając mu wątpliwą reputację i różne historie z przeszłości - m.in. medialne ataki na opozycję, publikowanie pod zmienionym nazwiskiem; jest nazywany propagandystą.
Gołunow (Iwan Gołunow, rosyjski dziennikarz śledczy, którego zatrzymano pod zarzutem posiadania narkotyków i w obronie którego wystąpiło środowisko dziennikarskie w Rosji - PAP) miał reputację i zajmował się dziennikarstwem śledczym, a nie wrzutami do wentylatora. Czudziańcaua, jak sądzę, nie wzięli za dziennikarstwo. Oczywiście, jeśli doszło do podrzucenia dowodów rzeczowych, to nie można tego ignorować. Ale Czudziańcou to nie jest dziennikarz - napisał szef niezależnego Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAŻ) Andrej Bastuniec.
Czytaj też: Białoruś kupczy niezależnością i wolnością
PAP, KG