TYLKO U NAS
Powstanie Styczniowe: Zryw militarny i ekonomiczny
Powstanie Styczniowe było wielkim, heroicznym i niestety tragicznym zrywem. Warto jednak pamiętać i o tym, iż miało ono też swoje ekonomiczne odcienie.
Powstanie, które wybuchło 22 stycznia 1863 roku miało przede wszystkim charakter partyzancki. Powstańcy pomimo dobrego wyszkolenia (kadra ponad 200 oficerów szkoliła się wcześniej w Italii) i przygotowania do prowadzenia działań musieli stosować taktyki walki podjazdowej, bardzo podobnie jak sto lat wcześniej czynili to Konfederaci Barscy. Na początku Powstania udało się zmobilizować 200 tys. żołnierzy, wyposażonych bardzo różnie. Porównując – Imperium Rosyjskie było w stanie w tym czasie zmobilizować 111 245 żołnierzy w samym tylko Królestwie Polskim, nie wspominając o ogromnych, wielokrotnie większych rezerwach „siły żywej” w innych częściach Imperium. W Imperium Rosyjskim ściśniętym w żelaznym uścisku carskiego samodzierżawia armia była jedną z najlepiej dofinansowanych części państwa – żołnierze byli dobrze uzbrojeni, często w broń najnowszej ówczesnej generacji, w tym wynalazki sprowadzane z Imperium Brytyjskiego czy Ameryki. Pod tym względem powstańcy byli, przynajmniej w początkowej fazie zrywu w dużo gorszej sytuacji – uzbrojenie było zdobyczne, notowano braki w umundurowaniu, a wielu żołnierzy dysponowało tylko bronią białą (szable, pałasze, kosy z ostrzami postawionymi na sztorc) albo archaicznymi karabinami pamiętającymi jeszcze Noc Listopadową. Owszem, zdarzało się też uzbrojenie lepszej jakości, jednak zwykle były to karabiny myśliwskie lub strzelby - doskonałej jakości, jednak przeznaczone na łowy a nie do wykorzystania na polu bitwy. Pod tym względem powstańcy byli więc w dużo gorszej sytuacji od dobrze wyposażonej armii carskiej.
Jednak to nie najlepsza broń wygrywa wojny, lecz zaopatrzenie i logistyka, a te z kolei zależą od sytuacji gospodarczej podmiotów biorących udział w konflikcie, i od sytuacji ekonomicznej na obszarze działań.
Przyjęcie taktyki partyzanckiej sprzyjało mobilności oddziałów polskich – powstańcy byli w stanie szybko się przemieszczać z jednego rejonu walk na drugi. Jednak wybór pory do rozpoczęcia walk był fatalny – zryw przypadł na okres bardzo surowej zimy. Wojska carskie miały dostęp do koszar, stałego zaopatrzenia. Tymczasem Polacy zmuszeni byli improwizować. W ówczesnym Królestwie Polskim było to bardzo trudne.
Rozszabrowane Królestwo
Jedną rzecz należy wyjaśnić – tereny Polski pod zaborami były przez trzy imperia traktowane jako czarna prowincja. Obszary te były pogrążone w gospodarczej zapaści – zaborcy prowadzili na nich coś, co dziś nazwalibyśmy „rabunkową gospodarką” – zacofanie ekonomiczne i społeczne było ogromne, dominowało rolnictwo. Co prawda Prusy wspierały rozwój nowych środków transportu – na przykład kolei żelaznej – ale powstające linie służyły tylko i wyłącznie wycofywaniu z Polski nieobrobionego surowca na eksport.
Tak więc funkcjonowanie powstańców na obszarach tak biednych i to na dodatek w okresie zimowym, bardzo utrudniało działania. Jednym z postulatów do władz carskich było wprowadzenie reform agrarnych na terytorium Królestwa Polskiego, jednak Rosja odrzucała taką możliwość, nie chcąc wspierać ekonomicznego rozwoju Polaków. Utrzymanie tych obszarów w biedzie sprzyjało antagonizowaniu społeczeństwa – widać to było wyraźnie w niechęci chłopów wobec warstw wyższych. W myśl zasady „dziel i rządź” Rosja skutecznie wykorzystała gospodarcze zacofanie na swoją korzyść.
Nie pomógł tutaj wydany na początku zrywu dekret o podatku narodowym, który miał zostać spożytkowany na zakup broni dla powstańców. Należy pamiętać, iż pomimo represji większa część polskiego społeczeństwa pozostała niestety na działania powstańców obojętna. Podatek nie „kupił” więc Powstaniu nowych sojuszników. Ostatni dyktator powstania Romuald Traugutt chciał więc skłonić chłopów do przystąpienia do walki. Pomocne mogło się tutaj okazać rozpisanie powszechnego uwłaszczenia, jednak działania Powstańców ubiegła Rosja – 2 marca 1864 roku wszedł w życie carski dekret o przyznaniu chłopom na własność użytkowaną przez nich ziemię. Był to najcelniejszy cios jaki można było zadać zrywowi. Od tej pory masy chłopskie nie były już zainteresowane pomocą dla powstańców – wręcz przeciwnie – wcześniejsze drobne antagonizmy zamieniły się w otwartą wrogość. Powszechne były przypadki ujawniania przez lud kozakom położenia oddziałów powstańczych przebywających w okolicy. W odpowiedzi na to niektóre oddziały dokonywały samosądów na ludności chłopskiej. Władzom powstańczym nie udało się powtórzyć tego, czego dokonał sto lat wcześniej Tadeusz Kościuszko, to jest zażegnania antagonizmu pomiędzy warstwami wyższymi, a ludem, który przez pomoc Powstańcom nie chciał pogarszać swojej i tak marnej doli.
Zwycięstwo po latach
Klęska Powstania oznaczała srogą zemstę zaborców. Represje odbiły się także na sytuacji gospodarczej Królestwa. Zaborcy doskonale rozumieli, iż najlepszym sposobem na „skręcenie karku” niepodległościowych dążeń Polaków jest ekonomiczne upodlenie, zepchnięcie naszego narodu w gospodarczy regres. I tego właśnie po klęsce Powstania systematycznie dokonywano.
Wiele miast padło ofiarą odebrania praw miejskich co doprowadziło do ich upadku. Pomimo obietnic cara chłopi musieli stawić czoła strasznemu upodleniu – represje dotknęły wszak także i ich. Zanotowano drastyczny spadek dochodów ludności Królestwa, co doprowadziło do masowej emigracji najlepiej wykwalifikowanych kadr. Po powstańczym rozlewie krwi następowało wykrwawienie intelektualne Polski.
Tym trudniejsze było scalenie obszaru trzech zaborów w roku 1918, kiedy Polska odzyskała niepodległość. Ogromne dysproporcje, szczególnie na wschodzie kraju, pozostały. Wojna ekonomiczna ostatecznie okazała się być najlepszą bronią zaborców.
Jednak Powstanie Styczniowe sporo nauczyło naszych przodków i nawet jego klęskę udało się, ostatecznie, przekuć w zwycięstwo. Także w aspekcie ekonomicznym.
Broń ekonomiczna okazała się dla caratu mieczem obosiecznym - Rosjanie prowadząc politykę zubożania polskiego społeczeństwa realnie doprowadzili do sytuacji, w której po stronie polskiej pojawili się nowi „powstańcy” - tym razem mający postać ambitnych społeczników, którzy widzieli, iż jedyną drogą do walki o wolną Polskę jest wzrost zamożności samych Polaków. Z czasem tacy ambitni wizjonerzy jak np. Franciszek Stefczyk doprowadzili do stopniowego wyjścia Polaków z gospodarczych dołów, kładąc podwaliny pod późniejsze, ekonomiczne sukcesy II RP!