TYLKO U NAS
Marek Piechocki: Solidarność jest niezwykle istotna WYWIAD
„W dobie walki z czymś tak nieprzewidywalnym jak epidemia, solidarność i partnerstwo, tak w skali międzynarodowej, jak i na rodzimym rynku są niezwykle istotne, ale jak widać, na szczęście wciąż są naturalnym odruchem ludzi mimo kryzysu” - mówi w specjalnym wywiadzie dla wGospodarce.pl Marek Piechocki, prezes LPP.
Arkady Saulski: Obecna sytuacja światowa w związku z koronawirusem jest niełatwa, jednak Polacy nie poddają się. Słyszymy o coraz to nowych inicjatywach wsparcia dla chorych i lekarzy. Wiem też, że i LPP wyszło z pewnymi inicjatywami - proszę opowiedzieć o tym coś więcej?
Marek Piechocki: To w jakim tempie rozwinęła się epidemia, nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, zaskoczyło nas wszystkich. To sytuacja bez precedensu. Tak szczególne okoliczności wymagają od nas wszystkich szybkich działań, dlatego i w tym przypadku okazanie wsparcia tym najbardziej potrzebującym było dla nas zupełnie naturalne. Gdy kryzys związany z pandemią przybrał na sile, a potrzeby, zwłaszcza te dotyczące służby zdrowia, zaczęły lawinowo rosnąć, podjęliśmy błyskawiczną akcję. Równolegle napływały do nas prośby o pomoc, dlatego pierwszą decyzją było przeznaczenie 1 mln zł na maseczki ochronne dla szpitali. Na ten moment przekazaliśmy już pierwsze partie m.in. do szpitala jednoimiennego w Gdańsku, gdzie znajdują się osoby zarażone koronawirusem z Pomorza, do Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie oraz do Szpitali Pomorskich, w strukturze których są w sumie 4 placówki w naszym regionie. Łącznie to już ponad 30 tys. sztuk. I to dopiero początek. Pozostałe szpitale zasilamy sukcesywnie, wraz z kolejnymi zamawianymi transportami. Zaoferowaliśmy również wsparcie polskiemu rządowi i we współpracy z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, organizujemy zakup środków ochronnych dla służby zdrowia, w tym kombinezonów, masek, środków do dezynfekcji czy termometrów. Do tego, na pomoc szpitalom zakaźnym z Pomorza i Małopolski, czyli regionów, gdzie mamy swoje siedziby, przeznaczyliśmy 10% z obrotu wiosennej kolekcji Reserved. Ponadto zorganizowaliśmy wewnętrzną grupę pracowników, głównie z naszego działu technologii i przygotowania produktu, którzy na miejscu szyją maski ochronne. W ten sposób pierwsza partia bawełnianych maseczek już w zeszłym tygodniu trafiła do niemedycznego personelu Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. W tych działaniach uczestniczą także nasze marki z Krakowa, House i Mohito, które szyją dla Szpitala w Prokocimiu. Przystąpiliśmy też do akcji szycia masek ochronnych zorganizowanej przez Fundację Nielada Historia z Gdańska oraz do ogólnopolskiego programu „Jesteśmy razem. Pomagamy”, zainicjowanego przez właściciela spółki Drutex. Dzięki zaangażowaniu wielu prywatnych przedsiębiorstw udaje się skoordynować pomoc na dużo większą skalę. Do akcji razem z nami dołączyli już m.in. 4F, Dr Irena Eris, MAGO, CCC, Tubądzin czy Citronex - liczymy jednak, że wciąż będzie nas przybywać.
W LPP staramy się angażować w pomoc na różnych polach, dlatego docieramy też z bezpośrednią pomocą do placówek opiekuńczych. Kupujemy obiady podopiecznym jednego z domów seniora na Dolnym Mieście w Gdańsku, a zaprzyjaźnione domy dla dzieci w Gdańsku i Krakowie wyposażymy w komputery do zdalnej nauki, do których firma Microsoft dostarczy darmowe oprogramowanie. Jak widać działań i możliwości pomocy jest wiele.
Czy w przypadku zaostrzenia sytuacji LPP jest gotowe reagować odpowiednio modyfikując swoje działania?
Mam wrażenie, że już dziś sytuacja jest na tyle poważna, że musimy być gotowi do reagowania nawet nie z tygodnia na tydzień, ale z dnia na dzień. I myślę, że nie ma obecnie podmiotu na rynku, który nie dostosowuje do tych okoliczności swoich planów, a przynajmniej o tym nie myśli. Jeszcze z początkiem roku oczy całego świata były skierowane jedynie w stronę Chin i nikt wtedy nie przypuszczał, że to kwestia dni, jak epidemia zacznie przybierać na sile, i jak szybko dotrze do Europy. Jako przedsiębiorca z 30-letnim stażem stawiałem czoła wielu wyzwaniom. Jest to naturalne prowadząc biznes, że są wzloty i upadki. Jednak obecne realia dyktują nam niemal każdego dnia nowe warunki. I oczywiste jest, że w sytuacji kryzysowej, kiedy walczymy o zdrowie i bezpieczeństwo ludzi w wielu krajach trzeba działać tu i teraz. Myśląc jednak jako przedsiębiorca nie mogę zapominać o tym, że skutki ekonomiczne epidemii będą towarzyszyły naszej gospodarce jeszcze przez wiele miesięcy po jej opanowaniu. Dlatego równolegle z tym co robimy w ramach pomocy w walce z epidemią, skupiamy się na tym jak ochronić polskie firmy przed upadkiem. Staramy się to osiągnąć wspólnie z innymi firmami w ramach inicjatyw podejmowanych przez Związek Polskich Producentów Handlu i Usług. Nikt teraz nie wie co nas czeka za tydzień, dwa, miesiąc. Natomiast wszyscy jesteśmy już dziś przekonani, że tylko poprzez próbę równomiernego rozłożenia kosztów epidemii i wprowadzonych ograniczeń w naszej działalności pomiędzy wszystkie strony, tj. biznes, banki, rząd czy wynajmujących powierzchnie handlowe, mamy szansę osiągnąć to na czym w tej chwili się koncentrujemy, czyli zachowanie setek tysięcy miejsc pracy.
LPP to firma odzieżowa, a jak produkcja odzieży to i… maseczki! Wiemy, że wsparli Państwo pracowników w Chinach, gdy ci byli w potrzebie. Teraz słyszymy, iż „dobro wraca”. Co to znaczy?
W styczniu, kiedy w naszym kraju nikt jeszcze nie myślał poważnie o możliwej epidemii, a w Azji na dobre szalał koronawirus i nasi pracownicy z biura w Szanghaju znaleźli się w strefie bezpośredniego zagrożenia, jeszcze tego samego dnia zaczęliśmy działać. Szybko jednak okazało się, że potrzeby tam są znacznie większe, dlatego w geście solidarności z naszymi wieloletnimi partnerami, którzy borykali się z efektami epidemii, wysłaliśmy transport maseczek ochronnych. Nasza akcja wpisywała się w ogólny trend pomocowy jaki panował wtedy na świecie. Jeszcze w lutym 700 tysięcy maseczek wysłał do Chin Watykan, a państwa UE skierowały tam 12 ton sprzętu medycznego. W kampanii niesienia pomocy uczestniczyły też polskie instytucje i rząd. Dziś, gdy to my jesteśmy w potrzebie, nasi partnerzy odwzajemniają się i pomagają sprowadzić do Polski najpotrzebniejsze materiały. Dzięki odpowiedzi na nasze działanie sprzed kilku tygodni, teraz, współpracując z rządem i wieloma organizacjami, zaopatrujemy polskie szpitale w atestowane maseczki, organizując również dostawy innych, najpotrzebniejszych materiałów ochronnych. To właśnie namacalny dowód na to, że dobro naprawdę wraca, a ludzka solidarność przekracza granice.
LPP jest, jak wielokrotnie Pan to podkreśla, „polską firmą rodzinną” - czy ma Pan poczucie, że to określenie jest teraz szczególnie ważne, w dobie wzajemnego wsparcia między rodakami walczącymi z epidemią?
Uważam, że kryzys z jakim mamy w tej chwili to czynienia, to próba nie tylko dla biznesu, rodzin, czy nawet pojedynczego kraju. To jest przede wszystkim próba solidarności społeczeństw na całym świecie. Moim zdaniem taką pierwszą międzynarodową próbę przeszliśmy na etapie, kiedy ogniska zarażeń ograniczały się tylko do Chin. Na reakcję nie trzeba było długo czekać, a pomoc w postaci sprzętu medycznego na walkę z epidemią płynęła tam z wielu stron, w tym z Europy. Karma wraca, bo teraz kiedy oni zapanowali nad sytuacją w swoim kraju, kontaktują się z nami i chcą odwzajemnić nasz gest. W dobie walki z czymś tak nieprzewidywalnym jak epidemia, solidarność i partnerstwo, tak w skali międzynarodowej, jak i na rodzimym rynku są niezwykle istotne, ale jak widać, na szczęście wciąż są naturalnym odruchem ludzi mimo kryzysu. Zawsze żyłem w przekonaniu, że Polak potrafi i wierzę, że tym razem również to przekonanie mnie nie zawiedzie. Na uwagę zasługuje też wiele inicjatyw, jakie zawiązują się w naszym kraju w ramach obywatelskiego ruszenia, dlatego myślę, że wspólnie poradzimy sobie z sytuacją. Przykładem tego jak w obliczu wspólnego wyzwania potrafimy się zjednoczyć może być choćby organizacja Związku Polskich Producentów Handlu i Usług, który powstał zaledwie w kilka godzin. To pokazuje, że jako branża umiemy współpracować w obronie miejsc pracy w polskich firmach, z których wiele to rodzinne biznesy tworzone od lat na bardzo konkurencyjnym rynku.
Rozmawiał Arkady Saulski.