Wirus to wybór: nauka czy populizm?
To, jaki będzie świat po przejściu pandemii, zależy od naszych wyborów. A stoimy przed kilkoma alternatywami: nauka czy populizm, otwartość czy zamknięcie, solidaryzm czy elitaryzm. Nic jeszcze nie jest przesądzone - mówi dyrektor Centrum Nauki Kopernik Robert Firmhofer.
Świat stoi przed co najmniej trzema ważnymi alternatywami - ocenia dyrektor warszawskiego Centrum Nauki Kopernik Robert Firmhofer - zapytany przez PAP o odległe, niemedyczne skutki pandemii spowodowanej przez koronawirusa. Pierwsza z możliwości dotyczy zwycięstwa nauki, myślenia opartego na faktach - albo zwycięstwa populizmu.
„My - obywatele, wsłuchujemy się teraz z uwagą w głos lekarzy czy w prognozy dotyczące rozwoju epidemii. Wszyscy czekamy też na szczepionkę przeciw COVID-19 i uświadamiamy sobie, jak ważne jest to, co mają do powiedzenia naukowcy - zauważa dyrektor CNK. - Jasne stało się nagle, że nauka może nam nie tylko dostarczyć wiedzy o świecie, ale i informacji czy rozwiązań, które zagwarantują nam bezpieczeństwo, a w przyszłości - przyczynią się do rozwoju i dobrobytu”.
Jego zdaniem jeśli szacunek do nauki utrzyma się również w czasie po ustąpieniu epidemii, to być może z równą powagą ludzie zaczną traktować inne analizy czy ostrzeżenia naukowców. „Dotyczy to choćby zjawisk, których efekty są odłożone w czasie. Chodzi na przykład o utratę bioróżnorodności, która w dłuższej perspektywie zagraża nam jako gatunkowi. Albo o globalne ocieplenie” - wyjaśnia Firmhofer.
Jak wskazuje, w obliczu pandemii COVID-19 ludzie zaczynają sobie uświadamiać znaczenie stosowania modeli matematycznych w podejmowaniu różnych decyzji (np. modele dotyczące rozwoju pandemii pomagają politykom decydować, jakie środki bezpieczeństwa przedsięwziąć i w którym momencie je wprowadzić, aby ograniczyć liczbę ofiar). Działanie w oparciu o wiedzę naukową przestało być więc czymś abstrakcyjnym, a zaczęło być czymś oczywistym.
„I być może elity polityczne, ale i obywatele, zaczną - bardziej niż dotąd - podejmować kolejne decyzje w oparciu o fakty” - sugeruje rozmówca PAP.
Nie można jednak wykluczyć, że będzie się działo coś przeciwnego - zastrzega. „Prezydenci niektórych krajów demokratycznych, choćby Donald Trump czy Jair Bolsonaro, często mijają się z faktami naukowymi i wprowadzają opinię publiczną w błąd, ale wcale nie tracą przez to na popularności. Rozwojowi pandemii towarzyszy wzrost popularności paranaukowych teorii spiskowych, które wiążą pochodzenie wirusa z siecią 5G, działalnością firm farmaceutycznych lub tajnych laboratoriów w USA czy w Chinach. Może więc populizm jest zakorzeniony bardzo głęboko, a ludzie wolą mieć do czynienia z mitami, prostymi rozwiązaniami, nie popartymi faktami - niż skomplikowanymi, które mają poparcie w nauce” - mówi Firmhofer.
Co zatem zwycięży - oparcie na nauce - czy populistyczne poszukiwanie taniego poklasku? „Ja optymistycznie zakładałbym, że zwycięży nauka. I jako dyrektor Kopernika chciałbym przekonywać społeczeństwo, że to właściwa droga” - mówi Robert Firmhofer.
Drugi dylemat dotyczy tego, czy ludzie będą zamykać się na innych, czy raczej się otworzą.
Jak zauważa Firmhofer, w obliczu zagrożenia zdrowia czy życia wszyscy ludzie mają potrzebę, by jak najlepiej się chronić, co w tym przypadku znaczy „odgrodzić od innych”. Z drugiej strony widać przykłady bezprecedensowej współpracy wśród naukowców z różnych krajów (wliczając w to chińskich badaczy), którzy dzielą się wynikami swoich prac, zamiast je patentować czy chronić - dodał.
„Badacze udostępniają szybko nawet cząstkowe wyniki badań, aby mogły korzystać z nich inne zespoły badawcze i firmy farmaceutyczne i jak najszybciej wyprodukować szczepionkę. To bezprecedensowe” - podkreśla. Jak dodaje, trwają już prace nad 70 różnymi szczepionkami przeciw SARS-CoV-2.
Trzecie związane z pandemią pytanie dotyczy tego, czy zwycięży solidaryzm - czy elitaryzm społeczny - wskazuje Robert Firmhofer.
„Bardzo bogaci Rosjanie postawieni wobec zagrożenia pandemią zaczęli kupować do swoich pałaców respiratory. Byli bowiem przekonani - słusznie zresztą - że nie uda im się idealnie odgrodzić od społeczeństwa. Ale nawet, jeśli będą mieć pieniądze i sięgną po wszelkie możliwe metody ochrony przed światem zewnętrznym, to wirus prawdopodobnie i tak dotrze do ich dobrze strzeżonych siedzib” - zwraca uwagę rozmówca PAP.
To tylko potwierdza - jego zdaniem - że bezpieczeństwo ludzi zamożnych, elit, zależy od zachowań i bezpieczeństwa ludzi biednych. Bezpieczeństwo każdego z nas możemy bowiem uzyskać - w ocenie Roberta Firmofera - tylko przez powszechnie szczepienia lub uzyskanie odporności populacyjnej.
PAP/ as/