Izraelski dyrektor żegna się ze stanowiskiem po 27 latach
81-letni dyrektor Yad Vashem Awner Szalew odchodzi po 27 latach pracy na tym stanowisku. Szalew przeprowadził spektakularną transformację jednej z najważniejszych na świecie instytucji pamięci o Holokauście, jednak nie uniknął wywołania kontrowersji - komentuje Associated Press.
„Podjąłem tę decyzję z trudnością i w wyniku dogłębnej autorefleksji” - napisał Szalew do pracowników, cytowany w niedzielę przez dziennik „Haarec”. Poinformował, że ustąpi z końcem roku, ale nie podał powodów swojej decyzji.
W trakcie rządów Szalewa Instytut Yad Vashem powiększył się o nowe muzeum, które przyciąga setki tysięcy odwiedzających rocznie, oraz uroczystą Salę Imion, gdzie znajduje się zbiór 4,8 mln imion ofiar Holokaustu, stanowiącą stały punkt wizyt zagranicznych dostojników w Izraelu.
Nadzorował także utworzenie międzynarodowej szkoły badań nad Holokaustem i instytutu badań nad Holokaustem.
Jak zauważa agencja AP, Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem to niemal święta instytucja w Izraelu, do której masowo przybywają uczniowie, żołnierze i wycieczki z miejsc pracy, a mimo to w trakcie kadencji Szalewa stała się również obiektem kontrowersji.
Instytut m.in. sprzeciwił się rządowemu planowi deportacji z Izraela dziesiątek tysięcy afrykańskich migrantów, zwracając uwagę, że jest to „wyzwanie, które wymaga empatii, współczucia i litości”, na co wpływ powinny mieć „doświadczenia narodu żydowskiego na przestrzeni pokoleń”.
Yad Vashem w 2018 roku ostro skrytykował także polsko-izraelski kompromis w sprawie nowelizacji polskiej ustawy o IPN, twierdząc, że wspólne oświadczenie premierów obu krajów zawierało „poważne błędy i przekłamania” dotyczące polskiego udziału w Holokauście - przypominają Associated Press i „Haarec”.
W lutym br. Instytut przeprosił za zawierające „nieścisłości” i „stronnicze przedstawienie faktów” treści prezentowane na Światowym Forum Holokaustu, które odbyło się 23 stycznia w Jerozolimie, m.in. za mapę sugerującą, że niemiecka agresja w Europie rozpoczęła się w 1942 roku. Znalazły się też na niej błędnie naniesione kontury Polski.
Nagrania nie wspominały o zbrodniach ZSRR podczas II wojny światowej ani o jego odpowiedzialności za wybuch wojny. „Nie zawierały żadnego odniesienia do podziału Polski przez sowiecką Rosję i nazistowskie Niemcy w 1939 roku, ani okupacji Europy Zachodniej w 1940 roku” - napisał Yad Vashem.
W ostatnich miesiącach Yad Vashem stanął przed wyzwaniem w obliczu kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa, który drastycznie wpłynął na jego dochody i funkcjonowanie - podkreśla „Haarec”. Ponad 100 pracowników zostało wysłanych na bezpłatne urlopy, obniżono płace kierownictwa i do minimum ograniczono regularną działalność.
Czytaj też: W Izraelu opracowano maseczkę, która sama się dezynfekuje
PAP/KG