Strach ma wielkie anteny
Wcześniej nerwowe reakcje części użytkowników budził dość kontrowersyjny pomysł jednego z portali zajmujących się cyberbezpieczeństwem, gdy postanowił się zabawić lękiem tych, którzy nie mają wiedzy technologicznej
Ludzie zmieniali nazwy swoich domowych sieci Wi-Fi na takie, które miały celowo siać ferment, jak „Maszt 5G im. św. Pamięci Jana Pawła II” czy „Maszt 5G im. Andrzeja Dudy. 200 proc. mocy”. W jednych 5G budzi niepokój o zdrowie. Dla drugich jest czymś absolutnie bezpiecznym. Dla trzecich to znakomity powód do żartów. Tymczasem do śmiechu nie ma tu nic, a zweryfikowane i udowodnione zagrożenia są, owszem, ale gospodarcze – jeśli technologia ta nie wejdzie w życie.
Sieci 5G będą polegać na urządzeniu małych, gęściej rozmieszczanych stacji bazowych, ale za to o znacznie mniejszej mocy niż obecne anteny 4G. Jak małych? Jedna z dobrze znanych chińskich firm technologicznych już rok temu pokazywała „plecak 5G dla dziennikarzy” – kompletny zestaw urządzeń do rejestrowania i do transmisji wideo przez 5G przeznaczony dla zespołów transmitujących wydarzenia w terenie. Przyznają państwo chyba, że skoro taki jest pomysł na dziennikarzy przyszłości, to nam też zależy na braku niedomówień. Dziennikarz przyszłości to jednoosobowa ekipa realizująca wideo z anteną 5G na plecach. Zatem, czy to będzie bezpieczne?
Od ponad 20 lat przyjęte w prawie wartości graniczne pola elektromagnetycznego zapewniają bezpieczeństwo obywatelom. Rafał Pawlak z Instytutu Łączności zwraca uwagę, że od strony częstotliwości 5G tak naprawdę nie wprowadza niczego nowego. Podstawowe pasma przeznaczone dla tej sieci są już wykorzystywane dla potrzeb telewizji, m.in. w USA oraz w naszym kraju. Z tej metody odbioru sygnału telewizyjnego korzysta ok. 16 mln Polaków. W Europie były szeroko stosowane już od końca lat 90. Badania są prowadzone również dla częstotliwości 5G. Jak podkreśla Rafał Pawlak, „to nie jest tak, że ktoś kiedyś zrobił badanie i je zakończył. To jest pewien konsens naukowy. Ustalono, że należy cały czas weryfikować i sprawdzać nowe dowody w formie badań, czy jest szkodliwość promieniowania elektromagnetycznego niejonizującego, czy nie”. Co jakiś czas wytyczne są aktualizowane. W marcu pojawiła się aktualizacja, w której jednoznacznie stwierdzono, że wartości graniczne ustalone i przyjęte do powszechnego stosowania, od niedawna również w Polsce, zapewniają bezpieczeństwo także w kontekście sieci 5G. Zgodność planowanej instalacji z przyjętymi limitami jest sprawdzana już na etapie projektowania, a potem uruchamiania stacji bazowej.
Dodatkowo każdy z nas będzie mógł za chwilę sprawdzić, jak to wygląda w jego okolicy. W przyszłym roku nowe punkty pomiaru pól magnetycznych będą działać i w dużych miastach, i na wsiach. To za sprawą nowej regulacji, która systematyzuje monitoring tej kwestii. Punkty będą rozmieszczone zależnie od gęstości zaludnienia na danym terenie. Pomiary będą prowadzone cyklicznie, ich wyniki będą powszechnie dostępne. Cel? Doinformowanie społeczności o rzeczywistym natężeniu pól w środowisku. Kwestia samego monitoringu nie jest kwestią nową. Resort od wielu lat prowadzi monitoring pól elektromagnetycznych. Informacje na ten temat są dostępne na stronach internetowych resortu. Już ponad 10 lat te programy są realizowane, monitoring jest prowadzony, natomiast nowelizacja rozporządzenia to jest wyjście naprzeciw oczekiwaniom społecznym – tłumaczy Piotr Gozdek z Ministerstwa Klimatu, które odpowiada za projekt. Jak wskazuje, dotychczasowe pomiary wykazywały niskie poziomy pola elektromagnetycznego.
„Groźniejszy” własny telefon, jeśli… zabraknie sieci
Czy od anteny 5G „groźniejszy” nie jest… nasz własny telefon? Tak. Już dziś nasz telefon emituje większe pole niż stacja bazowa wtedy, gdy… nie ma zasięgu. W przypadku zbyt małego pokrycia sieci, gdy telefon szuka zasięgu, musi emitować mocniejszy sygnał. Jak widać, „groźniejszy”, jeśli w ogóle, jest brak zasięgu i tzw. białe plamy.
Wpływ telefonów komórkowych przebadali Duńczycy. Podczas badań trwających – bagatela – 17 lat, obejmujących właściwie całą populację kraju, blisko 4 mln osób. Nawet tak szeroko zakrojone badania nie wykazały negatywnego wpływu telefonów komórkowych na ludzki mózg, o co bywają oskarżane popularne komórki.
Po co nam 5G?
A co nam da 5G? Przede wszystkim, mimo dość wzniosłych wizji miast przyszłości, liczą się ważne i dość przyziemne korzyści oraz potrzeby tu i teraz. Wg danych GUS odsetek osób pracujących zdalnie w ostatnich dwóch tygodniach marca wyniósł 14,2 proc. – o 9,4 pkt proc. Pandemia koronawirusa wymusiła przyspieszenie – i tak galopującej – cyfryzacji. W pierwszej fali zdalnie pracowało ok. 2,1 mln Polaków. W drugiej fali szacuje się, że już 5,3 mln. A przecież poza tym jest tylko rosnące zapotrzebowanie na łączność i nie chodzi tu o tak daleką perspektywę jak latające samochody.
W listopadzie szkoła ponownie się przeniosła do sieci. To wszystko oznacza zapotrzebowanie na stabilną i dobrej jakości łączność. Obecnie w Polsce trwają inwestycje w sieci światłowodowe, prowadzone przez prywatnych operatorów i przez państwo w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa. Jednocześnie trzeba pamiętać, że mimo miliardów przeznaczonych na budowę tych sieci światłowody nie są w stanie dotrzeć wszędzie. Odpowiedzią na dostarczenie szerokopasmowego internetu na trudniej dostępnych – mało zaludnionych – terenach może być właśnie sieć 5G.
Jednocześnie widać też postępujące „ucyfrowienie” w wielu innych dziedzinach naszego życia – w sklepach spożywczych coraz częściej pojawiają się kasy samoobsługowe, za zakupy płacimy kartą (co można zrobić dzięki działającemu terminalowi). Postępująca cyfryzacja w handlu to nie tylko wygoda i efektywność, lecz także zmiany dotyczące charakteru pracy w tej branży. Dzięki technologiom można zastąpić człowieka w żmudnych pracach i skierować energię i uwagę tam, gdzie są niezbędne. Do tego potrzebna jest wydajna sieć.
Niestety, w zakresie rozwiania wątpliwości co do wpływu na zdrowie może nie samych anten, ale całej, skomasowanej, nowej technologii – popularnie wrzucanej do jednego worka pod hasłem 5G – droga jeszcze daleka. Tylko czasu już nie ma, ponieważ gospodarka potrzebuje 5G, a zwłoka w jego wprowadzaniu powoduje tylko, że technologicznie możemy pozostać w tyle za naszymi sąsiadami. A raz straconej pozycji nie da się odrobić.