Informacje

Budowa Nord Stream 2 / autor: Materiały prasowe
Budowa Nord Stream 2 / autor: Materiały prasowe

NS 2: międzynarodowa gra interesów jak w thrillerze

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 29 stycznia 2021, 10:51

  • 2
  • Powiększ tekst

Według Michaiła Krutichina, rosyjskiego analityka sektora ropy i gazu, gazociąg Nord Stream 2 jest już martwym projektem, a próby jego dokończenia przez Gazprom mają na celu jedynie stworzenie swego rodzaju teatru przed Putinem – podaje portal BiznesAlert powołując się na „Nowaja Gazieta”.

Michaił Krutichin w wywiadzie dla „Nowaja Gaziety” wskazał, że budowa Nord Stream 2 miała dwa cele. Pierwszy, geopolityczny, aby ukarać Ukrainę i pozbawić jej zysków z tytułu państwa tranzytowego gazu rosyjskiego. Drugim celem budowy Nord Stream 2 i Turkish Stream było wydanie 100 mld dolarów na „niepotrzebne” gazociągi, których budowa miała napchać kieszenie oligarchom rosyjskim bliskim Kremlowi.

Według eksperta, Gazprom pozoruje kontynuowanie budowy.

Żadna firma zachodnia nie będzie ryzykowała sankcji ze strony USA, a Gazprom nie ma kompetencji, aby dokończyć całą instalację samodzielnie. Wycofali się ubezpieczyciele, nie ma certyfikacji. Spółki rosyjskie nie są w stanie tego dokonać – ocenił Krutichin.

Gazprom robi coś, ponieważ musi pokazać Putinowi, że jakieś prace są realizowane. Oczywiście to jest kosztowne i głupie, ale na to nikt nie zwraca uwagi. Ci, którzy mieli zarobić na tym projekcie, już zarobili. W mojej opinii Nord Stream 2 jest już martwym projektem. Rury zostaną na dnie, będzie trzeba je jakoś zakonserwować, monitorować. Będą to stałe wydatki, które będzie musiał ponosić Gazprom. Jest to firma państwowa a cała ta sytuacja wpisuje się w jej styl zarządzania, aby stale generować dodatkowe koszty – powiedział Michaił Krutichin.

Stosunek nowej administracji USA do Nord Stream 2 przedstawiają interesująco Teresa Wójcik i Wojciech Jakóbik z BiznesAlert.pl.

Ich zdaniem „gdy prezydent USA Joe Biden zapewnia, że nie ma żadnych gospodarczych powodów, aby USA były przeciwne Nord Stream 2  należy mu bezwzględnie wierzyć. Demokratyczny prezydent i jego ekipa zapowiedzieli realizację Nowego Zielonego Ładu. A więc możliwie błyskawiczną likwidację sektora gazu i ropy z łupków, piasku roponośnego itp. Dowodzi tego cofnięcie decyzji byłego prezydenta Donalda Trumpa w sprawie dokończenia rurociągu Keystone XL. Decyzję podpisał Biden natychmiast po zaprzysiężeniu 20 stycznia br. Następny zapowiadany krok to zakaz nowego szczelinowania hydraulicznego, czyli wydobycia gazu i ropy z łupków na koncesjach federalnych, a więc produkcji gazu skroplonego na tamtekszych złożach, także na eksport m. in do krajów Unii Europejskiej w tym do Polski. Wobec tego Stany Zjednoczone nie będą – a raczej już nie są – zainteresowane rywalizacją z Rosją o europejski rynek gazu, nie mają „powodów gospodarczych”.

Natomiast pozostają powody polityczne. Jak informuje agencja Reuters, nowy sekretarz stanu USA Anthony Blinken powiedział podczas przesłuchania w Kongresie, że nowy rząd pod kierunkiem prezydenta Joe Bidena sięgnie „po każdy przekonujący instrument”, by zapobiec powstaniu gazociągu. Według Blinkena, nowy prezydent USA całkowicie zgadza się z członkami Kongresu, że ten gazociąg to zły pomysł. Nord Stream 2 zwiększa zależność Europy od rosyjskiego gazu i tym samym zagraża bezpieczeństwu energetycznemu krajów europejskich. Nowa administracja zamierza zastosować nowe sankcje przeciw Nord Stream 2.”

Oczywiście „Niemiecka Republika Federalna ma na ten temat zupełnie odmienne zdanie. Oficjalne wypowiedzi zarówno kanclerz Angeli Merkel, członków jej rządu, jak i nowego szefa CDU ( i najpewniej przyszłego kanclerza) Armina Lascheta wskazują, że po pierwsze Niemcy pomimo sankcji będą bronić Nord Stream 2, a po drugie, że ta inwestycja jest niezbędna dla niemieckiej gospodarki. Z nieoficjalnych źródeł pochodzi informacja, że Niemcy bez Nord Stream 2 będą tracić rocznie około 70 mld euro.” – piszą Teresa Wójcik i Wojciech Jakóbik.

Po likwidacji elektrowni jądrowych konieczne będzie zastąpienie ich blokami gazowymi, co według niemieckich obliczeń co najmniej podwoi w Niemczech zapotrzebowanie na gaz ziemny w wielkich elektrowniach ( lokalnym wystarczy bio-metan). Tak więc Nord Stream 2 stał się niezbędny dla Niemiec. Jest jeszcze drugi powód, także gospodarczy – Niemcy zamierzają handlować rosyjskim gazem.

Warto po raz kolejny podkreślić, że Nord Stream 2 może posłużyć Niemcom do budowy gospodarki zeroemisyjnej, wodorowej. Mówią o tym wprost Gazprom i niektórzy politycy niemieccy.

Jeżeli Niemcy przekonają Europę do swej wizji Nord Stream 2 jako narzędzia polityki klimatycznej Unii Europejskiej, to czeka nas zamiana zależności od gazu z Rosji na wodór wytwarzany na jej terytorium i prezentowany jako tańsza alternatywa do zielonego, wytwarzanego z pomocą Odnawialnych Źródeł Energii, których nie wystarczy do uniknięcia importu tego paliwa. Według Aurora Energy Research wodór z importu będzie tańszy niż zielony wytwarzany w Unii Europejskiej jeszcze w 2030 roku. Można go sprowadzać z Holandii, Norwegii, Afryki Północnej, ale i za pośrednictwem Nord Stream 2, na co liczą Rosjanie.

Może się wydawać, że Niemcy są osamotnieni w konfrontacji z Brukselą. Nie jest to cała prawda. Na przykład Czechy, minister spraw zagranicznych Tomáš Petrícek w wywiadzie dla FAZ wyraża wprawdzie zrozumienie dla wniosku Parlamentu Europejskiego o wstrzymanie budowy gazociągu Nord Stream 2 w reakcji na aresztowanie Aleksieja Nawalnego. Ale wytknął: – Polityka UE wobec Rosji jest niejednoznaczna, bo w dużej mierze jest uzależniona od dostaw gazu z Rosji. Nie jestem pewien, czy tę rurę można jeszcze zatrzymać.- dodał. Przemilczał, że także Czechy „czerpią pewne korzyści z Nord Stream”. Są jeszcze inne państwa, które też korzystają z rosyjskiej rury. Chociażby Austria z ogromnymi magazynami rosyjskiego gazu w Baumgarten. I perspektywą utworzenia europejskiego centrum handlu gazem, gdzie zbiegną się rosyjskie magistrale gazowe: Nord Stream, Nord Stream 2 i Turkish Stream.

Niemcy próbują przekonać do swojej wizji rynku gazu w UE. Z tajemniczych przecieków wynika, że starają się kusić nawet Polaków. – Co zrobicie, gdy wam gazu zabraknie pod koniec 2022 roku, a Jamał będzie zamknięty? – mówią. Jeśli jest jednak jakaś stałość w polityce energetycznej Polski to może nią być projekt Baltic Pipe, który ma dać Polakom realną alternatywę do dostaw z Rosji po 2022 roku i póki co jest realizowany zgodnie z planem.

Co można od Niemców wytargować, gdy tak bardzo zależy im na Nord Stream 2? Być może ustępstwa w polityce klimatycznej na rzecz węgla lub w sprawie reformy sądownictwa w Polsce. Niekoniecznie jednak warto, bo zgoda na wizję polityki klimatycznej opalanej gazem i wodorem z Rosji to recepta na utrzymanie zależności od Władimira Putina, a co za tym idzie wrażliwości na jego naciski ograniczające skuteczną odpowiedź Unii Europejskiej na wrogie działania reżimu na Kremlu – komentują Teresa Wójcik i Wojciech Jakóbik.

BiznesAlert/RO

CZYTAJ TEŻ: Europa bierze gigantyczny kredyt

Powiązane tematy

Komentarze