Tesla X. Rakieta na kołach… z wolantem
Tesla X się zmieniła. Z zewnątrz to głównie kosmetyka w postaci 22-calowych felg, nowej kolorystyki i przeprojektowanych zderzaków zapewniających niższy opór aerodynamiczny. Znacznie więcej dzieje się w kabinie, gdzie zagościł poziomy, 17-calowy wyświetlacz multimediów, nowe ukryte nawiewy, a także przede wszystkim — wolant, który zastąpił kierownicę – informuje Aleksander Ruciński na portalu autokult.pl.
Z USA dochodzą już wieści, że organizacja NHTSA zajmująca się tematyką bezpieczeństwa drogowego zamierza zakwestionować ten pomysł. W Europie może być podobnie — niewykluczone, że wyjątkowa kierownica Tesli nie spełni prawnych wymogów.
Póki co jednak spełnia swoje zadanie — za sprawą wolantu w Modelu S i X o Tesli znów zrobiło się głośno, choć oczywiście zmian wprowadzonych z okazji liftingu jest więcej. Do wspomnianych należy dorzucić także dodatkowy wyświetlacz na tunelu środkowym, który umili podróż pasażerom tylnej kanapy, a także zupełnie nowe, szlachetniejsze materiały wykończeniowe.
Prawdziwą bombą jest jednak wersja Plaid z 1020-konnym napędem składającym się z trzech silników elektrycznych. Pozwalają one osiągać pierwszą setkę w zaledwie 2,6 sekundy i rozpędzać się do 262 km/h. A wszystko to przy szacowanym zasięgu na poziomie 547 km na jednym ładowaniu.
Tesla przygotowała cennik na polski rynek. Za odświeżony Model X zapłacimy minimum 434 990 zł - w zamian otrzymamy dostępną wcześniej odmianę Long Range. Chętni na mocarne wydanie Plaid muszą natomiast przygotować 529 990 zł. Niemało, ale mówimy o rodzinnym crossoverze zapewniającym osiągi godne supersamochodu – pisze Aleksander Ruciński.
Fot. Materiały prasowe
Pierwsze egzemplarze zaczną trafiać do klientów już za kilka miesięcy. W Polsce powinniśmy spodziewać się ich po wakacjach.
Autokult.pl/PR/RO
CZYTAJ TEŻ: NS 2: międzynarodowa gra interesów jak w thrillerze