"Economist": Nord Stream 2 należy zablokować
Prezydent Rosji Władimir Putin zorganizował ostatnio militarny pokaz siły. Poparcie dla niego w kraju maleje, ale to czyni go bardziej niebezpiecznym. Zachód musi zwiększyć naciski na Kreml, a projekt Nord Stream 2 należy zablokować - pisze tygodnik „Economist”.
Nie jest do końca jasne, czemu miał służyć kolosalny pokaz siły, gdy Putin wysłał na granicę z Ukrainą ponad 100 tys. żołnierzy. Może chciał zastraszyć Kijów, by zmusić go do ustępstw, jak na przykład przyznanie formalnej autonomii Donbasowi. „Ale może (Putin) przygotowuje się do przyszłej agresji” - zastanawia się brytyjski tygodnik.
Rosyjski przywódca zaniepokojony jest skalą protestów na Białorusi, które kompletnie osłabiły tamtejszego prezydenta Alaksandra Łukaszenkę. Putin obawia się, że taka sytuacja mogłaby się powtórzyć w Rosji. Zapewne poparcie Rosjan dla najskuteczniejszego opozycjonisty w tym kraju, Aleksieja Nawalnego, również komplikuje sytuację rosyjskiego prezydenta. „Putin jest słabszy niż wygląda, ale to czyni go bardziej niebezpiecznym” - podkreśla „Economist”.
Interwencja za granicą, na Ukrainie, Białorusi lub gdzieś indziej może mu się wydać dobrym sposobem na podgrzanie nacjonalistycznych nastrojów w kraju, odwrócenie uwagi wyborców od niewygodnych tematów i podbudowanie swego poparcia - rozważa „Economist”.
Zaledwie jedna czwarta ankietowanych Rosjan popiera prezydencką partię Jedna Rosja. Ostatni raz Putin zdecydował się napaść na Ukrainę, gdy rosyjska gospodarka miała się fatalnie, a on sam źle wypadał w sondażach - przypomina tygodnik.
Zachód musi sprawić, że koszty ewentualnego konfliktu będą dla Putina wysokie; musi też przyjąć realistyczne założenia, nikt bowiem nie chce nuklearnej wojny, a choć świat musi odejść od paliw kopalnych, nikt nie może zakładać, że można nałożyć embargo na rosyjskie surowce. Nie da się nagle wyłączyć z rynku energetycznego dostawcy równie istotnego jak Arabia Saudyjska - ostrzega „Economist”.
Zarówno reżim sankcji, jak i działania NATO powinny być zdecydowane ale na tyle „skromne”, by „nie powiększyć paranoi Kremla” - pisze tygodnik.
Prezydent USA Joe Biden podjął właściwe kroki, nakładając już restrykcje na Rosję, dobrym posunięciem jest też zamiar zorganizowania szczytu z Putinem, jeżeli pomoże to w deeskalacji napięć militarnych i będzie sygnałem o determinacji amerykańskiej administracji - ocenia „Economist”.
Biden ma też rację, starając się stworzyć wraz z sojusznikami jednolity front przeciw Moskwie. Należy zatem zwiększyć presję zachodnich instytucji finansowych na firmy powiązane z Kremlem. Niemcy muszą wycofać się z projektu gazociągu Nord Stream 2. Wielka Brytania powinna eliminować praktyki rosyjskich oligarchów, którzy piorą pieniądze na brytyjskim rynku. Ludzie z otoczenia Putina powinni zostać objęci sankcjami wizowymi.
NATO musi wypracować zrównoważoną odpowiedź na prowokacje Putina, umocnić swą pozycję na Morzy Czarnym i dać sąsiadom Rosji większe poczucie bezpieczeństwa.
Waszyngton powinien jednoznacznie dać do Kremlowi do zrozumienia, że Nawalny powinien zostać uwolniony i nie może mu się przytrafić krzywda - kontynuuje „Economist”.
Nie bez znaczenia jest to, że Chiny - znacznie ważniejsze na arenie międzynarodowej niż Rosja - będą się przyglądać temu, jak Zachód radzi sobie z Putinem.
Rosja jest tymczasem „najbardziej skutecznym destabilizatorem sytuacji na granicach Europy i prawdopodobnie najbardziej energicznym mąciwodą w bogatych demokracjach, finansującym ekstremistów, siejącym dezinformacje i niezgodę” - podkreśla tygodnik - „To, jak Zachód sobie z tym poradzi, będzie precedensem. Chińscy przywódcy z pewnością to obserwują”.
Bez nacisków na Moskwę i poparcia dla tamtejszych ruchów demokratycznych, „Rosja pozostanie bandycką kleptokracją, a jej sąsiedzi nigdy nie będą bezpieczni” - konkluduje „Economist”.
PAP/RO
CZYTAJ TEŻ: Nagroda dla NBP - najlepiej zarządzany bank centralny w Europie!