Na turystów poczekamy do 2023!
Nadchodzący sezon turystyczny powinien być lepszy, biorąc pod uwagę, że z noclegu w naszym kraju skorzysta ok. 17-18 mln turystów - powiedziała Paula Kukołowicz z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Jednak na gości z zagranicy poczekamy do 2023 r. - dodała.
Jak zaznaczyła ekspertka z zespołu strategii PIE, pomimo że pandemia towarzyszy nam już od roku, to sytuacja epidemiczna wciąż jest daleka od stabilności. Dla turystyki głównym źródłem tej niestabilności są pojawiające się nowe mutacje wirusa a także wolny i nierówny między krajami postęp akcji szczepień - oceniła.
Wskazała, że eksperci Światowej Organizacji Turystyki Narodów Zjednoczonych (UNWTO) przewidują, że powrót turystyki międzynarodowej do przedpandemicznej normalności nastąpi nie wcześniej niż w 2023 r., przy czym tylko połowa z nich uznaje, że rok 2021 okaże się lepszy niż rok 2020.
Jej zdaniem oznaczałoby to, że z noclegu w naszym kraju skorzysta około 17-18 mln turystów. „Ten, na pierwszy rzut oka pozytywny scenariusz, wynika przede wszystkim z faktu, że polska turystyka była tradycyjnie zdominowana przez ruch turystów krajowych, którzy przed pandemią odpowiadali za 80 proc. wszystkich udzielonych noclegów. Równocześnie względnie korzystna sytuacja na rynku pracy, widoczna we wzroście zatrudnienia (47 tys. rok do roku), oraz względnie niskim poziomie bezrobocia, a także ogólny wzrost aktywów finansowych Polaków (szacowany na 140 mld zł) wskazują, że nie powinniśmy mieć do czynienia ze spadkiem krajowego popytu na usługi turystyczne” - podała.
Jak zaznaczyła, nie oznacza to wcale, że jest dobrze. „Przede wszystkim dlatego, że turystyka międzynarodowa była zawsze bardziej dochodowa niż turystyka krajowa. W 2018 r. średnie wydatki poniesione w naszym kraju w przeliczeniu na jednego turystę zagranicznego wyniosły 1760 zł, zaś średnie wydatki w przeliczeniu na jednego turystę krajowego zaledwie 996 zł” - podała.
„Zatem strata dochodów branży turystycznej będzie większa niż wynikałoby to ze spodziewanego spadku ruchu turystycznego” - dodała.
Według Kukołowicz ogólne dane o ruchu turystycznym nie pokazują również zróżnicowanej sytuacji poszczególnych sektorów. „Względnie w najlepszej sytuacji będzie sektor turystyki rekreacyjnej” - oceniła.
Dodała, że w tym kontekście warto wspomnieć o widocznym wzroście zainteresowania usługami kampingowymi. W całym 2020 r. przy ogólnym spadku ruchu turystycznego o 45 proc., ruch na polach campingowych spadł tylko o 24 proc. „Można mieć jednak wątpliwości, czy rozwój turystyki campingowej, w wielu aspektach niskobudżetowej, przyczynia się do rozwoju branży turystycznej w Polsce” - wskazała.
W jej opinii najgorsza sytuacja dotyczy sektora turystyki biznesowej, który rozwijał się głównie w miastach. „Według danych Polskiej Organizacji Turystycznej w 2019 r. zorganizowano w Polsce ponad 24 tys. wydarzeń, a w każdym z nich uczestniczyło ponad 50 uczestników. Ze względu na brak dostępnych danych możemy się domyślać, że większość z nich nie odbyła się lub odbyła się w świecie wirtualnym” - powiedziała.
„Możemy się również domyślać, że w przypadku turystyki biznesowej pandemia na trwałe zmieni zachowania części konsumentów. W tym czasie nauczyliśmy się korzystać z narzędzi cyfrowych w sytuacjach, które do tej pory tego nie wymagały” - mówiła.
Wskazała, że pandemia wymusiła na firmach, by wydawały więcej na cyfryzację. W ocenie ekspertki w efekcie okazało się, że organizacja kongresów i konferencji wirtualnych jest prostsza i tańsza niż w wersji stacjonarnej, a zarazem wciąż efektywna. „Dla sektora turystyki biznesowej może to oznaczać konieczność zredefiniowania swojej działalności” - dodała.
Polski Instytut Ekonomiczny to publiczny think tank gospodarczy, którego historia sięga 1928 roku. Instytut zajmuje się dostarczaniem analiz i ekspertyz do realizacji Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, a także popularyzacją polskich badań naukowych z zakresu nauk ekonomicznych i społecznych w kraju oraz za granicą.
PAP/ as/