To Niemcy rozzuchwalają Putina
Kiedy Putin dostaje od Niemiec wszystko czego żąda, jeszcze bardziej się rozzuchwala - mówi w rozmowie europosłanka niemieckich Zielonych Viola von Cramon. Musimy być bardziej stanowczy. Póki jeszcze mamy możliwość - dodaje.
„Nie sądzę, żeby Putin bardziej nas szanował wtedy, kiedy dostaje od nas wszystko, czego się domaga. Jest raczej na odwrót. Poczuł krew i będzie dalej się wgryzał w Ukrainę. Nadal będzie wywierał presję na sąsiednie kraje. Tam gdzie ma możliwość dba o to, żeby destabilizować” - ocenia von Cramon, jedna z czołowych ekspertek w RFN od Rosji.
Przykładem ustępliwości Berlina jest według europosłanki bezwarunkowe poparcie dla gazociągu Nord Stream 2.
„Musimy być bardziej stanowczy. Bo co niby mogłoby się stać? Przecież nie zakręcą nam gazu. To jest ich jedyne i najważniejsze źródło dochodów. Nie zrobią tego teraz. Ale jeśli demonstrujemy gotowość do jeszcze większego uzależniania się od dostaw bezpośrednio z Rosji, to stajemy się bardziej podatni na szantaż” - ocenia niemiecka polityk.
Zaznacza też, że z punktu widzenia polityki energetycznej gazociąg NS2 jest zbędny.
„Jeśli chodzi o przepustowość istniejących połączeń, to jest ona większa niż tego potrzebujemy. Dodatkowo, można wykorzystywać magazyny na Ukrainie do przechowywania gazu. Jest to kraj znacznie łatwiejszy we współpracy niż Rosja. Byłaby to zatem rozsądna strategia - stawiać na bliższą współpracę z Ukrainą, dopóki potrzebujemy gazu” - proponuje Viola von Cramon.
Pytana, skąd w Niemczech tak zdecydowane poparcie dla gazociągu i - generalnie - dla współpracy z Rosją, zastrzega, że jej partia od początku sprzeciwiała się realizacji projektu argumentując, że jest to inicjatywa antyunijna - wymierzona przeciwko wielu krajom członkowskim.
„Jednak we wszystkich pozostałych partiach - Lewicy, AfD, FDP, CDU/CSU czy SPD - jest wyraźna większość popierająca NS2. Częściowo wynika to z niewiedzy i nieznajomości Rosji. Z posługiwania się kliszą myślową: a przecież Ameryka wcale nie jest lepsza. Moim zdaniem, jeśli chcemy kiedyś mieć stabilizację i pokój w pośrednim sąsiedztwie, to wytykanie palcem USA w niczym nie pomaga” - podkreśla polityk Zielonych.
„Podatność na taką narrację wynika z częściowej amnezji historycznej. Przejawia się ona w powtarzaniu mantry: musimy dogadać się z Rosją z powodu historii. Z jakiegoś powodu niemieckie podręczniki do historii uczą, że najważniejszą rzeczą na świecie są dobre stosunki z Rosją. Promują pewną formę specjalnego traktowania, podporządkowywania się Moskwie, niezależnie od tego, co ona robi. Tymczasem jako sąsiedzi Polski, jako ci, którzy zostawiliśmy po sobie ogrom ludzkiej tragedii i zniszczeń w Polsce, krajach bałtyckich, na Białorusi i Ukrainie, powinniśmy się troszczyć w pierwszej kolejności o te kraje, a nie Rosję” - postuluje europosłanka.
Zapowiada też, że jeśli jej partia dojdzie po jesiennych wyborach do władzy w RFN, to zmieni podejście wobec Kremla.
„Musimy być bardziej stanowczy. Póki jeszcze mamy możliwość. Obecny rząd na to się nie decyduje częściowo z dezorientacji, częściowo ze strachu przed konfliktem. Jednak to ciągłe ugłaskiwanie do niczego nie prowadzi. Musimy postawić konkretne warunki dot. Ukrainy i Nawalnego i jeśli nie zostaną one spełnione - zaostrzyć sankcje. Jednocześnie, opowiadamy się za rozszerzeniem współpracy ze społeczeństwem obywatelskim” - domaga się von Cramon.
Według wtorkowego badania opinii publicznej przeprowadzonego przez ośrodek Civey dla „Spiegla” Zieloni są najpopularniejsza partią w Niemczech i wyraźnie wyprzedzają chadecję Angeli Merkel.
PAP/ as/