Informacje

fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay
fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay

Długa historia niemieckiego antysemityzmu

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 3 czerwca 2021, 09:00

  • Powiększ tekst

Cesarz Wilhelm II z dynastii Hohenzollernów zajmował wyraźnie antysemickie stanowisko. Im bardziej się starzał, tym bardziej był agresywny. W 1927 roku pisał: „Prasa, Żydzi i komary to plaga, od której ludzkość musi się uwolnić. Myślę, że najlepszy byłby gaz?” - opisuje tygodnik „Spiegel” analizując historię niemieckiego antysemityzmu.

Kiedy Wilhelm II wstąpił na tron swoich pruskich przodków 15 czerwca 1888 roku, mając zaledwie 29 lat, zwolennicy ruchu antysemickiego ucieszyli się, ponieważ w młodym cesarzu widzieli sprzymierzeńca” - pisze w tygodniku „Spiegel” brytyjski historyk John C. G. Roehl.

Agresywne nastroje antyżydowskie pojawiły się w Niemczech po krachu giełdowym w 1873 roku. W 1879 r. dziennikarz Wilhelm Marr wymyślił hasło „antysemityzm”, w tym samym roku berliński historyk Heinrich von Treitschke opublikował esej „Unsere Aussichten” (Nasze perspektywy) ze stwierdzeniem, że „Żydzi są naszym nieszczęściem” - przypomina historyk.

Teraz „nadzieje ruchu emanującego z Berlina spoczęły na nowym cesarzu” - pisze „Spiegel”. Wilhelm nie był antysemitą od dziecka, „jeszcze w gimnazjum w Kassel przyjaźnił się z żydowskim kolegą z klasy”. Ale to się zmieniło od czasu, gdy w 1879 roku wstąpił do Pierwszego Pułku Gwardii, jak z przerażeniem zauważyła jego matka - ujawnia tygodnik.

Matka, niemiecka księżniczka koronna Wiktoria, „dumna Angielka i najstarsze dziecko królowej Wiktorii”, planowała „dogonić nowocześniejsze, rządzone parlamentarnie kraje na zachodzie, północy i południu kontynentu za pomocą odnowionego Cesarstwa Prusko-Niemieckiego” - pisze tygodnik.

Z kolei syn Wiktorii, Wilhelm, „realizował zupełnie inne koncepcje polityczne. Marzył o prusko-niemieckiej monarchii wojskowej, co było dokładnym przeciwieństwem planów jego matki. Młody człowiek gardził też zbliżeniem z żydowskimi Niemcami” - zauważa autor.

Po tym, jak jego dziadek Wilhelm I i ojciec Fryderyk III zmarli wkrótce po sobie w 1888 r. „na tron wstąpił Wilhelm II - zmiatając z niego wszystkie liberalne plany swojej matki Wiktorii”.

Ten światopogląd „oparty na imperializmie, szowinizmie i militaryzmie przyspieszył impet, który w 1914 roku wciągnął Niemcy i Europę w I wojnę światową” - pisze historyk i zwraca uwagę, że Wilhelm i jego doradcy winą za wojnę obarczali niejasny spisek „Żydów i Jankesów”.

Nic więc dziwnego, że Wilhelm II mógł tłumaczyć swoje nagłe zejście z tronu w listopadzie 1918 r. jako „zdradę okłamywanego narodu niemieckiego wobec domu panującego i armii”. Po ucieczce na wygnanie do Holandii „pragnął zemsty” - pisze autor.

Na wygnaniu „antysemityzm Wilhelma nabrał niemal morderczych cech” - podkreśla historyk. Już 2 grudnia 1919 r. obalony cesarz napisał własnoręcznie do feldmarszałka Augusta von Mackensena: „Najgłębszą i najpodlejszą hańbę, jakiej kiedykolwiek dokonał jakikolwiek naród w historii, Niemcy popełnili na samych sobie. Podżegany i uwiedziony przez plemię Judy, którego nienawidzili, a które cieszyło się gościnnością u nich. To było podziękowanie, jakie otrzymał! Niech żaden Niemiec nigdy o tym nie zapomni i nie spocznie, dopóki te pasożyty nie zostaną wymazane i wytępione z niemieckiej ziemi! Ten trujący grzyb na niemieckim dębie!”

Nienawiść Wilhelma wciąż rosła. „Były adiutant, generał Max von Mutius, nie mógł uwierzyć własnym uszom, gdy w grudniu 1920 roku w Doorn wygnany monarcha powiedział mu, że „świat nie zazna pokoju, a zwłaszcza Niemcy, dopóki wszyscy Żydzi nie zostaną wybici na śmierć lub przynajmniej wypędzeni z kraju” - opisuje John C. G. Roehl.

W liście z 1927 roku do swojego amerykańskiego przyjaciela z lat młodzieńczych, Poultneya Bigelowa, były cesarz ujawnił: „Rasa hebrajska jest moim arcywrogiem w kraju i za granicą; są tym, czym są i zawsze byli: siewcami kłamstw i mistrzami zamieszek, rewolucji i przewrotu, szerzącymi perfidię z pomocą swoich zatrutych, żrących, złośliwych umysłów. Gdy świat się obudzi, należy wymierzyć im karę, na jaką zasługują” - cytuje „Spiegel”.

15 sierpnia 1927 r. ostatni niemiecki cesarz i król Prus Wilhelm II napisał własnoręcznie po angielsku do Bigelowa: „Prasa, Żydzi i komary to plaga, od której ludzkość musi się uwolnić w ten czy inny sposób. Myślę, że najlepszy byłby gaz?” (w oryginale: I believe the best would be gas?).

To szokujące zdanie (…) wyraźnie pokazuje ciągłość niemieckiej historii od Cesarstwa Prusko-Niemieckiego do Trzeciej Rzeszy. W Hitlerze Wilhelm II widział wykonawcę swoich idei” - pisze brytyjski historyk John C. G. Roehl.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych