Agent-antyterrorysta przed sądem. Sprzedawał tajne dane osobowe przestępcom
W poniedziałek rozpocznie się długo oczekiwany proces agenta służby antyterrorystycznej, który sprzedawał tajne informacje osobowe przestępcom, co mogło się przyczynić do śmierci dwóch osób. 35-latek fałszował również na żądanie dokumenty i czeki bankowe.
Mężczyzna zatrudniony uprzednio w Dyrekcji Generalnej Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DGSI) został zatrzymany w 2018 r. Podczas przesłuchań przyznał się do szeregu przestępstw popełnionych w latach 2017-2018. Potwierdził, że sprzedawał tajne informacje w darknecie. Po krótkim pobycie w areszcie został zwolniony, ale przebywał pod stałym nadzorem policyjnym.
Śledczy ocenili, że były już agent służb antyterrorystycznych wykonał 382 kwerendy na zlecenie, w ramach których przekazywał przestępcom dane adresowe oraz rozszerzone kwestionariusze osobowe, udzielał też informacji o geolokalizacji w odniesieniu do osób, które znalazły się na celowniku grup przestępczych. Za każde takie zlecenie skorumpowany brygadier pobierał od 100 do 300 euro - płatne w bitcoinach.
Mężczyzna, świadczący usługi przestępcom pod pseudonimem „Haurus”, zwrócił na siebie uwagę nieproporcjonalnymi do zasobów wydatkami. Mimo stałego zadłużenia na karcie, mógł sobie pozwolić na luksusowe wyjazdy weekendowe ze swym 26-letnim partnerem - studentem i zarazem sprzedawcą w markowym sklepie odzieżowym. 26-latek również stanie przed sądem w związku z zarzutem fałszowania dokumentów tożsamości, a także dokumentacji bankowej, w tym - kart kredytowych. W tym procederze mógł go wspomagać oskarżony o wykradanie poufnych informacji brygadier, ale 26-latek stanowczo zaprzecza, że wiedział on o przestępczej działalności partnera.
Oprócz tej dwójki przed sądem staną jeszcze cztery osoby: dwóch fałszerzy dokumentów oferujących swe usługi w ukrytym internecie, prywatny detektyw, który korzystał z pomocy „Haurusa” oraz przedstawiciel świata przestępczego w Marsylii, który niedawno opuścił więzienie po kolejnej odsiadce.
Ze szczególną pieczołowitością badana jest sprawa dwóch zabójstw, do jakich doszło odpowiednio - w sześć dni i w trzy miesiące po skompletowaniu przez „Haurusa” pełnej informacji na temat zamordowanych osób.
AFP podaje w tym kontekście, że mający stanąć przed sądem w nadchodzącym tygodniu Francuz, powiedział śledczym, że dowiedział się o śmierci jednej tych z osób mediów i że „nie sądzi, iż udzielone przez niego informacje miały jakikolwiek wpływ na tragiczne losy ofiar”. „Jeśli jednak tak było, to bardzo za to przepraszam” - miał powiedzieć.
Przeciwko 35-latkowi toczy się też inne postępowanie w sądzie w Marsylii w związku z zarzutem przestępstw przeciwko dokumentom państwowym.
Proces, który zacznie się w poniedziałek, odbywa się z oskarżenia publicznego oraz powództwa prywatnego. „Haurus” zajmował się bowiem również gromadzeniem poufnych informacji na temat szwajcarskiego filozofa islamskiego Tariqa Ramadana oraz kobiety, która oskarżyła filozofa o gwałt. Adwokat Ramadana wyklucza jednak możliwość, że informacje zdobyte przez „Haurusa” mogły „w jakikolwiek sposób narazić na niebezpieczeństwo życie jego klienta”.
Czytaj też: Rynek biurowy mocno ucierpiał. Czeka nas rewolucja?
PAP/kp