Filozofie, nadajesz się tylko do prania dywanów!
Przeglądając strony internetowe poświęcone biznesowi wpadłem na „Ranking zawodów deficytowych i nadwyżkowych” za I półrocze roku 2013, opracowany z danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Standardowo już, można powiedzieć, w tej drugiej kategorii znaleźli się ekonomiści zarówno technicy jak i magistrowie, pedagodzy, a także mechanicy i pracownicy budowlani po szkole średniej. Poza wnioskami do których można dojść po lekturze dosłownie każdego raportu dotyczącego rynku pracy warto zwrócić uwagę na parę istotnych, moim zdaniem szczegółów.
Wśród zawodów deficytowych bardzo mocno rzuca się w oczy ilość wakatów na stanowiskach pielęgniarek zarówno opieki długoterminowej jak i asystentki przy stole operacyjnym, a także urzędnik podatkowy oraz ubezpieczeń społecznych, duży deficyt jest także wśród prostych prac fizycznych, takich jak sprzątanie miasta czy... czyszczenie dywanów. Z kolei wśród zawodów nadwyżkowych znalazły się, obok techników włókienników, także się dwie bardzo wykształcone grupy – matematycy oraz filozofowie. Absolwenci tych dwóch kierunków to często bardzo inteligentni ludzie, umiejący myśleć logicznie, a niejednokrotnie bardzo kreatywni. Co więc powoduje, że nie trafiła do nich ani jedna oferta pracy?
Odstawmy więc żarty na bok, zaczynając od tego, że ranking jest stworzony niesprawiedliwie. Z jednej strony zestawia się zawody takie jak asystent parlamentarny czy demonstrator wyrobów, które nie są możliwe do uzyskania na jakimkolwiek etapie edukacji w przeciwieństwie do dziedzin Kartezjusza. Są to więc profesje uniwersalne które mogą wykonywać (i często z powodzeniem wykonują) również wykształcenie filozofowie i matematycy. Dodatkowo realną sytuację zafałszowuje to, że uniwersytety czy thinkthanki poszukujące wykładowców lub specjalistów w tych kierunkach nigdy (lub w pojedynczych przypadkach) nie poszukują ich w pośredniakach.
Drugi wniosek który wypływa z tego raportu pokazuje, że w urzędach pracy swoje ogłoszenia na szerszą skalę umieszczają już praktycznie tylko i wyłącznie jednostki administracji publicznej, szpitale czy szkoły. Duże i poważne firmy coraz częściej odchodzą od tego sposobu poszukiwania pracowników na rzecz własnych działów HR i internetu, na co wskazuje chociażby brak w raporcie szeroko rozumianego IT czy chociażby telemarketingu wśród profesji deficytowych. Nie da się ukryć, że lektura tego typu raportów prowadzi mnie do dwóch wniosków.
Mówiąc wprost – po pierwsze primo takimi rankingami chce się tylko i wyłącznie odstraszyć przyszły studentów od matematyki oraz filozofii rzekomym brakiem dla nich perspektyw na rynku pracy – podczas gdy uległ on już takiemu zatarciu, że formalne wykształcenie ma coraz mniejsze znaczenie, a prym wiodą inne cechy takie jak logiczne myślenie czy samodzielność (które u matematyków i filozofów bywają nad wyraz rozwinięte). Po drugie primo w krótkich, acz żołnierskich słowach urzędy pracy nie dają już sobie rady, są coraz częściej pomijane przez pracodawców (zwłaszcza tych prywatnych) i stanowią tylko relikty przeszłości. Trzeba więc działać – reformować albo likwidować, bo cierpi na tym tylko i wyłącznie społeczeństwo.
---------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------
Sprawdź nasze najnowsze oferty promocyjne na książki!
Szczegóły promocji wSklepiku.pl!