Cykl – słowo zakazane?
Czwartkowy handel odbywa się w rytm wczorajszych doniesień. W Polsce rozgrywana jest środowa decyzja w sprawie stóp procentowych. A na szerokim rynku echem odbił się raport ADP, który pokazał, że amerykański rynek pracy przechodzi poważne turbulencje.
Wzięli i ścieli
Teoretycznie wczorajsza decyzja o ścięciu stóp procentowych o 25 punktów bazowych do 4 proc. (stopa depozytowa) była zgodna z oczekiwaniami rynku. Te oczekiwania jednak pomału się rozjeżdżają. Analitycy największego banku w Polsce są przekonani, że kolejne dwa cięcia będą miały miejsce jeszcze w pierwszym kwartale przyszłego roku, a ekonomiści Fitcha zakładają, że na taki ruch przyjdzie nam poczekać łącznie dwa lata. Tych wątpliwości nie wyjaśnia komunikat po posiedzeniu, choć ten wydaje się delikatnie jastrzębi, zwłaszcza w zestawieniu z samą decyzją. Standardowo wymieniono w nim szereg ryzyk grożących podwyższeniem inflacji w nadchodzących miesiącach. Mowa tu przede wszystkim o polityce fiskalnej, która potencjalnie może być jeszcze bardziej rozrzutna. Zagrożeniem dla dynamiki cen jest także rozpędzająca się gospodarka, napędzana wewnętrznym popytem. No i otoczenie cenowe także może ciągnąć inflację ku górze, zarówno w strefie euro, jak i w USA dynamika cen przekracza założone cele.
Ile powie prezes?
Zakładając, że są to całkiem rozsądne obawy, jeszcze ciekawiej zapowiada się dzisiejsza konferencja prasowa prezesa NBP Adama Glapińskiego. Ten jeszcze nie tak dawno uważał, że na grudniowym posiedzeniu nie będzie potrzeby zmiany stóp, dlatego warto wsłuchać się w jego dzisiejsze wyjaśnienia. Szef Narodowego Banku Polskiego rzadko daje jasne wskazówki co do przyszłych decyzji i trudno zakładać, by dziś było inaczej. Jednak analitycy i tak będą starali się wychwycić jakiekolwiek sugestie. Ich uwaga na pewno skupi się na ewentualnej zmianie podejścia do ostatniej serii obniżek. Prezes NBP do tej pory mocno bronił się przed słowem „cykl”, nazywając te posunięcia tylko „dostosowaniem” do obecnej sytuacji makroekonomicznej. Warto pamiętać, że było to już piąte „dostosowanie” z rzędu i istnieje ryzyko, że „skończą” nam się stopy, zanim rozpocznie się właściwy cykl.
Rocket eurodolar
Na szerokim rynku ciekawe rzeczy dzieją się na głównej parze walutowej globu. Euro względem amerykańskiej waluty nieprzerwanie drożeje od 24 listopada, tworząc jeden z najdłuższych takich cykli (a tfu, paskudne słowo) ostatnich lat. Dolarowi ewidentnie nie pomógł wczorajszy raport ADP, który wypadł skrajnie słabo i jeszcze bardziej uwiarygodnił kolejną obniżkę stóp jeszcze w tym roku. Amerykańskiej walucie ciążą również spekulacje odnośnie nowego szefa Fed, który zastąpi Powella po wygasającej w przyszłym roku kadencji. Zarówno Waller, jak i Hassett, którzy są medialnymi faworytami do objęcia tego stanowiska, prawdopodobnie zadbają o to, by FOMC pod ich rządami był jeszcze bardziej gołębi. EURUSD wybija dzisiaj opór przy 1,167 $, kontynuując rajd w górę. Słaby dolar powinien pomagać złotemu, ten jednak odreagowuje wczorajsze umocnienie, przez co główne waluty dziś drożeją. Euro kosztuje 4,23 zł, a dolar – 3,62 zł.
Krzysztof Adamczak, analityk walutowy Walutomat.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.