Opinie

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

10 lat Polski w UE: Na 10 lat trochę wad

Adam Krupczak

Student Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Interesuje się procesami integracji, stosunkami międzynarodowymi oraz ekonomią.

  • Opublikowano: 1 maja 2014, 14:45

    Aktualizacja: 2 maja 2014, 10:14

  • 1
  • Powiększ tekst

Kiedy Polska przystępowała w roku 2004 do Unii Europejskiej miałem 10 lat i w zasadzie nie wiedziałem co to znaczy. Pamiętam, że mówiło się o postępie w gospodarce, współpracy z innymi krajami tworzącymi Wspólnotę oraz większymi szansami dla młodych Polaków.

Dzisiaj mija dokładnie 10 lat członkostwa mojego kraju w UE, a ja, mając 20 lat więcej wiem i rozumiem. Dlatego też podjąłem się krótkiej analizy, której celem jest podsumowanie tej dekady. Co do jednego nie mam żadnych wątpliwości – przystąpienie Polski do Unii było bardzo ważnym wydarzeniem w historii naszego państwa.

Ważnym nie znaczy od razu dobrym, jednak tego faktu pominąć nie wolno. Jednym z celów, które chciano osiągnąć przez akcesję było niewątpliwie szukanie zachodnich rynków zbytu i współpracy z krajami zachodu i przez to uniezależnienie się w pewnym stopniu od Rosji. Bardzo chwytliwym hasłem stały się także dotacje unijne dla rolników, przedsiębiorców czy dopłaty na różnego rodzaju inwestycje. Naszym kolejnym krokiem na drodze coraz bliższej integracji ma być przyjęcie wspólnej waluty, jednak tutaj trzeba wypełnić kryteria, do ciągle których nam daleko. Kolejną sporną decyzją podjętą przez polskie władze (która później według mnie okazała się niewłaściwą) było podpisanie przez prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, śp. Lecha Kaczyńskiego traktatu lizbońskiego dnia 13 grudnia 2007 roku.

Jeżeli chodzi o aspekty ekonomiczne należy uświadomić sobie, że dobrobyt obywatelom zapewnić może tylko praca, a nie „darmowe” dotacje czy dodatki z UE. Bardzo trafnie określił to prezydent Centrum im. Adama Smitha, Robert Gwiazdowski : „Mogę to śmiało dziś powtórzyć, bo to samo mówiłem w 2006 roku. To nie pieniądze z Unii Europejskiej są podstawą naszego rozwoju! Polskie PKB wynosi rocznie ponad 1,5 biliona złotych. Czyli około 375 miliardów euro. Z Unii otrzymamy w latach 2014–2020 na politykę spójności (bez dopłat dla rolników) 73 mld euro. Niecałe 3 proc. naszego PKB!!!” całość wypowiedzi : http://www.rp.pl/artykul/980522.html )

Obok aspektów o podłożu gospodarczym wyrastają również aspekty społeczne. Zaufanie do instytucji UE u Polaków zmniejsza się, zwłaszcza wśród młodych. Mają na to wpływ również zarządzenia przychodzące z UE i mówiące np. o metodach wychowywania dzieci, które są co najmniej krzywdzące dla nich i są ,kolokwialnie rzecz ujmując, durne i niedorzeczne. (http://www.stop-seksualizacji.pl/index.php/component/k2/item/14-edukacja-seksualna-narzedziem-seksualizowania-dzieci-i-mlodziezy/14-edukacja-seksualna-narzedziem-seksualizowania-dzieci-i-mlodziezy ).

Podczas przemówienia i prezentacji z okazji 10-lecia Polski w Unii Europejskiej Premier Donald Tusk i Radosław Sikorski wskazywali same pozytywne cechy i rozpływali się nad tym jak wiele zawdzięczamy temu sojuszowi. Padły słowa mówiące o wielkich środkach jakie dostaliśmy, o wzroście PKB i zadowoleniu społeczno-gospodarczym Polaków z naszej obecności w zjednoczonej Europie Według premiera przekonanych o rozwoju Polski dzięki Unii jest 80% społeczeństwa, a według Sikorskiego 89% obywateli naszego kraju. Tymczasem profesor Gwiazdowski, którego wypowiedź przytoczyłem już wcześniej twierdzi, że : „Prawie 70 proc. polskiego PKB wytwarzają „misie” – mali i średni przedsiębiorcy. Ponad bilion złotych rocznie! 25 razy więcej niż sławetne środki unijne. To „misie”, a nie żadna Unia, stanowią fundament naszej gospodarki.” Mity o zbawiennej dla naszego kraju roli dotacji unijnych obala natomiast Grzegorz Marynowicz z serwisu Bankier.pl - http://www.bankier.pl/wiadomosc/6-mitow-na-temat-dotacji-z-Unii-3003181.html . - jeśli nie dorzucacie linków no to ten fragment warto usunąć, bo bez linku nie ma racji bytu.

W moim mniemaniu, patrząc przez pryzmat 10 lat uczestnictwa Polski, akcesja nie była do końca dobry posunięciem. Jesteśmy mocno uzależnieni od prawa europejskiego, co często uderza w małych i średnich przedsiębiorców, którzy są tak ważni dla naszej gospodarki. Sam nie zaobserwowałem (chociażby wśród znajomych) zjawiska euroentuzjazmu, który tak opiewają partie lewicowe i rząd. Osobiście jestem przeciwny polskiemu członkostwu w UE i mam nadzieję, że taki stan rzeczy jak obecnie nie potrwa już długo.

Adam Krupczak – autor jest studentem Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Interesuje się procesami integracji, stosunkami międzynarodowymi oraz ekonomią.

Powiązane tematy

Komentarze