Zawieszenie procedury nadmiernego deficytu
Kilka dni temu Komisja Europejska w swoich rekomendacjach zaleciła Radzie zawieszenie procedury nadmiernego deficytu wobec Polski (wszczęta została blisko 6 lat temu w roku 2009) przy czym ostateczna decyzja w tej sprawie zostanie podjęta podczas posiedzenia ministrów finansów krajów członkowskich 20 czerwca w Brukseli.
KE rekomenduje tylko zawieszenie procedury nadmiernego deficytu wobec Polski, a nie jej zamknięcie i pisze, że redukcja deficytu sektora finansów publicznych poniżej 3% PKB w latach 2015-2016 jest obarczona dużym ryzykiem.
Co więcej KE rekomendowała zamknięcie procedury nadmiernego deficytu wobec 4 krajów starej UE (Austrii, Belgii, Danii i Holandii), a także dwóch nowych członków UE, naszych południowych sąsiadów tj. Czech i Słowacji.
Minister finansów Mateusz Szczurek natychmiast wydał komunikat podkreślając „że KE doceniła skuteczne działania rządu na rzecz obniżenia deficytu sektora finansów publicznych” tyle tylko, że zapomniał dodać iż Komisja pisze o dużym ryzyku nie wywiązania się z tego zobowiązania i dlatego procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski zawiesza, a nie zamyka jak w przypadku 6 wymienionych wyżej krajów.
Przypomnijmy tylko jaki stan finansów publicznych zostawił po sobie rząd premiera Kaczyńskiego w 2007 roku, a także jaki wpływ miały obniżki podatków i składek jakie on dokonał na uratowanie wzrostu gospodarczego w kryzysowym roku 2009.
Rzeczywiście gdy odchodził, zostawił prawie zrównoważone finanse publiczne. W roku 2007 deficyt całego sektora finansów publicznych wyniósł tylko 1,9% PKB.
Gdyby zmniejszyć go zostawione następcom 8 mld zł na lokacie budżetowej, a także przeprowadzić operacje jakiej dokonał w 2011 rząd Tuska i zabrać 5 punktów procentowych składki przekazywanej do OFE, to już wtedy nie tylko budżet byłyby zrównoważony ale także cały sektor finansów publicznych nie miałby deficytu.
Ponadto obniżki podatków i składki rentowej, a także wprowadzenie ulg prorodzinnych to zostawienie w kieszeniach obywateli ponad 40 mld zł rocznie co stworzyło dodatkowy popyt w roku 2009.Gdyby nie on najprawdopodobniej doszło by w Polsce w 2009 roku do załamania wzrostu PKB, a wtedy dochody podatkowe poleciałyby na łeb na szyję.
Zwiększenie wydatków budżetowych przez rząd Kaczyńskiego w latach 2007 i 2008 wpłynęło pozytywnie na wysokość wzrostu gospodarczego w tych latach (odpowiednio 6,7% i 5,1%), a to skutkowało odpowiednio zwiększonymi dochodami budżetowymi w następnych latach.
Z kolei dane statystyczne z lat 2008-2013 jednoznacznie, potwierdzają tezę o dewastacji finansów publicznych przez rząd Tuska w ciągu 6 lat rządzenia.
W roku 2008 dochody budżetowe wzrosły o 7,3%, a deficyt całego sektora finansów publicznych wzrósł z 1,9% PKB w roku 2007 do 3,7% PKB. W roku 2009 dochody budżetowe wzrosły o 8,1% a deficyt sektora wzrósł do 7,3% PKB czyli do prawie 100 mld zł.
W kolejnych latach było jeszcze gorzej, aż zdecydowano się na przejęcie w roku 2011, 5 punktów procentowych składki z OFE i dopiero wtedy deficyt sektora finansów publicznych zaczął się zmniejszać, choć w roku 2012 wynosił ciągle powyżej 3% PKB (wyniósł około 3,5% PKB czyli około 56 mld zł), a w roku 2013 znowu więcej 4,3% PKB czyli blisko 70 mld zł.
Z kolei dług publiczny wg metodologii unijnej wyniósł na koniec 2012 roku około 890 mld zł (bez długów które dzięki kreatywnej księgowości ministra Rostowskiego są zamiecione pod dywan, a te wynoszą szacunkowo przynajmniej 3-4% PKB czyli dodatkowo 48-64 mld zł), a na koniec 2013 roku 933 mld zł czyli aż 57% PKB.
Jeżeli chodzi o jakiekolwiek porównania z innymi krajami w odniesieniu do wielkości długu publicznego, to możemy się pod tym względem porównywać tylko z krajami o podobnym poziomie rozwoju społeczno - gospodarczego czyli krajami Europy Środkowo-Wschodniej.
W takim porównaniu relacja długu publicznego do PKB w Polsce należy do najwyższych i wyniosła na koniec 2013 roku 57% PKB (wyższą mają tylko Węgry, pozostałe 7 krajów czyli Rumunia. Bułgaria, Słowacja, Czechy, Estonia. Łotwa i Litwa ma tę relację wyraźnie niższą).
Porównywanie poziomu długu w Polsce z długami publicznymi krajów starej UE jest więc nadużyciem zarówno metodologicznym jak i merytorycznym.
Tak więc zawieszenie procedury nadmiernego deficytu przez KE wobec Polski (a nie jej zakończenie) jest właśnie potwierdzeniem, że Komisja zdaje sobie sprawę, że stan finansów publicznych w naszym kraju jest na tyle poważny, że tylko taki mały gest pod naszym adresem można było wykonać.