Opinie

Kwota 800 złotych na każde dziecko co miesiąc stała się już symbolem w polskiej polityce / autor: Fratria / AS
Kwota 800 złotych na każde dziecko co miesiąc stała się już symbolem w polskiej polityce / autor: Fratria / AS

Czy ścieżka do likwidacji 800+ już jest rozpisana?

Bartosz Życiński

  • Opublikowano: 9 lipca 2024, 07:30

  • Powiększ tekst

„Nic co dane, nie zostanie odebrane” – obiecywał przed wyborami Donald Tusk, ale obiecywał również paliwo po 5,19, niższe rachunki za energię i prąd oraz kwotę wolną od podatku w wysokości 60 tysięcy złotych. Zatem wiara w jakiekolwiek obietnice składane przez Koalicję może cechować jedynie osoby wyjątkowo wobec obecnego rządu wyrozumiałe lub zwyczajnie naiwne. Odebranie sztandarowego świadczenia społecznego, jakim stało się w Polsce 800 złotych na dziecko, bez sporych strat w poparciu społecznym, nie jest jednak możliwe. Być może dlatego już dziś rozpoczęła się kampania informacyjna mająca oswajać Polaków z taką decyzją.

W ostatnich tygodniach na polskiej scenie politycznej pojawiły się niepokojące sygnały dotyczące przyszłości programu 800+ (wcześniej 500+). Wszystko zaczęło się od artykułów pewnego doświadczonego dziennikarza na dość poczytnym portalu informacyjnym, w których regularnie informował o potencjalnych zmianach w programie, wymuszonych – a jakże by inaczej – uruchomieniem procedury nadmiernego deficytu wobec Polski przez UE. Co ciekawe, nie powoływał się na żadne konkretne źródła rządowe, jeśli nie liczyć głosu członka Trzeciej Drogi Ryszarda Petru, ani nie przedstawiał twardych dowodów na poparcie swoich tez, co tym bardziej potęguje wrażenie, że pisane przez niego artykuły to po prostu pierwsze „balony próbne” i zasianie tematu w przestrzeni publicznej.

Dochód zamiast programu?

Co ciekawe, spekulacjom o zmianach w programie 800+ kilka dni później zaczęły towarzyszyć informacje o wprowadzeniu tzw. bezwarunkowego dochodu podstawowego w wysokości 1700 zł. Zgodnie z tymi doniesieniami, wprowadzenie dochodu podstawowego miałoby wiązać się z likwidacją wszystkich innych zasiłków, w tym właśnie 800+. Tego typu sugestie mogą wzbudzać kontrowersje i napuszczać na siebie różne grupy społeczne. Podobnie jak w przypadku prorokowanych przez wspomnianego wcześniej autora, cięć w programie 800+ tak i tutaj, publikacja sugeruje, że gdzieś już zapadły jakieś decyzje ale nie dowiadujemy się kto je podjął i na jakim etapie są ewentualne prace nad nowymi rozwiązaniami.

Mija kolejnych kilka dni od tych rewelacji i nagle z samego Sztabu Generalnego wycieka dokument sugerujący wprost gigantyczne cięcia kosztów w programach zbrojeniowych. Z początku nie wiadomo czy to fejk czy ruska wrzutka. Niby jest jakiś dokument ale wszyscy zaprzeczają. A sprawa bardzo zgrabnie wpisuje się w zainicjowany wcześniej scenariusz. Oto już dyżurny wróg wszelkich świadczeń socjalnych, prof. Leszek Balcerowicz, otwarcie stwierdza, że aby utrzymać – słuszne jego zdaniem - wydatki na obronność, konieczne jest ograniczenie – zapewne niesłusznych - programów socjalnych. Mamy więc kolejny argument za – jeśli nie likwidacją – to mocnym przycięciem 800+. Rosja nam zagraża, wojna u bram, a tu nie ma na czołgi bo trzeba płacić wysokie zasiłki.

A to będzie tak…

Znając od lat sposób w jaki kształtuje swoją politykę Donald Tusk, łatwo sobie wyobrazić finał tej sprawy. Odbędzie się konferencja prasowa, na której polityk z pełną troski miną zapewni, że walczył jak lew i robił co mógł, by „dane i dotąd nie zabrane” programy społeczne utrzymać, ale jego ministrowie wytłumaczyli mu, że trzeba ciąć wydatki społeczne i ocalić budżet obronny w obawie o nasze bezpieczeństwo. Do tego czasu jednak poczytamy jeszcze wiele artykułów o tym jakim to obciążeniem dla budżetu państwa jest 800+ i ile to wspaniałych rzeczy by nas nie spotkało, gdyby nie ten program.

Bartosz Życiński

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych