Co wolno Przewodniczącemu KNF?
Przedruk z serwisu Stefczyk.info
Uczestniczyłem ostatnio w debacie w jednym z dzienników, w której brał udział także dyrektor jednego z departamentów urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Czekając na pojawienie się na sali wszystkich zaproszonych dyskutantów wdałem się w rozmowę na temat rekomendacji Komisji Nadzoru Finansowego. Dyrektor z urzędu Komisji oczywiście stanął w ich obronie próbując wykazać, że nie są one wcale wiążące, a jedynie KNF oczekuje ich realizacji przez podmioty nadzorowane. Według niego przecież Przewodniczący KNF może udzielić wywiadu i poinformować w nim jakie ma oczekiwania w stosunku do podmiotów nadzorowanych, a rekomendacje, także te wydawane bez konkretnej podstawy prawnej są dokładnie tym – oczekiwaniami w stosunku do podmiotów nadzorowanych.
Trudno podzielić ten pogląd. Oczywiście Przewodniczący KNF ma prawo wypowiadać się w mediach. Może w toku tych wypowiedzi interpretować obowiązujące przepisy, może zgłaszać różnego rodzaju postulaty legislacyjne dotyczące zmiany obowiązującego stanu prawnego, które prawnicy nazywają postulatami de lege ferenda. Ale nie może powiedzieć, że co prawda to z żadnego przepisu nie wynika, ale on chciałby by podmioty nadzorowane przez KNF zachowywały się w określony sposób, a kierowana przez niego Komisja będzie sprawdzała, czy rzeczywiście tak się zachowują. Bo taka wypowiedź miałaby już charakter normatywny, czyli nakładałaby na podmioty nadzorowane przez KNF określone obowiązki nie wynikające z obowiązujących przepisów. A zatem KNF wyręczałby ustawodawcę. A tego ani Komisji, ani jej Przewodniczącemu robić nie wolno.
Konstytucja RP z 1997 r. jest w tym względzie bardzo kategoryczna i jednoznaczna – określa zarówno krąg podmiotów uprawnionych do tworzenia prawa, jak i dopuszczalne kategorie aktów prawnych. Wśród tych podmiotów nie ma Komisji Nadzoru Finansowego, ani jej Przewodniczącego, a wśród źródeł prawa nie ma rekomendacji KNF. Zatem nie powinno być sporu, co do tego, że KNF nie może tworzyć nowych norm prawnych – może jedynie interpretować już istniejące i ta właśnie interpretacja może być przedmiotem rekomendacji KNF w granicach, w jakich Komisja jest uprawniona do ich wydawania przez obowiązujące przepisy.
Wydawałoby się, że po piśmie Wiceministra Finansów do Przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego w tej materii, który wyraźnie wskazał, że rekomendacje i wytyczne KNF nie mogą mieć charakteru prawotwórczego sprawa ta nie powinna budzić już jakichkolwiek wątpliwości. Tymczasem nie tylko nie słychać, by KNF zaprzestał prac nad nie mającymi żadnych podstaw prawnych zasadami ładu korporacyjnego dla podmiotów nadzorowanych, które KNF chce narzucić podmiotom nadzorowanych, ale też KNF nie miał problemu z wydaniem kolejnej rekomendacji dla banków (U dotyczącą tzw. bankassurance), ale też nie opartych na jakiejkolwiek podstawach prawnych wytycznych dla zakładów ubezpieczeń, mających stanowić uzupełnienie rekomendacji U adresowanej do banków.
Wygląda na to, że Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, jak i jej członkowie stoją na stanowisku, że im wolno więcej, a podmioty nadzorowane mają za dużo do stracenia, by skutecznie protestować przeciwko tego typu praktykom. Komisja i jej urząd w praktyce mają wiele możliwości, by uprzykrzyć życie „niepokornym”, o czym ostatnio przekonali się akcjonariusze jedno z banków, za to, że o ile prawidłowo zrozumiałem jeden z wywiadów z Przewodniczącym Komisji, nie przedstawili takiego kandydata na prezesa banku, jakiego oczekiwał Przewodniczący, bo nie uzgodnili tej kandydatury przed jej złożenie.
Jeśli tak jest w rzeczywistości, to niestety źle to wróży stabilności nadzoru nad instytucjami finansowymi w Polsce, bo chyba nie ma większego wroga dla nadzoru, niż przekonanie jego funkcjonariuszy o swojej wszechwładzy i nieomylności.