Opinie

Fot. Freeimages
Fot. Freeimages

Plusy i minusy rządów Donalda Tuska

Paweł Kosmala

Paweł Kosmala

Prezes Zarządu Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego GTF Sp. z o.o. Absolwent wydziału Handlu Zagranicznego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie oraz wydziału Zarządzania Ryzykiem w Akademii Finansów w Warszawie. Od 2004 roku Prezes Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego GTF Sp. z o.o., gdzie z powodzeniem realizuje strategię firmy, odpowiada za jej bieżące funkcjonowanie oraz rozwój. Doświadczenie zawodowe zdobywał m.in. w Daewoo-FSO Motor S.A. piastując stanowisko członka zarządu, jak również w GE Capital Bank S.A. i Fiat Auto Poland S.A., gdzie pełnił obowiązki dyrektora handlowego.

  • Opublikowano: 18 września 2014, 16:47

  • Powiększ tekst

Po siedmiu latach panowania rozstajemy się z premierem Donaldem Tuskiem. To rekord na politycznej scenie III Rzeczpospolitej. Od 1989 roku żadnemu z szefów rządu nie udało się zaliczyć reelekcji, a większości z nich nie udało się nawet dotrwać do końca kadencji. Dlaczego udało się Donaldowi Tuskowi? Czy był tak dobrym premierem?

Odpowiedź nie jest jednoznaczna, gdyż zdecydował o tym splot różnych czynników. Przede wszystkim Donald Tusk na polskiej scenie politycznej nie miał zbyt dużej konkurencji. Jedyną obok Platformy Obywatelskiej partią z realną możliwością wygrania wyborów była i jest partia kontrowersyjnego i nierzadko radykalnego Jarosława Kaczyńskiego. Tusk jawił się jako przeciwieństwo Kaczyńskiego i robił wiele, aby obraz ten mocno utrwalać. Im było więcej agresji ze strony obozu Kaczyńskiego, im więcej niedorzeczności, tym większy spokój i komfort istnienia po stronie PO. Obaj panowie zdominowali scenę polityczną na wiele lat i wzajemnie swoimi działaniami bardzo mocno wspierali swój byt. Sytuacja ta determinowała wszelkie działania rządu w sferze gospodarczej i społecznej. Brak rzetelnej i realnej konkurencji pozwalał rządowi Donalda Tuska na ograniczoną aktywność, składanie obietnic bez pokrycia i bezkarne niedotrzymywanie słowa. Tusk miał też wiele szczęścia, gdyż trafił na okres współpracy Polski z UE, w którym zrealizowano wcześniejsze starania polskich rządów o unijne fundusze (to przecież starania jeszcze rządu Marka Belki, a wszyscy pamiętamy entuzjazm Kazimierza Marcinkiewicza, który wieńczył ten proces swoim podpisem). Gwoli sprawiedliwości należy odnotować, że podobną pracę jak wyżej wymienieni wykonał Donald Tusk walcząc o fundusze na lata 2014-2020.

Paradoksalnie, rządom Donalda Tuska sprzyjał też światowy kryzys finansowy. Makroekonomiczne uwarunkowania, a szczególnie funkcjonowanie polskiej gospodarki poza strefą euro i relatywnie niski stopień powiązania polskich banków z gospodarką światową, pozwolił przejść przez kryzys w miarę „suchą stopą”, co na tle przykrych doświadczeń innych europejskich gospodarek odebrane było jako sukces polskiej gospodarki, a więc i osób nią zarządzających. Jednak niesprawiedliwością byłoby mówić, że wszystko co udało się Tuskowi należy przypisać szczęśliwemu splotowi okoliczności. Przejdźmy zatem do szczegółów – podsumujmy osiągnięcia i porażki.

Wyniki w gospodarce okazały się znaczącym sukcesem Donalda Tuska. Przez kryzys przebrnęliśmy bez większych kosztów, a pomógł nam w tym złoty, którego relacja do euro i dolara napędzała eksport będący „koniem pociągowym” wzrostu gospodarczego. Przez siedem lat polski PKB wzrósł realnie o 36 proc. - z 16,3 tys. dolarów do ponad 22 tys. dolarów (liczony na jednego mieszkańca według parytetu siły nabywczej). W tym okresie gospodarka polska rosła w tempie 3,1 proc. średnio rocznie, co jest jednym z najlepszych wyników w krajach unijnych. Jednak minusem, jaki należy tutaj odnotować, było zadłużanie się państwa – podtrzymanie wzrostu gospodarczego osiągnięto nienotowanym dotychczas wzrostem deficytu finansów publicznych.

Do sukcesów należy zaliczyć także poziom inwestycji w infrastrukturę. Kiedy Tusk obejmował władzę, w Polsce było łącznie niewiele ponad tysiąc kilometrów tzw. tras szybkiego ruchu. Teraz mamy ich 2869 km (autostrady i drogi ekspresowe). Sukces ten okupiony został kilkoma czynami, które chwały nam nie przynoszą. Polityka najniższych cen stosowana podczas przetargów doprowadziła do upadłości wielu firm budowlanych, a niekontrolowane wykorzystywanie środków widoczne jest w powstawaniu na skalę niespotykaną w innych krajach unijnych tzw. ekranów dźwiękochłonnych, które instalowane były i są nierzadko szybciej niż budowane drogi i umieszczane w miejscach nieuzasadnionych.

Do plusów należy zaliczyć podniesienie wieku emerytalnego do 67. roku życia. Reforma ta nie była łatwa, gdyż spotkała się z negacją ze strony opozycji i niektórych grup społecznych. Jednak przy okazji tej zmiany nie odważono się znieść przywilejów emerytalnych nadanych wielu grupom zawodowym, a to co w tej kwestii zrobiono traktować należy jako zabieg jedynie kosmetyczny. Nie podjęto też kroków z zakresu likwidacji lub zreformowania Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (KRUS). Zapowiadane przez Donalda Tuska zmiany, a także deklaracje wprowadzenia podatku dochodowego dla rolników, zostały skutecznie zastopowane przez koalicjantów z PSL. Zresztą, konia z rzędem temu, kto uwierzy że zrobi to jakikolwiek rząd, który będzie miał za koalicjanta partię Waldemara Pawlaka i Janusza Piechocińskiego. Niestety, bez względu na opcję rządzącą, koalicjant jest zawsze ten sam…

Polski rząd podjął też istotne decyzje w zakresie bodajże największych od wielu lat zmian w wymiarze sprawiedliwości, w tym oddzielenia funkcji prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości. Zmiana kluczowa, choć obecnie podważana, nawet w ramach samego rządu. Krokiem rewolucyjnym było zinformatyzowanie polskich sądów, a przynajmniej części tego sektora. Za rządów Donalda Tuska utrzymała się pozytywna tendencja w zakresie wykrywalności przestępstw, a także w spadku przestępczości.

Ekipa Donalda Tuska dokonała także zmian w szkolnictwie – obniżenie wieku dla pierwszoklasistów, wprowadzenie matematyki jako przedmiotu obowiązkowego na maturze, wprowadzenie darmowego podręcznika dla dzieci klas pierwszych. Dzisiaj jednak trudno jest ocenić efekty tych zmian, jest jeszcze za wcześnie, choć powrót do obowiązkowej matematyki oceniany jest bardzo pozytywnie. Oczywiście, nie przez uczniów, z których większość przyjęła tę zmianę z wyraźnym niezadowoleniem.

Sam Donald Tusk, jak i członkowie jego rządu, a nawet ugrupowania, odnosili i odnoszą sukcesy na niwie międzynarodowej, a szczególnie w ramach UE. Pozycje w strukturach unijnych takich przedstawicieli jak Janusz Lewandowski czy Jerzy Buzek świadczą o znaczeniu polskiej reprezentacji, a ostatnie decyzje dotyczące samego Tuska czy Elżbiety Bieńkowskiej nie wymagają komentarza. To bardzo istotne dla Polski, ważne rozdanie na najbliższych kilka lat. To także potwierdzenie, że kraj nasz i jego ostatnie osiągnięcia są dobrze postrzegane przez inne kraje unijne. Oczywiście nie tylko gospodarczy i polityczny sukces Polski, która powszechnie postrzegana jest jako wzór udanej transformacji, miał wpływ na wybór polskiego premiera na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Nie bez znaczenia była też osobista aktywność premiera w unijnych gremiach, sympatia jaką sobie tam zaskarbił, a także, jak mówi były prezydent Aleksander Kwaśniewski – korzystne dla Donalda Tuska unijne parytety, wynikające ze zwycięstwa Partii Ludowej w ostatnich wyborach do Europarlamentu.

I na tym z grubsza należałoby zamknąć listę pozytywów, jakie można przypisać rządom Donalda Tuska. Trudno bowiem do sukcesów zaliczyć reformę w polskiej armii. Zawieszenie poboru i uzawodowienie armii zbiegło się niestety z bolesnym ograniczeniem wydatków na ten sektor. Na wydatkach na zbrojenie najbardziej oszczędzano. Dzisiaj, w świetle zagrożeń jakie pojawiły się w Europie, polskie wojsko prezentuje się wyjątkowo marnie.

Trudno też mówić o sukcesach w sektorze zdrowia. Donald Tusk obiecywał bardzo wiele, zresztą nie mniej niż jego poprzednicy i nie mniej jak dzisiejsza opozycja, która obietnice w tym sektorze postrzega jako najbardziej chwytliwe narzędzie wpływające na decyzje podejmowane przez wyborców. Owszem, rząd Tuska wprowadził różne zmiany, w tym ustawę o cenach leków refundowanych, ale obraz całej służby jest opłakany – kolejki do lekarzy i do specjalistycznych badań, wyższa niż w innych krajach umieralność na niektóre choroby (np. onkologia), zadłużenie szpitali (za rządów Tuska zadłużenie wzrosło o kolejny miliard złotych i na koniec 2013 roku wyniosło 10,7 mld.).

Rządom Donalda Tuska nie udało się także poprawić sytuacji na rynku pracy. Zarejestrowane bezrobocie wynosi obecnie 13,6-14 proc. (to ponad dwa miliony obywateli bez pracy) i jest ono wyższe o 4 punkty procentowe od tego sprzed siedmiu lat. Suche liczby nie pokazują jednak wszystkiego, obraz poziomu bezrobocia jest znacznie gorszy, jeśli analiza tego obszaru jest głębsza. Z publikacji dr Marka Gruchelskiego z SGH wynika, że kolejny milion osób to bezrobocie ukryte, obejmujące osoby tylko pozornie zatrudnione. Kolejne pół miliona to osoby zniechęcone – bezrobotni, którzy po długich i bezskutecznych poszukiwaniach pracy przestali rejestrować się w biurach pośrednictwa pracy. Ponadto, na dwa do trzech milionów osób szacowana jest emigracja młodych Polaków poszukujących zatrudnienia w innych krajach.

Czego jeszcze nie zrealizował Tusk ze swoich obietnic?

Do kluczowych niezrealizowanych spraw zaliczyć należy zaniechanie wprowadzenia korzystnych dla obywateli zmian podatkowych. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku minister finansów Mateusz Szczurek zapowiadał ich rychłe wprowadzenie. Dzisiaj MF już milczy, temat odłożono na lepsze czasy. W czasie kryzysu rząd podjął też decyzję o przejściowym podniesieniu podatku VAT z 22 do 23 proc. Podwyżka miała obowiązywać najwyżej do początku bieżącego roku. Dzisiaj już wiemy, że powrotu do poprzedniej stawki nie będzie przez najbliższe trzy lata. Podobnie wygląda sprawa odmrożenia kwoty wolnej od podatku dochodowego PIT. W tym przypadku przedsiębiorcy także mają jasność – nic nie zmieni się co najmniej do końca 2017 roku.

Porażką gabinetu premiera należy nazwać też zaniechanie, pomimo wielokrotnych obietnic, dokonania zmian w prawie budowlanym. Dzięki takiej postawie rządu, kraj nasz plasuje się w samym ogonie, nie tylko krajów europejskich. Formalności budowlanych przybyło, a czas niezbędny do uzyskania pozwolenia budowlanego znacznie się wydłużył.

Rząd poddał się też w pracach Komisji Wspólnej Przedstawicieli Rządu Rzeczypospolitej Polskiej i Konferencji Episkopatu Polski, której zadaniem miało być zreformowanie dotychczasowych form finansowania Kościoła, a szczególnie wypracowanie projektu usamodzielnienia płatności składek duchownych za ubezpieczenie społeczne i zdrowotne. Z buńczucznych zapowiedzi jak na razie nic nie wyszło.

Oczywiście plusów i minusów jest więcej. Ograniczyłem się do tych najistotniejszych z mojego punktu widzenia. Na koniec zostawiłem kwestię OFE, a konkretnie sięgnięcie przez rząd Donalda Tuska po pieniądze z OFE, w celu podreperowania budżetu. Chociaż jestem już w takim wieku, że „skok na tę kasę” ani mnie ziębi, ani parzy, to jednak uważam, że była to zagrywka nie fair, szczególnie w stosunku do pokolenia, które zawierzając innemu rządowi, postanowiło inwestować w swoje emerytury. Ponadto, pociągnięcie to odbieram jako mało perspektywiczne – w krótkim okresie zwiększa środki w budżecie, w długim zaś, zwiększa zobowiązania emerytalne w ZUS. A przecież pieniędzy z OFE Donald Tusk nie musiał zabierać. Kiedy obejmował władzę wydawało się, że reforma finansów publicznych jest nieunikniona, gdyż tam tkwią największe rezerwy, których uruchomienie pozwoliłoby na niwelowanie dziury budżetowej. Niestety, rządowi brakowało odwagi i przez dwie kadencje zamiast prawdziwych zmian, przeprowadzono jedynie drobne korekty. To zdecydowanie największy grzech ekipy Tuska.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych