Opinie

I ja tu się dziwić rodzicom, że wchodzą z pikietą na pierwsze zebranie Rady Dzielnicy, trzymając w dłoniach transparenty „nie rozjeżdżajcie nas”, i krzycząc „Burmistrz na Stopka!”?
I ja tu się dziwić rodzicom, że wchodzą z pikietą na pierwsze zebranie Rady Dzielnicy, trzymając w dłoniach transparenty „nie rozjeżdżajcie nas”, i krzycząc „Burmistrz na Stopka!”?

Życie i śmierć w Rembertowie za 1500 zł

xxxxx xxxxx

  • Opublikowano: 11 grudnia 2014, 12:21

    Aktualizacja: 11 grudnia 2014, 14:39

  • Powiększ tekst

8 grudnia po raz kolejny w tym roku, rozpędzony samochód potrącił w Rembertowie chłopca wracającego ze szkoły. Siła uderzenia była tak ogromna, że zmasakrowane dziecko pofrunęło na 20 metrów do przodu...

A teraz drogie dzieci, radni jednej z warszawskich dzielnic nauczą was i waszych rodziców, ile jest warte życie i zdrowie. Patrząc wam w oczy będą obiecywać, mataczyć i przeinaczać słowa, zwalając winę na kogoś innego. A potem spokojnie pójdą do domów, podczas gdy od dwóch dni kolejne potrącone na pasach dziecko walczy w szpitalu o życie.

Chwilę po 15.00 w warszawskiej dzielnicy Rembertów zapadają ciemności. Głucho wszędzie, cicho wszędzie, i tylko dzieci muszą jakoś wyjść ze szkoły, i ryzykując życie, by wrócić do domów, spróbować przejść przez jezdnię, korzystając z pasów przy ulicy Sztandarów. To przejście widmo. Zero świateł. Zero lamp przy drodze. Żadnych spowalniaczy. A szkoła kilkadziesiąt metrów obok.

Nic więc dziwnego, że w tym miejscu 8 grudnia po raz kolejny w tym roku, rozpędzony samochód potrącił chłopca ze szkoły. Siła uderzenia była tak ogromna, że dziecko pofrunęło na 20 metrów do przodu. Sytuacja drogowa w Rembertowie jest tak tragiczna, że karetka przyjechała dopiero po 20 minutach – bo utknęła na kolejowym przejeździe. I ja tu się dziwić rodzicom, że wchodzą z pikietą na pierwsze zebranie Rady Dzielnicy, trzymając w dłoniach transparenty „nie rozjeżdżajcie nas”, i krzycząc „Burmistrz na Stopka!”?

Czy można spokojnie spojrzeć w oczy stojącym na sali dzieciom, które po tym jak ich kolega został potrącony na ich oczach, boją się chodzić do szkoły?

Rodzice z Rembertowa nagle zrozumieli, co znaczy siła podaży i popytu. Życie i zdrowie ich dzieci nagle stało się towarem, otrzymując wymierną wartość 1500 zł, bo tyle kosztowałoby zatrudnienie przez szkołę kogoś, kto przeprowadzałby dzieci przez niebezpieczne przejście. Na to jednak dzielnica i radni nie mogą znaleźć pieniędzy. Przedstawiciel Pani Prezydent Hanny Gronkiewicz Waltz, obecny podczas sesji radnych, stwierdził że o sprawie urząd miasta nie wiedział. A rodzice dzieci nie mogą w to uwierzyć, bo przecież pisali setki pism, nie tylko do władz dzielnicy, ale i do podlegającego ratuszowi Zarządu Dróg Miejskich. Widocznie Pani Prezydent lubi jedynie przedszkola i szkoły w Warszawie uroczyście otwierać, a dbanie o bezpieczeństwo uczących się tam dzieci to już nie jej „interes”.

Podobno ulicą Sztandarów, wybudowaną przez dzielnicę, zarządza ZDM. Od ponad roku zdesperowani rodzice nie mogą doprosić się od nich wybudowania przy szkole progów spowalniających, albo chociaż zapewnienia dodatkowego oświetlenia. A wartość takiej inwestycji to zaledwie 20 tys. zł. wiele więcej kosztowały inne inwestycje w dzielnicy Rembertów, na które i ZDM i urząd dzielnicy pieniądze znalazły. ZDM zapewnia w mediach, że o sprawie przejścia dla pieszych przy Sztandarów pamięta, i że powrócą do niej na wiosnę. Rodzice i działacze ze stowarzyszenia Rembertów Bezpośrednio odpowiadają, że do wiosny zdąży dojść do kolejnych potrąceń, w których ich dzieci mogą stracić życie i zdrowie. Wstyd to i hańba, że ZDM tak nisko wycenia wartość życia, udając że są sprawy ważniejsze niż zapewnienie bezpieczeństwa dzieciom na drodze. I im i radnym, którzy podczas pierwszej sesji z pogardą przyglądali się proszącym ich o natychmiastową pomoc rodzicom, należy się wielki znak – STOP.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych