Koleżaneczki (spod semafora)
Premier Ewa Kopacz nominowała cztery swoje „psiapsiółki” na stanowiska pełnomocniczek rządu. Miały być w sumie cztery: Beata Małecka-Libera (resort zdrowia), Urszula Augustyn (edukacja), Krystyna Skowrońska (resort skarbu) oraz Elżbieta Pierzchała (pełnomocnik ds. realizacji założeń expose wygłoszonego w październiku, cokolwiek to znaczy)...
W grudniu ub. roku rząd przyjął dwa rozporządzenia dotyczące powołania pełnomocników rządu. Zostały nimi Libera-Małecka oraz Urszula Augustyn. Pozostałe dwie koleżanki „doktor Ewy” wiernie czekają na telefon od Ewy Kopacz. Libera-Małecka (doktor nauk medycznych) szybko się skompromitowała znajomością tematu ochrony zdrowia w rozmowie z „Super Expressem”. Augustyn wyróżniła się agresywnością wobec opozycji na posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury i Środków Masowego Przekazu poświęcone sprawie zatrzymania w siedzibie PKW dziennikarza Telewizji Republika Jana Pawlickiego i fotoreportera PAP Tomasza Gzella. Czyli obie mają niezbędne kwalifikacje.
Pod semaforem
Posłanka PO i wiceszefowa Komisji Infrastruktury Elżbieta Pierzchała (w przeszłości była m.in. dyrektorem Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych) wciąż liczy na nominację, jednak straciła już wiarę. Ustalenia były takie, że oprócz tego iż zostanie pełnomocniczką, szykowane dla niej było stanowisko sekretarza stanu - wiceministra w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju (MIR). Ma się w pierwszej kolejności zajmować wydawaniem środków pomocowych na kolej. A to „kupa kasy” do wydania. Miliardy złotych, z których zawsze można coś uszczknąć.
Problem jednak w tym, że Pierzchała zna się na kolei, jest uczciwa i należy założyć, że będzie patrzeć na ręce pozostałej ekipie Sławomira Nowaka w ministerstwie, którym kieruje Maria Wasiak. Obecna szefowa MIR zapewne nie zapomniała, że dzięki jego decyzji członkowie zarządu PKP SA, w którym była wiceprezesem, podpisali kontrakty menedżerskie. Wtedy pensja Wasiak skoczyła z ok. 20 tys. zł do 42,5 tys. zł miesięcznie.
Usytuowanie Pierzchały na stanowisku sekretarza stanu w MIR – pełnomocnika ds. wydatkowania funduszy na kolej miało wynikać nie tylko z dbałości o realizację założeń expose (co deklarowała premier Kopacz), ale również z faktu, że sekretarz stanu może łączyć funkcję wiceministra i posła, a podsekretarz stanu nie może. Powołanie sekretarza-pełnomocnika jest furtką prawną omijającą zapisy Ustawy o Radzie Ministrów, zgodnie z którą „zwykły” sekretarz stanu może być tylko jeden. Czyli w tle jest kasa. Pierzchała jednak coraz bardziej nerwowo spogląda na telefon. Mimo, że wierzy Ewie Kopacz, to nie może doczekać się nominacji na obiecane stanowisko wiceminister infrastruktury i rozwoju. A tam trwa pośpieszna prywatyzacja spółek zależnych PKP SA, i okazji do „kręcenia lodów” jest sporo. Spośród spółek stworzonych przez Polskie Koleje Państwowe S.A. tylko PKP Polskie Linie Kolejowe nie są przeznaczone do prywatyzacji, ponieważ zgodnie z ustawą PKP S.A. może zbywać akcje zarządcy infrastruktury wyłącznie na rzecz Skarbu Państwa.
Wszystko na sprzedaż
Na inwestorów czekają już TK Telekom i PKP Energetyka. W przypadku tej drugiej firmy PKP wybrało już doradców: finansowego (został nim Rothschild) i prawnego (Weil, Gotshal & Manges). Nie jest tajemnicą, że dotychczasowa prywatyzacja spółek kolejowych nie należy do udanych. Przykładem jest Przedsiębiorstwo Napraw Infrastruktury. Sprzedaż firmy Budimeksowi doprowadziła do upadku PNI i gigantycznych zwolnień. Prywatyzacja PKP Cargo też nie przebiegła pomyślnie. Federacja ZZP PKP już kilka miesięcy temu alarmowała, że „sprzedaż mienia to decyzja obliczona na uzyskanie krótkotrwałych korzyści bez uwzględnienia kosztów społecznych i finansowych dla gospodarki w dłuższej perspektywie czasu”. Według związkowców PKP Energetyka i TK Telekom kredytują działalność Przewozów Regionalnych. „Gdy zostaną sprzedane to prywatny właściciel po prostu odłączy prąd dłużnikowi, co w skrajnym przypadku może doprowadzić do paraliżu komunikacyjnego. A to już wchodzi w zakres bezpieczeństwa państwa, gdyż jakiekolwiek wyłączenia energii lub infrastruktury teletechnicznej, za pomocą której odbywa się zdalne sterowanie ruchem kolejowym, może skutkować zatrzymaniem ruchu kolejowego i katastrofą transportową w skali kraju” – alarmują związkowcy.
A może o to chodzi? Może chodzi o wywołanie niepokojów społecznych, a przy okazji „przytulenie” milionów złotych na prywatnych kontach i poprawienie wyniku finansowego PKP SA?
Portal Rynek Kolejowy tak tłumaczy „zatrzymanie Pierzchały pod semaforem”: „Kto zatem ma być wiceministrem odpowiedzialnym za kolej? Według naszego rozmówcy – poważnie rozpatrywana jest kandydatura Patrycji Wolińskiej-Bartkiewicz, byłej wiceminister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej (a wcześniej – wiceminister infrastruktury). Wolińska-Bartkiewicz była wiceministrem w latach 2008-13, odpowiadała za rozdział środków unijnych. Została zdymisjonowana – razem m.in. z Andrzejem Masselem – w momencie połączenia MTBiGM i MRR w „superresort” MIR. Jej kandydatura pojawiała się w spekulacjach także w momencie poszukiwania następcy Elżbiety Bieńkowskiej na stanowisku szefowej MIR. Jest postrzegana jako bliska współpracowniczka Cezarego Grabarczyka, ministra infrastruktury w latach 2007-11, obecnie ministra sprawiedliwości.”